Czego (nie)dowiedziałem się na Kongresie Kolarskim?

Witam serdecznie po dłuższej przerwie,

 

Dzisiaj kilka słów o Kongresie Kolarskim w Sopocie, który miał miejsce w ostatni weekend 28-29/11. Słowem wstępu, impreza była dość dobrze promowana i spodziewałem się, ze nazwiska takie jak Majka czy Bodnar zagwarantują wyjątkowy poziom imprezy. W realu jednak było co najwyżej średnio.

 

Od poczatku. Jako Age Gruper i osoba borykająca się z problemem dotarcia do fachowej literatury odnośnie treningu kolarskiego postawnowiłem, ze Kongres może być niepowtarzalnym źródłem informacji o sposobach na wzmacnianie nóg, wytrzymałości, mocy przy jednoczesnym schodzeniu z kilogramów. Oczywiście zawodowcem nigdy nie będę i nie w głowie mi jeżdzenie 6h dziennie w ciepłych górach Sierra Nevada jednak miałem nadzieje, że przynajmniej część informacji  od ludzi siedzacych po uszy w kolarstwie wykorzystam do swoich treningów i że w przyszości zbiorę tego owoce. Po dwóch dniach na kongresie moge powiedzieć, że raczej takiej wiedzy nie zdobyłem. Jednoczesnie nie chcę, aby odbierać moje narzekania jako hejt czy lament rozgoryczonego widza. Bardziej zależy mi na wyciągnięciu wniosków przez orgów i stworzenie porządnej imprezy dedykowanej dla de facto amatorów i ludzi, którzy chcą w amatorskim sporcie powalczyć o lepszy wynik.

 

W pierwszym dniu kongresu na tapecie profesor Ficek i K. Wójs – lekarz i dietetyk – brzmi zachęcająco. Potem szefowa kuchni  Tinkoff Saxo Hannah Grant i dziewczyny z zawodowego teamu kolarskiego. Na deser Tomek Marczyński, specjaliści z Body Geometry i chlopaki z człówki świata – Majka, Poljański, Bodnar. Całość prowadzona przez niezastąpionych komentatorów Eurosportu. Palce lizac.

Wykład prof. Ficka niestety mnie ominął. Zbyt późno skończyłem poranne wybieganie, aby zdąrzyć na 10.00. Być może opuściłem jedną z lepszych cześci kongresu. Mówi się trudno. Dalej Katarzyna Wójs – tu już byłem. Dietetyczka o olbrzymiej wiedzy. I tyle. Z wykładu nie dowiedziałem się nic. Połowa slajdów została ominięta. Częściowo pani Kasia dopowiadała o możliwości sprawdzenia tego i tamtego w Internecie. WTF? Nie po to przyszedłem na wykład, aby słuchać, że coś mogę sprawdzić w necie. Całość wypadła dość haotycznie. Dodatkowo praktycznie zero precyzyjnych porad żywieniowych. Spodziewałem się więcej. Z pewnością potencjał tej Pani jest niebotyczny i wystarczyłoby lepiej przygotowac się do prowadzonej konferencji i na pewno nie prezentować 100 slajdów, skoro można o 4-7 slajdach mówić więcej i ciekawiej. Słabo.

 

Kilka minut po 12 przyszła kolej na Hannah Grant. Bardzi sympatyczna i ciekawa osoba. Opowiadała o tym co gotuje kolarzom np. – makaron, owoce, warzywa, ryz. Zaskoczyła mnie informacja, że Tinkoff zadbał o żywienie w zawodowej grupie dopiero 8 lat tamu. Niemniej, ponownie średnio ciekawe info (film) o tym jak wygląda kuchnia w ciężarówce i co mają w lodówkach lub jak wyglądają ich kuchenne miksery. Zależało mi na precyzyjnym info o gramaturze, potrawach  w okresie 'poza startowym’ i podczas 'world tour’itd. Zamiast konretnych przepisów, pomysłów i informacji o ilości kalorii spożywanych przez kolarzy dowiedziałem się nic. Odesłanie do ksiązki Hannah jest zrozumiałe ( business is business), ale w żaden spoób nie zachęciła mnie do zakupu. Strata czasu (przynajmniej dla mnie).

 

O 15.00 prezentacja dziewczyn z teamu kolarskiego ze Słowenii. Hmm, jedna nie dojechała. Ok, problemy ze zdrowiem można zrozumieć.  Druga na miejscu opowiedziała o teamie, historii startów itp. Utkwił mi w głowie  temat pt. 'co boli’ w kolarstwie kobiet. Głównie brak kamer TV i kasy. Co może wynieść z tego kolarz amator? Nic. Wydaję mi się, że to bardziej przekaz do władz kraju, TV czy innych mediów. Strata czasu.Spodziewałem się opisania rytmu treningu, periodyzacji,  miejsc do trenowania, wskaźników mocy. Nic z tego. A szkoda.

W końcu moim zdaniem najjaśniejszy punkt pierwszego dnia – Tomek Marczyński. Opowiadał o sobie. Zero sjaldów. Pięknie. Tu już padały konkrety o przygotowaniu motorycznym na jesieni i w zimę. Było sporo o mocy – wartości progowe i podczas podjazdów. Super. O to chodziło. Dodatkowo ciekawe info o miejscówkach do treningów w Hiszpanii ( tam mieszka Tomek teraz). Jednym słowem zrobiło się ciekawie. Rozbudził nadzieję i oczekiwania wobec tego co mieli zaprezentować Majka i inni 'wielcy’.

Po drodze wpadł jeszcze wykład o Body Geometry – ciekawa filozofia Bike Fittingu. Osoba nieobeznana z tym zagadnieniem może się wiele nauczyć. Jednak dla mnie temat siodełek i rękawiczek kolarskich od jednego producenta to raczej reklama niż nauka. Z resztą jako amator spędzam na siodle trochę czasu zdąrzyłem dawno temu zweryfikować moje 4 litery.

 

W końcu deser. Panowie z Saxo Tinkoff, liderzy na Wielkich Tourach. Miło było widzieć takich kolarzy tak blisko. Skromni, śmieszni i smypatyczni. Tyle. Rafa żartował chyba z pół godziny. Inni dodali kilka smaczków zza kulis. Mało jednak było w tym konkretów, info czy po prostu rad dla amatora. Podobobało mi sie ze wskazaniem na stronę humorystyczną niż merytoryczną. Na tym zakończyłem dzień pierwszy.

 

Dzień drugi:

Zawitałem po pierwszej części o 'uzupełnianiu protein’ i 'masażu po 200km’. Szczerze to nie byłem zachęcony po I dniu i kilku z moim kolegów w ogóle nie pojawiło się już na kongresie.

Pierwszą wysłuchaną osobą była kolarka Adire Visser mówiąca o motywacji w kolarstwie. Podała kilka przykładów ze swoich wyścigów jako to ściga się z dziewczynami, które nigdy nie odpuszczają. Fajnie posłuchać, tylko co z tego wyniosłem? Nic.

Dałem na luz i pomyślałem, że masażysta Tinkoff a teraz Sky dla popalić o śnie w sporcie. W luźnej rozmowie T. Czapelskiego z prowadzącymi nt. np. masażu i zaplecza wielkich teamów było kilka drobiazgów. Niby ciekawe rzeczy, ale merytorycznie wykształcony masazysta czy sportowiec siedzący na widowni miałby stracone przedpołudnie. Ja z racji wrodzonej ciekawości do kolarstwa wysłuchałem z zaciekawieniem. I to by było tyle. Nie miałem ochoty dłużej czekać na kolejne wykłady, które mogłby być ciekawe dla wiernego kibica kolarstwa – zwłaszcza Cz. Lang mówiący o Tour de Pologne. Dla mnie osobiście byłby jednak straconym dniem.

 

Wnioski:

Impreza okazała się nieco pod poprzeczką, którą sama sobie wyznaczyła. Wielkie nazwiska na pewno dodały prestiżu i rozgłosu imprezie. Z jednej strony miło było posłuchac ludzi, którzy opowiadają o kolarstwie z pasją i zaangażowaniem sypiąc przykłady jak z rękawa. Z drugiej, dość przeciętny poziom prezentowania danych lub ich brak, mało konkretów i jasnego przekazu sugerują mi, ze jednak kongres kolarski to nie miejsce dla amatora triathlonu. Za wiele czasu spędzamy na treningach 3 dyscyplin, aby marnować weekend na średnio ciekawe wieści i pogadanki.

Jako pasjonat nowych technologii odwiedzam w tym roku wiele konferencji i widzę jak są zorganizowane logistycznie i tematycznie. W moim odczuciu Organizatorom Kongresu zabrakło lepszego doboru prelegentów i mimo wszystko każdy panel powinien kończyć się min. 30minutowym 'stage’em’ pytań od publiczności. Fakt, były szanse na zadawanie pytań, ale niekiedy brakowało czasu.

Uważam, że jak na imprezę o m.in. zdrowym odżywianiu catering mógł być zapewniony na 'zdrowszym’ poziomie. Słodkie ciastka i rurki z kremem plus kawa to średnia popozycja.

 

Na tym kończę z zimnego Sopotu.

 

Pzdr.

 

 

 

Powiązane Artykuły

2 KOMENTARZE

  1. Piotr i Arek, macie duzo racji. Organizatorzy musza bardzo dbac o wlasciwych prelegengow na eventy kolarskie czy tez triathlonowe. Takie imprezy organizowane sa dla zawodnikow amatorow i prowadzacy musza zadnac o przejrzystosc i praktyczne zalacenia swoich wykladow. Druga szansa moze sie juz nie powtorzyc…

  2. Piotrek, byliśmy na dwóch różnych kongresach a odczucia takie same! U mnie też były znane nazwiska i ogólnie można powiedzieć było miło tylko mało merytoryczne… Tego typu eventow przybywa ale w zdecydowanej większości korzystają z tego tylko organizatorzy…..

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,392ObserwującyObserwuj
435SubskrybującySubskrybuj

Najpopularniejsze