Chrissie Wellington

Kim jest Chrissie chyba nikomu wyjaśniać nie trzeba. Wczoraj miałem okazje uczestniczyć w spotkaniu z mistrzynią, oto kilka uwag i przemyśleń po wysłuchaniu bardzo inspirującej opowieści. Po pierwsze Pani Wellington jest wieksza niz myslalem, spodziewałem sie drobnej kobietki, a staneła przedemną bardzo dobrze zbudowana kobieta. Emanowała spokojem i pewnością siebie gdybym nawet nie wiedział kim jest z pewnością pomyslał bym że to ktoś wyjątkowy to sie poprostu od niej czuje. Chrissie udzieliła słuchaczom wielu rad oto najciekawsze z nich: Triathlon to nie trzy sporty tylko JEDEN i tak trzeba go traktować. Mistrzem nie zostaje sie po zdobyciu mistrzostwa, aby nim zostać musisz zachowywać sie jak mistrz codziennie. Co to znaczy? Trzeba cały czas wierzyć w siebie pracować nad sobą, przestrzegać diety itd. Co do diety to czterokrotna mistrzyni IRONMAN bardzo uważa na to co i kiedy je nie daje sobie taryfy ulgowej (no chyba że zaraz po zawodach) Dieta jest dla niej częścia tego JEDNEGO sportu. Odrazu przypomniał mi sie Faris Al-Sultan i jego nawyki żywieniowe może właśnie dlatego tylko raz zdobył mistrzostwo na Kona a Chrissie 4? Mistrzem jesteś codziennie!

Pani Wellington ma dosc orginalne podejscie do sprzętu. Keep it simple tzn nie używa mierników mocy, pulsometrów specjalnych kasków i opon. Twierdzi że najważniejszy jest mózg i słuchanie własnego ciała. Najbardziej spodobało mi sie to co powiedziała o strachu. Strach nie istnieje w rzeczywistości, strach to coś co sami tworzymy w swoich głowach a skoro to my go stworzyliśmy to możemy go opanować.

 

Natchniony po wczorajszym spotkaniu rozpoczynam trening przygotowawczy do nowego sezonu. NEVER GIVE UP! Czego i wam życze 🙂

Powiązane Artykuły

10 KOMENTARZE

  1. Startujac w Kona w 2009 mialem okazje zobaczyc Chrissie Wellington biegnaca po Alii Drive kilka dni prrzed zawodami . Nastepnie mialem szczescie stac tuz obok niej w oczekiwaniu na start . Wydala mi sie przerazliwie chuda, wprost…szkielet . W tym roku w Kona widzialem Chrisse na Expo, jakby troszke 'wieksza’ , tak na oko 4-5 kg. Kipiaca energia i zawsze usmiechnieta .

  2. O Mappecie tez była mowa 🙂 Musze Cie zmartwić Mappet został pokonany. Piotr żeby nie było że idealizuje: Na 38 kilometrze maratonu Chrissie czasami bierze łyk coli!!!! 😉 Ja nie zamierzam slepo nasladowac Chriessie nie chce zostać mistrzem świata no dobra chce ale nie tak bardzo by nim być to mnie i wielu innych różni od prawdziwych mistrzów. Poza fizycznymi warunkami oczywiście.

  3. Piękna sprawa spotkać Chrissi Wellington 🙂 Silna, pewna siebie kobieta – piszesz. Choś do mnie bardziej chyba 'mowi’ jej wizerunek z autobiografii, takiego trochę niepewnego, troche niezdarnego 'Muppeta’. Lubię ludzką strone TRI, tę nie do końca doskonałą, żelazną. I Chrissi Wellington, przynajmniej w wersji ksążkwej taka była. Za to bardzo do mnie mówi koncepcja TRI jako jedne dyscypliny i dążenia do mistrzostwa każdego dnia. Dzieki, że się podzieliłeś wrażeniami.

  4. Zgadzam się, ze cola to nie najlepszy pomysl. Ja jednak może trochę wiecej w życiu widziałem ( z racji wieku) i słyszałem co nieco. Kolega, który był na okłądce jednego z pism dla facetów – notabene bardzo dobrze zbudwowany – powiedział, że to co redakator wypisał nt. jego diety, posiłków, kalorii nie miało nic wspólnego z jego prawdziwym schematem odżywiania. Zatem lepiej nieco 'zoptymalizować’ swoje odżywianie pod siebie i nie ulegać za mocno wpisom naszych bohaterów. Niemniej, bliżej mi do Chrisie niż do Farisa w kwestii diety. PZdr.

  5. Nie chodzi tylko o diete, wiadomo każdy je to co mu służy , Chriessie miała bardziej na mysli to że aby zostac mistrzem musisz podporzadkowac temu całe swoje życie. Są sportowcy odnoszacy sukcesy raz dwa razy są tez mistrzowie w swojej dyscyplinie utrzymujacy sie na podium przez lata a im większ konkurencja tym bardziej trzeba przycisnąć. Chrissie powiedziała że wszyscy PRO trenuja tak samo i to te małe detale to troszke więcej czyni mistrzem. Więc może te kilka butelek Coli mniej pomogło by Farisowi wygrywać w tak trudnej kategori jak męska. Ciało to nasza świątynia a wlewanie w nią Coli to profanacja 😉 PS. Mam bzika na punkcie zdrowego i niezdrowego jedzenia sporo o tym czytam i dlatego tak bronie Chrissie.

  6. Moim zdaniem nie warto porównywać tych dwóch wielkich sportowców. Każdy ma swoje nawyki żywieniowe wyniesione z domu i diametralna zmiana diety może się źle skończyć. Ponadto, wydaję mi się, że poziom rywalizacji wśród mężczyzn jest znacznie wyższy niż u kobiet na dystansie IM. Wystarczy spojrzeć na listę kandydatów do mistrzostwa, aby zauważyć, że mieliśmy 10 kandydatów wśród facetów i 2-4 osoby wśród Pań. No i Chrissie to wyjątkowy talent połączony z mocną psychiką i wytrzymałością.

  7. Arku to były rady z cyklu jak zostac mistrzem więc nie musimy sie do nich stosować jesli naszym celem nie jest złoto w Kona ewentualnie na olimpiadzie 😉 A może być mistrzem to być najlepszym jak tylko jest to mozliwe? Wtedy dieta i dyscyplina jak najbardziej wskazana. Ja osobiscie trzymam sie zasady Tri for Fun!

  8. Podoba mi się, że uprawianie tej JEDNEJ dyscypliny sportu powoduje emanację spokojem. Z jednej strony nabiera się pewnosci siebie, z drugiej jednak czuje sie pokorę. Po prostu jest się skromnym człowiekiem. Kwintesencja prawdziwego Mistrza.

  9. Podoba mi się podejście Chrissie… Tylko moim zdaniem trzeba wziąć pod uwagę pewną kwestię – zdecydowana większość z nas to amatorzy. Odmawianie sobie wszystkiego czy trzymanie jakieś super dyscypliny mogłoby zabić radość z uprawiania tego sportu. Oczywiście jest to moje subiektywne odczucie…

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,299ObserwującyObserwuj
434SubskrybującySubskrybuj

Najpopularniejsze