3:45/km

3:45/km – takim tempem zamierzam przebiec Bieg Niepodległości w Gdyni w najbliższą niedzielę. Siedzą mi te liczby w glowie od ponad miesiąca, kiedy miałem test na Biegu Kociewskim w Starogardzie Gdańskim. Na tamten bieg zapomniałem zegarka. Nocowałem u rodziców narzeczonej w Starogardzie, zegarek został w domu w Gdańsku. Nie mogłem sobie darować tej skuchy. Na szczęście okazało się, że trasa nie była oznaczona (jedynie półmetek chyba kredą na ulicy, którą i tak zmył deszcz) i były różniące się od siebie długością pętle. Kompletnie nie wiedziałem na co mnie stać, na treningu nie używam żadnych GPSów, moich tras treninngowych nie znam na tyle, by powiedzieć z dużą dokładnością ile km przebiegłem – nie dawno zmienilem miejsce zamieszkania i biegam w zupełnie innych miejscach. W sezonie 2011 nie startowałem wcale, zająłem się pracą magisterską i pierwszą w życiu poważną pracą w mojej specjalizacji zawodowej.

 

Stanąłem na starcie, kompletnie nie znając swojej formy, bez żadnej kontroli czasowej. Czułem się jak kompletny amator, zestresowany conajmniej jak przed debiutem w maratonie. Swój czas poznałem dopiero mijając linię mety. Byłem w szoku, 38:03!!! O ponad minutę lepiej niż wcześniejsza życiówka. 'Ciężkie treningi się opłacają, wszystko idzie w dobrym kierunku’ – pomyślałem. 'A gdybym miał zegarek i znałbym swoje międzyczasy, na pewno bym złamał 38′ – znowu miałem do siebie pretensje. Start ten miał być tylko sprawdzeniem swojej formy przed 11.11.

 

Dla niektórych może wydawać sie to smieszne, że jakas tam 'dyszka’ jest dla mnie startem sezonu. Niestety, poważną przygodę z triathlonem zaczynam dopiero w 2013 roku. W tym roku ustanawiam rekord na dychę. W przyszłym kończę HIM i robię rekordy w maratonie i półmaratonie. W 2014 robię rekord w HIM, konczę IM. W 2015 robię rekord w IM.

 

Pierwszy kilometr: spokojnie, dużo ludzi – 4:00/km

Od 2 do 8km – równym tempem – 3:45/km

9 i 10 km – zobaczymy na ile mnie będzie stać

 

Od poniedziałku trwa u mnie ładowanie akumulatorów. Poniedziałek wolny. Wczoraj 2km rozgrzewki + 3 tempówki 1,2km z prędkością około 3:40, w przerwach trucht + 2km dobiegnięcia do domu. Dzisiaj jedynie ćwiczenia nie związane z bieganiem: pompki, brzuszki, podciągnięcia, mostki. Jutro spokojne 6km. Piątek wolne. Sobota 20 min truchciku. Niedziela start. Na rower nie wsiadam, do basenu nie wchodzę. Jedynie boję się, że przez takie odpoczywanie trochę utyję i zdziadzieję. Już czuję się ociężale, jakbym nie trenował od miesięcy. Czy slusznie robię?

Powiązane Artykuły

4 KOMENTARZE

  1. Też w niedzielę startuję na 10 km, mój drugi start w życiu i chciałbym mieć czas kim tempie biec, to po 100 metrach by mi się pewnie nogi poplątały i bym wyrżnął o glebę i stracił kilka zębów’ 😉

  2. Akurat jeśli chodzi o metrykę, to czapki z głów przed 'weteranami’ są bardziej na miejscu 🙂 Rozruch dzień przed będzie – obowiązkowo!

  3. 'Dla niektórych może wydawać się to śmieszne, że jakaś tam 'dyszka’ jest dla mnie startem sezonu’ – nie wiem, czy znajdzie się tu ktoś, kto powie, że dyszka po 3:45 to jest śmieszna rzecz. U mnie wywołuje to odruchowe zciąganie czapki z głowy. I jeszcze dodatkowo spoglądanie w metrykę i powracające myśli, czy nie zając się szachami albo brydżem. Aby nie czuć się ciężko na biegu – obowiązkowy rozruch wieczorem przed biegiem. Jakieś dwa-trzy kilometry z dwoma-trzeba minutowymi ostrzejszymi przebieżkami.

  4. powodzenia, ja atakuje 41 min zobaczymy jak wyjdzie…a w tym tygodniu nie oszczedzam sie jakos szczegolnie tyle ze w sobote przed startem zamierzam lezec do gory brzuchem i dobrze sie wyspac : ]

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,392ObserwującyObserwuj
435SubskrybującySubskrybuj

Najpopularniejsze