Borówno

Borówno to był mój docelowy start nr 2, następny po Suszu. Sezon ten po rocznej przerwie od debiutu w triathlonie potraktowałem jako sprawdzian swojej formy i zrzucanie wagi (-10kg). Nieoczekiwanie okazało się, że w 1/2 IM stać mnie na całkiem sporo bo na 4:38:40 (http://www.online.datasport.pl/results400/wyniki/01_Wyniki_Open.pdf). Borówno to miał być atak na 4:30. Solidnie przepracowałem okres przygotowawczy na miarę swoich możliwości i byłem pewien swojej formy. Pływanie poszło ok. Nie wiem czy było krócej, ale czas (32:35) do przyjęcia na to co trenowałem w tym roku. No ale to ~8 minut straty do czołówki. Pływanie do poprawy w zimie.

  Po pływaniu.

 

Potem moja najmocniejsza konkurencja, czyli rower. Tutaj wiedziałem ile mogę, ale nie wiedziałem ile mogą inni. Wyszło dobrze, bo wykręciłem 1-szy czas roweru, ciut lepiej niż Darek Czyżowicz (szacunek). Cały czas jechałem swoje, bez szaleństw. Nie zmienia to faktu, że było mocno. Trasa w Borównie mimo, że jest płaska, to nie jest szybka ze względu na dużą ilość ostrych zakrętów, skrzyżowań i powiewający wiatr. Szczerze mówiąc u polskich zawodników jakoś rower nie jest jedną z najmocniejszych stron, świadczy choćby o tym dominacja Ukraińca w Suszu, gdzie na rowerze zdeklasował resztę i przy jako takim biegu w porównaniu do naszych, wygrał. Może to wynika z faktu, iż większość wywodzi się z dystansu olimpijskiego, gdzie rower się jedzie 'na przetrwanie’.

rower

  Tuż za strefą odżywiania, izo/woda + cola.

 

Na rowerze jadłem tylko, żele energetyczne. Zjadłem chyba z 7 sztuk, jak się okazało to był mój błąd. Wszystko popijałem wodą albo izotonikiem, który swoją drogą był obrzydliwy i chyba też mi zaszkodził. Póki jechałem czułem się dobrze, ale kiedy zacząłem biec coś mi nie grało. Jak się okazało po 1,5km biegu, żołądek odmówił posłuszeństwa i alarmował skurczami oraz bólem. Tak więc każda próba przyspieszenia kończyła się zgięciem w pół i przystankiem.

Wybiegłem 3-ci a skończyłem 7 o czym się dowiedziałem na mecie, bo było mi już naprawdę obojętne ktory będę. Chciałem zejść z trasy, ale charakter nie pozwalał. Upał też doskwierał, ale to miałem przećwiczone i byłem przygotowany. Wiadomo, że założenia wszyscy musieli zweryfikować tego dnia ze względu na pogodę, ale ja wiedziałem, że błąd popełniłem w odżywianiu i nawadnianiu. Poranne śniadanie też pozostawiło wiele do życzenia.

Ale amator musi się uczyć na swoich błędach, bo inaczej to jak ? W Suszu byłem w gorszej formie i też była 'patelnia’ na biegu, a czas tam uzyskany na biegu był lepszy o ~9 minut. Plan był na bieg w 1:30h, wyszło człapanie w 1:45h. Poza Tomkiem Spaleniakiem i jego bieganiem reszta tego dnia była jak najbardziej w zasięgu. No ale jak to powiedział powszechnie szanowany i uznany trener pływania Andrzej Skorykow: 'dobre starty tak nie uczą jak te nieudane’. Start ten nie był porażką, ale przyniósł ze sobą cenną nauczkę.

bieg

  Bieg. Grymas na twarzy mówi sam za siebie. Co drugie zdjęcie tak wyglądałem :).


W przyszłym roku jak będzie progres i czas to może mi się uda coś namieszać na jakichś zawodach. A wtedy wszyscy będą mogli zobaczyć tylko moje plecy;). Liczę na Kubę Bieleckiego, że w końcu przetoczy słowa w czyn i mi dołoży na połówce. Poza tym muszę mu podziękować, bo na każdych zawodach dopinguje mnie na trasie bojowym okrzykiem – słów tu nie przytoczę. Bardzo mi to pomaga :). Podziękowania za wsparcie i doping na trasie dla Sylwii i mojej rodzinki oraz pozostałych znajomych. Przepraszam, że nie odwzajemniłem waszego entuzjazmu, ale myśli moje krążyły wokół jednego : 'niech to się skończy’.

plecy

  Przyjrzyjcie się uważnie ;).


Zdjęcia dzięki Kubie Bieleckiemu i jego prywatnym fotografom :).

Powiązane Artykuły

10 KOMENTARZE

  1. Kontrolkę 1/4 lub 1/2 na pewno zrobię! Byłam zapisana na bieganko 08.09 Bieg 7 Dolin na 100 km, ale stwierdziłam – ze samo bieganie jest zbyt monotonne. Tym bardziej, ze znam tę jak własna kieszeń. Po prostu w tym czasie zrobię to, co lubię najbardziej: raz-dwa i trzy:-) Literacko i motywacyjnie – jestem przygotowana. Po doswiadczeniach z maratonem wiem, ze nie należy zbyt wiele czytać – niektóre porady potrafią człowieka ogłupic i wystraszyć: ojej, jakie to mialo byc straszne – na maratonskim podbiegu ok. 30 km czekałam i czekałam na słynna niemoc-scianę, bałam się tego jak cholera – na samą mysl o scianie przed startem miałam problemy jelitowe! Niedoczekanie moje-przyspieszyłam i skonczylam w tempie szybszym, niz zaczełam. Mam przy sobie Biblie Treningu, Moj Pierwszy Triatlon, pozycje typu 'kazdy moze zostac Ironmanem’ itp. Przestalam to czytać – zajrzę, gdy będę szukać odpowiedzi na konkretnie pytanie – np. jak dospasowac rower. A zresztą -po co, przecież mam Was:-) Trenowalam walki sanda i wiem, ze nie nalezy wychodzić na ring, gdy się nie jest pewnym zwycięstwa. Panie Długi Dystans – 01.09. 2013 pokonam Cie jako przedostatni finisher, bo za mna – bedziesz juz tylko Ty!

  2. W pełni zgadzam się z Arturem. Ojciec Naczelny dość często zwraca mi uwagę, żebym brał poprawkę na czytających-początkujących. Jeżeli ktoś pisze, że przygotowania do IM można zrobić w jeden rok – jest to prawda oczywista, pod warunkiem, że ktoś zrobił już maraton i bez problemu pływa 4 km. W rok ma szansę wypracować 180km. na rowerze i 'nadwykonanie’, które pozwoli połączyć dyscypliny. Sylwia – z Twoim 'kompletnie green’ się absolutnie nie zgadzam. Piszesz, że masz doświadczenia z maratonem (przypuszczam, że dla Ciebie ukończenie maratonu nie jest już wyzwaniem) – na sucho pływasz jakieś 2km. Więc Twój poziom 'green’ odpowiada 1,5-2 letniemu stażowi treningowemu takiego 40 latka jak ja i co najmniej rocznemu, intensywnemu treningowi osoby 20-30 lat. Moim zdaniem realny i rozsądny plan przygotowania do IM od zera to 3 lata. 3 lata ciężkiej pracy. Ale żeby nie było tak ciężko to te 3 lata największej życiowej frajdy, zadowolenia z zaliczania kolejnych krótkich dystansów począwszy od supersprintów, biegów na 5, 10 i 20km, zawodów szosowych czy MTB rozpoczynając zawsze od 'mini’. Mnie po dwóch latach treningów udało się ukończyć połówkę. Tylko UKOŃCZYĆ! W przyszłym roku planuję dwie połówki. I dopiero 2014 do mgliste plany na IM. Czyli 4 lata przy poziomie startowym: przebiegnięty maraton, zero roweru i zero pływania. Maraton zrobiłem w rok. Więc w moim przypadku od zera do IM upłynie 5 lat. No ale 'skamieliny’ tak mają. Dla pozostałych te 3 lata wydają się być optymalnym czasem.

  3. Sylwia – 'przepłyń 2,8mili, przejedź na rowerze 112 mil, przebiegnij 26,2 mili i chwal się tym do końca życia’. Historycznie patrząc, to ile czasu mieli uczestnicy legendarnego spotkania na Hawajach do ich pierwszych zawodów? Poprawcie mnie jeżeli się mylę, ale wątpię aby pierwsza 15 śmiałków miała komfort 8 miesięcy ukierunkowanych przygotowań. Nie mieli dostępu do 'Biblii Triathlonu’ ani innych źródeł dostępnych na wyciagnięcie ręki. Nikt im nie powiedział, ze zanim zabiorą się za Ironman’a to powinni zrobić 'połówkę’ sezon wcześniej, a najlepiej zostawić IM na 3 sezon, jak sugeruje większość trenerów (NB. bardzo słusznie). Jednak Artur ma rację, że do sprawy trzeba podchodzić bardzo ostrożnie i indywidualnie. Mimo wszystko tych pierwszych 15 śmiałków to w większości byli żołnierze, z pewnym doświadczeniem w przynajmniej 1 dyscyplinie (niektórzy próbowali już swoich sił w ich łączeniu) Ich baza i kondycja ogólna była znacznie lepsza od zwykłego zjadacza chleba, czy okazjonalnego jogger’a – a jednak 3 nie ukończyło zawodów. Moim zdaniem nie każdy, baa – rzadko, który śmiertelnik jest w stanie ukończyć Ironman’a od poziomu zero po 8 miesiącach – a wyjątki tylko potwierdzą regułę. Jednak, patrząc z punktu amatora, który ledwo tydzień temu ukończył swój pierwszy bieg w życiu na 10km, triathlonisty-to-be, sądzę Sylwio, że tobie się to uda. Masz doświadczenie w maratonach – pierwszy plus. Patrząc na twoje pływanie – z tym też sobie spokojnie poradzisz ( skok z 300 na 1250m, po 3 letniej przerwie, co może sugerować pewne braki w technice, jeszcze z zapasem sił na 10 km podróż do domu oznacza według mnie solidna bazę wytrzymałościową oraz dość znaczną siłę fizyczną w ogóle – kolejny plus lub nawet 2). Trzeba tylko popracować nad rowerowaniem i połączeniem tego w całość. Będzie to o tyle trudniejsze, że plan będziesz musiała uszyć na miarę. Jedyny plan na 34 tygodnie jaki kiedykolwiek znalazłem był uwarunkowany ukończeniem przynajmniej 1/2IM sezon wcześniej. Trzymam kciuki i życzę ci wytrwałości, braku kontuzji, zero przetrenowania, super planu i czasu do jego realizacji. Powodzenia i mam nadzieję, że będziesz informować o postępach, coś czuję bo zapowiada się ciekawa historia. PS. Może pomyśl o starcie kontrolnym na doświadczenie na krótszym dystansie na początku sezonu – 1/4 IM lub 1/2 IM?

  4. Zalezy z jakiego punktu startujemy:) Mozna intensywnie uprawiac sport wytrzymalosciowy i dodatkowo inne, i wtedy przygotowanie bedzie mozliwe. Z calym szacunkiem ale sadze, ze nie nalezy pisac: jestem takim dowodem… AT czytaja i opieraja sie na zawartych na stronie wskazowkach zapalency, ktorzy dopiero zaczynaja przgode ze sportami wytrzymalosciowymi. Poza tym ich wydolnosc determinowana jest rowniez wiekiem i zdrowiem. Dla nich kilkumiesieczne przygotowania do IM raczej nie wystarcza. Ja znam takich, ktorzy schodzili z tras zawodow triathlonowych, a startowali z przekonaniem, ze sie przygotowali. Lepiej byc ostroznym, szczegolnie w kontekscie wlasnego zdrowia:)

  5. Wszystko zależy od sportowej przeszłości. W Ironmanie pływanie jest najmniej istotne. Wszystko i tak rozegra się na biegu, a wcześniej na punktach żywieniowych :-)) i rowerze. A jak z bieganiem? Jak maraton? Trzymam kciuki i witam kolejną kobietę w strefie blogów. Super!

  6. ja w ubieglym 2012 roku zrobiłem jako pierwszy start w życiu w triathlonie; olimpijkę następnie, ćwiartkę, połówkę i na zakonczenie IM w borownie. Wiec jestem dowodem że można IM- 11godz i 52 min życzę wytrwałości

  7. No to rada od 'dziadka’ – 8 miesiecy to bardzo malo na dlugi dystans (jesli mowimy o pelnym IMie, bo na 'polowke’ to powinno starczyc). Oprocz zapalu i checi, i zdrowia warto posluzyc sie jakims bardziej profesjonalnym planem treningowym i poradami fachowcow. Zycze wytrwalosci:)

  8. Cała przyjemność po mojej stronie. A wklepię Ci w połówce! I to wtedy kiedy będziesz w najlepszej formie, bo ja będę w jeszcze lepszej. A na razie, to grubasie musimy schudnąć, żeby się zasuszyć jak Łukasz i Piotrek. Co do pasta party, to absolutnie się zgadzam! Makaron z keczupem jadło się na studiach.

  9. Jestem pod wrażeniem. -10kg i czas! A jeżeli chodzi o Kubę to ja mam odwrotnie…muszę go wciąż gonić 🙂 pozdrawiam obu Panów.

  10. Izo w Borównie jest rzeczywiście paskudne. Od zawsze mam tam problemy żołądkowe (nawet w tym roku mimo spacerowego tempa). Jedyne 2 rzeczy wspólne na tych zawodach to 'pasta party’ i Izo organizatora. Stwierdziłem, że nigdy więcej ani jednego, ani drugiego. Jeśli org nie zmieni dostawcy to trzeba będzie pomyśleć nad własnym supportem.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,392ObserwującyObserwuj
435SubskrybującySubskrybuj

Najpopularniejsze