Właśnie minął kwartał od kiedy w ramach desperackich prób powrotu do (chociaż rozsądnej) wagi startowej eksperymentuję z dietami, cały czas jednak poruszając się w ramach diet zakładających znaczącą redukcję spożycia węglowodanów, na rzecz wyższego spożycia białka i tłuszczu (w różnych proporcjach): paleo, LCHF, czy „slow carb’ (Tima Ferrisa).
Rzuciłem palenie i w ciągu roku przytyłem ok. 10 kg – jednym z powodów mogą być zaburzenia w wydzielaniu insuliny i w reakcji tkanek na insulinę. Dieta zorientowana na obniżenie wydzielania i poziomu insuliny we krwi jest zatem – moim zdaniem – naturalnym wyborem w sytuacji przybierania na wadze po rzuceniu palenia. Zwłaszcza, że miałem całkiem niezłe efekty w zrzucaniu wagi na diecie paleo, kiedy w zasadzie odstawiłem tylko pieczywo, ziemniaki itp. Ale wtedy jeszcze paliłem… Teraz stosowałem (i stosuję) znacznie większe restrykcje. W różnych kombinacjach – ze znacznym ograniczonym spożyciem tuczących węglowodanów, z „dniem wolności pokarmowej’ (już go w zasadzie nie stosuję), kiedy pozwalałem sobie na jedzenie „węgli’, aż do bardzo mocnego ograniczenia węglowodanów. Efekty są… rozczarowujące. Szczerze mówiąc biegającym palaczom mógłbym doradzić – pal dalej, jeśli nie chcesz przytyć i pogorszyć swoich wyników w bieganiu. Palenie warto rzucić dla wielu powodów, ale akurat szybsze bieganie nie jest jednym z nich. Zaczynałem opisywać swoja „przygodę’ na drodze do wagi startowej z masą ciała 100,6 kg, w dniu 5 stycznia br. Wczoraj ważyłem… 98,3 kg.
W tym okresie masa mojego ciała zmieniała się następująco:
Jak widać na wykresie, w ostatnim tygodniu nastąpił znaczący skok masy ciała. Dokładnie z 95,6 kg na 98,3 kg, czyli aż o 2,7 kg! Święta? No właśnie nie za bardzo. Może trochę też, ale na pewno nie jest to główna przyczyna. Owszem, zjadłem trochę więcej niż zwykle, ale większość to było jedzenie niskowęglowodanowe. Trochę 'węgli’ było w żurku i w sałatce warzywnej. Trochę wypiłem w napojach. Ale nie jadłem żadnego ciasta, ani pieczywa. Tak naprawdę przybrałem na wadze przed Świętami. Ponad 2 kg w ciągu 2 dni! W poniedziałek rano ważyłem 95,6 kg. Zważyłem się też w środę (fakt, że pod wieczór), bo czułem się jakiś opuchnięty, no i miałem wrażenie, że nie wiedzieć czemu mam więcej tkanki tłuszczowej na brzuchu (!). Waga pokazała 97,7! Czyli Święta mogły dołożyć 0,6 kg. Ale skąd w ogóle taki przyrost masy ciała? Jest to tym bardziej szokujące, że to był drugi tydzień z rzędu, w trakcie którego byłem na naprawdę „ostrej’ LCHF. Teoretycznie powinienem być w ketozie pokarmowej i palić tłuszcz jak… jak… lokomotywa hm… węgiel, co to palacz w nią sypie 😉
No więc co się stało? Szczerze mówiąc – nie wiem. Mam pewne podejrzenie, co do jednego z „lifehacków’ Tima Ferrisa, który zastosowałem. Mianowicie, za jego radą jadłem, w ciągu 30 minut od przebudzenia, ok. 30 g białka. Konkretnie jadłem je w postaci odżywki wysokobiałkowej na bazie białka serwatki. No i to nie był najlepszy pomysł. Spożycie białka serwatki prowadzi do znacznego wyrzutu insuliny! Niby o tym słyszałem, ale… jakoś zignorowałem tę wiedzę. A dzisiaj osobiście się o tym przekonałem. Jakieś 20 minut po przebudzeniu wciągnąłem koktajl białkowy i po kolejnych 30 minutach wyszedłem zrobić trening biegowy. No i to była masakra. Po prostu nie miałem siły biec! Po 20 minutach truchtania miałem ogromną ochotę przestać. Wytrzymałem i człapałem z trudem dalej, dopiero pod koniec zacząłem się lepiej czuć. Należy przypuszczać, że insulina zablokowała mięśniom dostęp do kwasów tłuszczowych i stąd taki efekt… Dość dużo także, w trakcie tych dwóch tygodni, jadłem serów – chyba to też nie najlepszy pomysł (zawierają cukier, laktozę, no i białko serwatki). Może jeszcze dołożył się do tego trochę efekt jo-jo po przegłodzeniu się na „diecie zupnej’ kiedy to zrzuciłem 2,4 kg w tydzień? Plus drobne błędy dietetyczne w Święta i… mamy. Nie mogę też wykluczyć, że mój organizm nie reaguje wystarczająco na dietę, nie przestawił się na nią jeszcze i… nie wiem co. Niemniej, nie widzę innej drogi, jak być konsekwentnym, analizować, wyciągać wnioski i – miejmy nadzieję – w końcu „chuść’ 🙂
A trenigi? Oczywiście, że są! Jestem co prawda jedną z ofiar 'przesilenia wiosennego’, no i z bieganiem musiałem zluzować, żeby nie zrobić sobie krzywdy, trenuję teraz ok 8 -10 godzin w tygodniu, ale rozkręcam się 🙂
Tutaj wpis na moim blogu, w trochę innej wersji i wzbogacony o „food porn’ – zdjęcia potrawy ze świątecznego stołu.
Tutaj znajdziesz wszystkie wpisy na temat walki o wagę startową. Oprócz wyników pomiarów i rozważań dietetycznych zawierają one przepisy na potrawy – z grubsza mieszczące się w ramach LCHF – paleo – raczej łatwe do przygotowania (mistrzem kuchni to ja nie jestem), smaczne i takie, które można jeść na obiad, na kolację, a czasem nawet przez kilka dni (jak się odpowiednio dużo przygotuje).
Inuici jedzą wyłącznie mięso – tj. zwierzęta, bo nie tylko mięśnie ale i skórę, tłuszcz, wnętrzności. Oczywiście, jeśli jeszcze odżywiają się tradycyjnie. Ci, którzy przechodzą na dużo wygodniejszą dietę 'zachodnią’ bardzo szybko tyją i zapadają na 'choroby cywilizacyjne’ – cukrzycę, choroby serca, nowotwory. BTW – po zaprzestaniu durnych eksperymentów waga (tj. masa ciała) powróciła do trendu spadkowego 🙂 http://adventurecapital.pl/salatka-z-mniszkiem-lekarskim-no-i-waga/
U mnie faktycznie przewaga warzyw ale ja jem mieso jak najbardziej- po prostu rzadziej niz kiedys. Z wegetarianizmem tez mnie ciekawi- z jednej strony ciezko powiedziec komus kto przy -60 stopniach je slonine na Syberii zeby sobie zamiast tego na obiad wypil sok z marchewki i buraka (chociazby dlatego ze mu zamarznie :)), z drugiej jednak na swiecie jest pelno ludzi (Indie na przyklad) ktorzy od malego zyja bez miesa i normalnie funkcjonuja. Tak czy siak jeszcze raz powodzenia w nierownej walce z waga i na pocieszenie powiem tylko ze moment teraz dobry, bedzie coraz cieplej, coraz jasniej a zblizajace sie starty zmotywuja do ciezkiego treningu :).
Andrzeju, dzięki za uwagi. Jestem z wykształcenia biologiem, a z zawodu finansistą. Jedno i drugie ma wiele wspólnego z wykresami 🙂 Akurat takie są bliżej biologii niż finansów. Wyraźny spadek asy ciała zarejestrowany 9.03 z pewnością miał związek z trwającym w poprzednim tygodniu eksperymentem dietetycznym, w trakcie którego jadłem wyłącznie zupy (i rano jajecznicę). Owszem, całkiem konkretne zupy, ale… ile ich można jeść? Na pewno był to tydzień z wyraźnym deficytem energetycznym. Przyrost/stagnacja masy ciała w kolejnych 2 tygodniach to zapewne odreagowanie, kiedy już zacząłem jeść 'normalne’ posiłki. A znaczny wzrost ostatnio to (prawdopodobnie) efekt nieprzemyślanych eksperymentów z odzywką wysokobiałkową (ona powoduje duży wyrzut insuliny, co skutkuje odkładaniem tłuszczów). Ale może nie tylko to. Widzę, że w Twojej diecie jest wyraźnie więcej warzyw. Całkiem możliwe, że spróbuję i tego – a na pewno smoothies, byle bez nadmiernej ilości węgli. Mam bardzo głębokie przekonanie, że choć jesteśmy (jako ludzie) zdolni odżywiać się bardzo różnymi pokarmami, to jednak ewolucyjnie przystosowani jesteśmy do jedzenia innych zwierząt, jedynie uzupełnianego ew. subsytuowanego w okresach niedostatku pokarmami roślinnymi, które zresztą w okresie przed 'rewolucja rolniczą’ (umownie ok. 10.000 lat temu) były znacznie uboższe w węglowodany niż dzisiejsze warzywa i owoce.
Nie daje mi spokoju ten wykres :). Mysle ze jako czlowiek zwiazany z finansami (wnioskuje z blogu), zgodzisz sie pewnie ze patrzac na ten wykres nawet bez wnikania co przedstawia oczywistym jest pytanie co takiego zmienilo sie w okolicach 9go marca ze trend spadkowy poszedl w bok zeby w koncu wzrosnac? Moze to jest jakis prosty drobiazg wiec jesli szczegolowo opiszesz ile trenowales i ile jadles moze ktos z AT wylapie co poszlo nie tak. Patrzac na przykladowy dzien z blogu ja na pewno wyrzucilbym boczek z jajecznicy, kebaba (i wszystkie inne gotowe potrawy), bialko w proszku (i jakakolwiek chemie bez konsultacji z dietetykiem/trenerem)- chociaz to oczywiscie moja opinia. Ja waze 63 kg wiec pewnie inne proporcje ale podam swoj przykladowy dzien, wczoraj: Sniadanie: 750 ml Smoothie (domowej roboty mleko migdalowe, banan i 2 lyzki kakao), obiad: kasza gryczana, pomidory koktailowe, bazylia i szparagi, sok: gruszki, limonka, cukinia, seler naciowy, szpinak i awokado, kolacja: salatka: losos, mango, czerwona papryka, czerwona cebula i sok z limonki, wieczorem sok: marchewi, jablka i imbir.
@Tomasz – pisałeś już o glutenie. Glutenu nie jem, bo nie jem produktów zbożowych (bardzo, bardzo rzadko). @Andrzej Stępień – ja tez mam jakieś tam sukcesy (jak napisałem w poprzednim komentarzu) – niestety teraz te same recepty nie działają, więc muszę szukać nowych. U mnie (oczywiście) linki działają, ale wrzucam tutaj link do kategorii wpisów na temat wagi i z przepisami na niezbyt skomplikowane potrawy, do ew. przeklejenia do przeglądarki: http://adventurecapital.pl/category/sport/waga/
Panowie nie ważne kto ile waży, ważne kto jak wygląda, a jak wiemy u mnie to nie najlepiej jest 😛
Albin chyba juz ci to kiedyś pisałem -sprawdź czy nie masz nietolerancji na gluten. wiem ze temat jest passe bo teraz taka moda na bezgluten ale mam w rodzinie namacalny przykład ze to działa. po rzuceniu palenia zero tycia (choć przy poprzednich edycjach rzucania palenia ale z glutenem waga strzelała do góry) wręcz przeciwnie waga dalej spadała i raczej jest problem jak nie spaść z wagą za bardzo. opuchliznia tez charakterystyczny objaw. to samo słabość, nie mówiąc o problemach z tarczycą , skórnych i innych.
Panowie Witam i polecam jako motywacje z 93 kg na 66 kg w 8 miesiecy …niestety przyplacone zmeczeniowym zlamaniem nogi , ale bylo warto 🙂 wrocic po 10 latach do sportu ! Do zobaczenia na trasach ! https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1376386296011429&set=pb.100009202140220.-2207520000.1428529188.&type=3&theater
Łukasz, z tego co wyczytałem palący są statystycznie nieco lżejsi niż niepalący, ale to wcale nie oznacza, że nie można przytyć (i to porządnie) paląc papierosy. Najwyższą masę ciała w dorosłym życiu miałem, jako palacz i było to 110+ kg 🙂 W trakcie swojego życia przerabiałem już scenariusz, w którym rzuciłem palenie, zacząłem trenować (bieganie, siłownia) i schudłem (do ok. 88-90 kg – zejście poniżej tego jest dla mnie niesłychanie trudne). Po 5 latach znowu zacząłem palić i w ciągu kolejnych lat przytyłem do 110+ kg, potem zacząłem biegać i traciłem kg, włączyłem paleodietę i wróciłem do ok. 88 (min. to 84 kg), zacząłem trenować triathlon, stopniowo odchodziłem od paleodiety (jednak łatwiej nażreć się chlebem i ziemniakami), powoli wzrastała masa ciała, rzuciłem palenie i sru – 10 kg+ 😉 W internecie ciężko znaleźć dobry materiał na ten temat. Zarówno hasła palenie/rzucanie jak i tycie/odchudzanie są tak popularne, że znajduje się pełno chłamu. Nawet jeśli trafiam na informacje n/t badań naukowych, to widzę, że badacze często nie odróżniają przyczyny od skutku i np. dochodzą do wniosku, że więcej tłuszczu na brzuchu jest przyczyną insulinooporności, podczas gdy – moim zdaniem – jest dokładnie odwrotnie. Swoją drogą – organizm ludzki jest bardzo złożony, na odkładanie się tkanki tłuszczowej może mieć wpływ wiele czynników i odpowiada za to wiele hormonów, interakcji między nimi, chociaż insulina jest na pewno najważniejszym z nich. Nawet niewielkie zaburzenia równowagi hormonalnej, jeśli utrzymują się dłuższy czas mogą prowadzić do znaczących zmian. Długoletnie poddawanie organizmu działaniu nikotyny z pewnością wpływa na jego funkcjonowanie. Organizm dąży do równowagi i przystosowuje się do działania nikotyny. Kiedy jej zabraknie – zostaje z niej wytrącony. I to właśnie sobie zafundowałem 🙂 Być może powinienem zrobić sobie porządny test tolerancji glukozy (OGTT), żeby mieć pewność z czym się zmagam. Coś trochę naukowego wygrzebałem: http://cordis.europa.eu/news/rcn/34591_pl.html http://ajcn.nutrition.org/content/87/4/801.full http://dieta.mp.pl/otylosc/show.html?id=79888 Może nasi medycy mają dostęp do fajniejszych niż ogólnodostępne baz wiedzy?
skąd ja to znam chciałoby sie powiedzieć , ja z 114 kg zszedłem do 93 kg w ciągu 18 miesięcy , ale ostatnio znów kilka kilo doszło i znowu walczę ….to tak juz jest niestety po 40:)Ktos mi kiedys powiedział ze po 40 ciężko sie zrzuca kg , ale czemu tak ciężko! wytrwałości zycze !!!… Plati ty potrafisz zmotywować 80 kg 🙂 …..
Słuchajcie, a ja zapytam z innej beczki. Nie jestem w tym temacie doświadczony, bo nigdy nie paliłem i powiem szczerze nigdy nie interesowałem się metabolizmem wśród palaczy. Podajcie jakieś źródła, linki może, do artykułów, publikacji naukowych mówiących, że istnieje zależność miedzy paleniem a wagą. Nie rozumiem tego, na studiach też nie przerabialiśmy, mam kilku kolegów palaczy, którzy swoje ważą. Na jakiej podstawie można mówić, że palenie papierosów sprzyja utrzymywaniu niskiej wagi ciała? Chodzi mi o naukowe uzasadnienia, a nie opinie, że jak nie ma się w ręku papierosa, to się w zamian podjada 🙂
Radze mniej kombinacji z dietami typu Paleo a zamias tego dobrze obliczyc dzienne zapotrzebowanie na kalorie i wprowadzenie deficytu kalorycznego, zabawa z weglami oplaca sie bardziej jako chwilowa dieta na tak zwane dociecie.
Plati, jakub kurcze teraz to mnie zdołowaliscie 🙁 ja ciągle waże 89kg i nie moge zejśc niżej a WY wyskakujecie z 80kg… to niesprawiedliwe 😉 i demotywujące
Ja nie jestem zadnym ekspertem ale sukcesy w diecie mam dwa- pierwszy to schudniecie 20 kg w okolo 8 miesiecy a drugi to zrobienie tego po raz drugi kiedy waga wrocila do poprzedniego stanu (efekt jojo) ale tym razem utrzymanie jej juz ponad rok. Moja rada- albo udaj sie do dietetyka ktorego jestes pewien albo olej wszystkie diety i sluchaj zdrowego rozsadku. Sa dwa problemy ze skuteczna dieta- cierpliwosc i wytrwalosc. Jesli przestaniesz jesc i zaczniesz pic tylko wode, jasne polecisz 10kg w dol, ale to wszystko wroci jak tylko zaczniesz znowu jesc. Nie polecalbym diety ktora mozna znalezc w internecie bo przy Twojej wadze potrzebujesz calkiem innych ilosci i proporcji jedzenia niz osoba wazaca 60 kg- polecam jednak wydluzenie horyzontu czasu i powolne zmienianie nawykow. Nie chodzi o to zeby powstrzymac sie od jedzenia czekolady przez tydzien a w niedziele zjesc cala tabliczke, chodzi o to zeby powoli zamieniac ja z owocami az dojdziesz do etapu kiedy zwyczajnie nie bedziesz mial na nia ochoty. To oczywiscie nie temat na komentarz ale w skrocie powiedzial bym tak- zeby dieta byla efektywna najpierw musisz troche poglodowac a pozniej zadbac o to zebys nigdy nie byl glodny uzupelniajac energie pokarmem ktory ma jej duzo w najlepszej jakosci. Oczywiscie dojdziesz do wszystkiego sam ale wizyta u dobrego dietetyka na pewno zaoszczedzi Ci czasu. Z drugiej strony nie przejmuj sie tym za bardzo- gdyby caly ten triathlon (wliczajac diete) byl na tyle prosty ze ktos moze przygotowac sie przez weekend czy dalej mialbys do niego tyle zapalu? 🙂 Oczywiscie trzymam kciuki za 'besse’ na tym wykresie :). P.S. – Nie wiem czy to tylko u mnie ale Twoje linki nie dzialaja
Plati nie dołuj, bez urazy, ale myślałem, że u Ciebie gorzej z wagą. Ja też się kręcę w okolicach 80
Dzięki wszystkim za słowa wsparcia! Od wczoraj chudnę intensywnie, niestety niezbyt przyjemnie. Prosiłem małżonkę o kupno orzechów nerkowca, na przekąski. Coś jej się pozajączkowało (bo Wielkanoc była niedawno) i przywiozła orzeszki ziemne (które zresztą nie są orzechami). No to zjadłem trochę tych orzeszków… Miewałem już drobne kłopoty z przewodem pokarmowym po ich spożyciu, ale wczoraj mój organizm zareagował bardzo gwałtownie. Krótko mówiąc – czyści mnie 😉 Masa ciała spadnie na pewno. Niestety zrobiła się też wymuszona przerwa w treningu. Może jutro będzie lepiej… Arek – fakt, mam kawał uda, nie da się ukryć. Zwykle muszę kupować spodnie za szerokie w pasie, żeby uda się zmieściły 🙂 Pewnie dzięki temu w ubiegłym roku mocno poprawiłem się w kolarstwie mimo ciągle rosnącej masy ciała. W każdym razie na płaskim, bo w Radkowie szału nie było. Zdecydowanie jestem typem kolarskiego sprintera, a nie górala 😉 Artur – walka z wagą jest dużo łatwiejsza 😉 A palenie – wiadomo, przecież z jakiegoś powodu je rzuciłem. Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo 🙂 Boguś, Plati – Ech… chciałbym ważyć tak z 85 kg… 🙂 Przy takiej masie ciała wyglądam, jak Kenijczyk (tylko cera nie taka) 😉
z tą wagą to 'ciężki’ temat 😉 też walczę, ale na razie porażka, cały czas okolice 80 kg. mam nadzieję, że jak teraz przycisnę to zacznie spadać 😀
Bardzo analityczny wykres. Podobny do mojego, tylko o 10 kg wyżej położony :-). Powodzenia Albin w dalszej walce o mniejszą masę.
Albin, nawet tak nie mysl i nie pisz! Palenie to fatalny nalog! Na pewno nie pomaga w sporcie wytrzymalosciowym! Absolutnie. Powodzenia w walce z masa ciala (nie z waga:))!).
Ach te diety. Mam nadzieję, że znajdziesz w końcu taką która będzie Ci pasować i da efekty. Powodzenia.
Albin, miałem przyjemność widzieć Cie w Warszawie… Pamiętam jakie wrażeni nie zrobiły na mnie Twoje potężne nogi… Fakt jest co dźwigać i dotlenić ale ile mocy w nich dżemie…. : Tylko rozbudzić… :-)))
Najbardziej mnie wkurza, że jako palacz pięknie chudłem na znacznie mniej restrykcyjnej diecie paleo (z grubsza) – w zasadzie wyciąłem wtedy ziemniaki, pieczywo, makarony itp. (i to bez ortodoksji), a teraz się męczę 🙂 Potrawy nie muszą być lekkie (w sensie, że mało tłuste), ważne, żeby węgli w nich nie było. Gęś z modrą kapustą pięknie pasuje 🙂
hm, faktycznie to jest bardzo ciężka walka, wiem coś na ten temat na własnym przykładzie. Też nie mogę zejść poniżej jakiegoś poziomu i jest mi bardzo ciężko trzymać tak restrykcyjną dietę o jakiej piszesz, ale cóż muszę się bardziej zawziąć albo z kimś założyć. Co do zdjęć potraw ze Świąt to takie lekkie to one nie były 😉