Czy Ironman wygra z duchem olimpijskim?

 

Poznać zasady gry – tak brzmi tytuł pierwszego rozdziału autobiografii braci Brownlee. Książka ta powinna stać się lekturą obowiązkową wszystkich trenerów w Polsce, tych pracujących z młodzieżą, a szczególnie działaczy Polskiego Związku Triatlonu. Chyba, że nie zależy nam za bardzo na podniesieniu poziomu sportowego tej dyscypliny. Mam wrażenie, że olbrzymi wzrost popularności triatlonu w Polsce nie koniecznie idzie w parze ze wzrostem poziomu sportowego, przynajmniej tego ukierunkowanego na triatlon olimpijski. Wkrótce mieć będziemy imprezy triatlonowe na najwyższym poziomie. Czy jednak doczekamy się kiedykolwiek mistrza olimpijskiego?

W książce „Autobiografia Mistrzów Triatlonu’ bracia Brownlee opisują swoje początki w drodze ku sukcesom olimpijskim.  Jak już wcześniej wspomniałem, jest to doskonały instruktarz dla trenerów. Nie tych osobistych, których zadaniem jest przygotowanie dorosłego amatora, czy agegroupera,  posługując się terminologią Maćka Dowbora, do zostania Ironmanem, lecz dla tych, którym się marzy wychowanie mistrza olimpijskiego. Zabawne, że w całej książce, a ta liczy sobie 300 stron, ani razu nie pada termin Ironman.

Oczywiście, rzadko się zdarzają takie dzieciaki jak Alistair Brownlee, który w wieku lat 11 stawia sobie cel zostania mistrzem olimpijskim i z taką determinacją do tego dąży. Rzadko ma się takiego brata jak Alistair, który wytycza Jonnyemu drogę ku podium olimpijskiemu, ale jakby nie te warunki, które im są stwarzane, pewnie skończyłoby się na marzeniach. Ilość klubów pływackich, biegowych czy rowerowych, ilość imprez sportowych dla dzieci i młodzieży – wydaje się, że bracia mieli z czego wybierać. No i wsparcie Brytyjskiej Federacji Triatlonu – wręcz nachalne. Przedstawiciele BTF byli ponoć niezadowoleni, że bracia, będąc w wieku 12 oraz 14 lat tak dużo trenowali pływanie, co stanowiło zbyt duże obciążenie i niewłaściwe uwzględniając rozkład sił pomiędzy pływanie, jazdę na rowerze oraz bieg, co skończyło się upomnieniowym telefonem do treneki pływania. Wyobrażacie sobie taką sytuację w Polsce? Do trenera 12-latka dzwoni przedstawiciel Polskiego Związku Triatlonu – zatroskany rozwojem młodego talentu? Raczej niemożliwe. Reakcja trenera – nieprzewidywalna! A możecie sobie wyobrazić weekendowe obozy triatlonowe raz w miesiącu w każdym rejonie Polski dla młodzieży? Dla każdego, kto tylko pragnie wziąć w nich udział? Bracia Brownlee mieli takie możliwości.

Pewnie nie łatwo będzie znaleźć dzieciaka, jak Alistair, powtarzającego sobie materiał do sprawdzianu na fizykę z notatek na kierownicy roweru podczas 150 kilometrowej weekendowej przejażdżki rowerem, ale jeśli nie wykorzystamy boomu jaki w Polsce przeżywa Triatlon do poprawy warunków treningu młodzieży, to mistrza olimpijskiego mieć nie będziemy.

Na coraz liczniejszych imprezach triatlonowych w Polsce, co jakiś czas pojawiają się „obiecujący’ zawodnicy. Najczęściej jednak są to sportowcy wywodzący się z pływania lub kolarstwa. Jednak trudno takiej osobie „wytrenować’ dwie pozostałe dyscypliny do takiego poziomu, aby coś znaczyć w triatlonowym świecie. I, o ile taki zawodnik mając lat 20 może marzyć i realnie myśleć o sukcesie w Kona za lat 10 czy 15, o tyle Olimpiada nie jest dla niego.

Pozostaje więc mieć nadzieję, że ogarnięci magią triatlonu, zafascynowani Ironmanem czy chęcią bycia czołowym agegrouperem w Polsce nie zapomnimy o tym, że triatlon to także dyscyplina olimpijska. A sukces, nawet w Kona na Hawajach nie będzie miał takiego przebicia w społeczeństwie jak medal olimpijski. Zachęcam więc do lektury książki, wyciągnięcia wniosków. Zgodnie z tytułem pierwszego rozdziału, pomoże ona poznać zasady gry. Gry, której celem jest wychowanie mistrza olimpijskiego. Mam też nadzieję, że na AT ten aspekt będzie co jakiś czas podejmowany. Może takie instytucje jak Akademia Triatlonu także się włączą w wychowanie młodzieży triatlonowej, choćby poprzez patronowanie obozom sportowym. Może panie Łukaszu wizyty w szkołach w czasie wolnym. O triatlonie umie pan opowiadać jak mało kto. Być może celebryci, którzy jak się wydaje także pokochali ten sport, staliby się twarzą takich działań. Zapewne łatwiej byłoby pozyskać sponsorów, bo bez pieniędzy, jak wiadomo, nie wiele da się zrobić. Pozostaje mieć więc nadzieję, że nie zmarnujemy tego zjawiska jakim jest wzrastająca popularność triatlonu w Polsce. Szkoda byłoby przegapić taką szansę.

 

Zdjęcia ze Sławskiego Festiwalu Trialonu. Jak widać chętnych do uprawiania triatlonu nie brakuje. Tylko czy chęci wystarczą aby wychować mistrza?

 

 

 

 

 

Powiązane Artykuły

4 KOMENTARZE

  1. :-)) Pavlo, mam nadzieję, że będzie to raczej pobudzające działanie, a nie usypiające. Powiem szczerze, że od jakiegoś czasu nie interesuję się już tak bardzo tym, co się dzieje w PZTri. Robimy swoje, nie oglądając się na instytucje. Dochodzą do mnie oczywiście różne informacje, ale jestem tak zniechęcony tym, co się dzieje na poziomie związkowym, że nie mam na razie ochoty się tym zajmować i o tym pisać. Tak jak wielu moich kolegów trenerów i zawodników, którzy odeszli z PZTri bądź poświęcili się pracy u podstaw w klubie. Krytykowałem bardzo starego Prezesa i nadal uważam, że Pan Krzysztof Piątkowski nie robił tyle ile powinien i mógł, ale zaczynam się obawiać, że po wyborach nowych władz oprócz zmiany siedziby, niewiele się zmieniło. Niektórzy zawodnicy i trenerzy mówią mi, że jest gorzej niż było. Nie wiem, jak jest…Jeśli faktycznie tak jak mówią, to smutne. To prawda, nie jesteśmy w stanie zastąpić Związku i absolutnie nie mamy takich ambicji. Nigdy nie mieliśmy i nigdy nie będziemy 🙂 A od jakiegoś czasu śpiewam sobie przy goleniu bardzo znany refren z piosenki Wojciecha Młynarskiego: '(…) Róbmy swoje, Pewne jest to jedno, że Róbmy swoje, Póki jeszcze ciut się chce, Skromniutko ot, na własną miarkę Majstrujmy coś, chociażby arkę – tatusiu, Róbmy swoje, Róbmy swoje, Może to coś da? Kto wie?…

  2. Jeden argument szczególnie do mnie przemówił – że ci 30 latkowie amatorzy przekażą swoją miłość do triatlonu swoim dzieciom, które przecież tak licznie im kibicują, niejednokrotnie wbiegając wspólnie z rodzicami na metę. Może z tego coś będzie. W tytule nie chodziło mi o aspekt rywalizacji między Ironmanem a triatlonem olimpijskim. Jestem świadom, że popularyzacja Ironmana może tylko pozytywnie wpłynąć na wyniki olimpijskie. Chodzi mi raczej o to, czy właśnie rozwój tych imprez triatlonowych dla 'dorosłych amatorów’, bo jak słusznie zauważyłeś, to oni stanowią trzon imprez typu Ironman, spowoduje taki negatywne zjawisko polegające na tym, że ludzie z PZT popadną w letarg, bo po co się starać rozwijać dyscyplinę, skoro ona sama się tak świetnie rozwija. A rozwija się świetnie właśnie pod egidą Ironmana. Dlatego cieszą mnie te wszystkie działania, które podejmujecie, w pewnym sensie zastępując PZT w ich obowiązkach. Tylko ich nie uśpijcie do końca, bo co byście nie zrobili to nie jesteście w stanie ich zastąpić.

  3. Rozumiem prowokacyjny tytuł, ale z założenia błędny. Zakłada jakąś dziwną rywalizację między sportem olimpijskim a Ironmanem, który jest w zdecydowanej większości (listy startowe) sportem amatorów po 30-tce. Te dwie konkurencje uzupełniają się i postaram się to zobrazować. Zawody na takim dystansie jak Ironman i half Ironman to sport wybitnie wytrzymałościowy, do którego dzieciom i młodzieży jeszcze daleko. Nie można mieć pretensji do prywatnych organizatorów, że chcą rozwijać tę dyscyplinę, promować zdrowy styl życia wśród ludzi już dojrzałych i przy tym zarabiać (bo m.in. taki cel mają zawody komercyjne). Ale zauważ pavlo, że coraz częściej przy zawodach tego typu organizowane są tzw. Ironkids, czyli zawody dla dzieci. Tak też będzie w przyszłym roku podczas Herbalife Ironman 70.3 Gdynia. Zauważ też w jaką 'pułapkę’ wpadłeś w swoim wpisie 🙂 niemal połowa tekstu to znakomity przykład brytyjskiego Związku, który robi wspaniałą robotę. Tu masz odpowiedź, kto powinien w większość zajmować się budowaniem sportu olimpijskiego. Akademia Triathlonu wielokrotnie (razem ze Sport Evolution) próbowała podsuwać rozwiązania i mimo wielu przeciwności i oporów będzie robić to nadal. Zresztą jutro ukaże się kolejny tekst na ten temat. Akademia Triathlonu pracuje jak może, aby obok promocji triathlonu na dystansie Ironman i HalfIronman, wspomagać sport olimpijski i dzieci. Ponad roku temu wprowadziliśmy zasadę, że konkretny procent ze sprzedaży produktów drogą internetową wędruje na wsparcie dzieci i młodzieży z klubu sportowego Tri Team Rumia. Na razie tylko tyle, bo na tyle nas stać. Co roku organizujemy Konferencję Triathlon 3razyTAK podczas której nagradzamy zawodników i trenerów sportu olimpijskiego właśnie. W tym roku dojdzie nowa kategoria, o której na razie nie mogę powiedzieć. Podczas zawodów w Ełku organizowane były również zawody biegowe dla dzieci, którym patronowaliśmy. Myślę, że jak na 2,5 – letnią działalność nie jesteśmy na przegranej pozycji. I tak jak napisał Profesor Artur Pupka – musi być systemowe szkolenie młodzieży, a za to odpowiada PZTri, tak jak w Wielkiej Brytanii odpowiada za to tamtejszy Związek, co świetnie opisałeś, cytując książkę braci Brownlee. Kolejna rzecz, o której nie wolno zapominać, to siła oddziaływania jaką mają zawody Ironman na pokolenia powyżej 25 lat, czyli te, które już mają lub będą mieć dzieci. istnieje duża szansa, że rodzice, którzy startują w tych triathlonach, przeniosą pasję na swoje dzieci, a te zaczną przygodę od sprintu i dystansu olimpijskiego. Wśród startujących w Ironmanie amatorów (i mam na to niezbite dowody 🙂 startują ludzie biznesu, którzy już zaczęli wspomagać triathlon olimpijski, sponsorują konkretnych zawodników (!) wykładają naprawdę ogromne pieniądze, wysyłając młodych zawodników na obozy, zawody, wspomagając ich sprzętowo – ale to wszystko dzięki temu, że zakochali się właśnie w Ironmanie, którego tak przeciwstawiasz sportowi olimpijskiemu. Kolejna sprawa to zaplecze wśród innych dyscyplin. Na całym świecie, w krajach, które mogą poszczycić się doskonałymi zawodnikami triathlonu olimpijskiego, na niezwykle wysokim poziomie stoi pływanie! Przytoczyłeś książkę braci Brownlee – pamiętasz od czego zaczynali? Od pływania! Jest wiele, wiele składowych sukcesu triathlonu olimpijskiego, ale moim zdaniem nie można stawiać sprawy zerojedynkowo, pytając, czy Ironman wygra z triathlonem olimpijskim. Niech te dwie konkurencje się wspierają i uzupełniają, a co do mojego osobistego zaangażowania, to po pierwsze dziękuję za miłe słowa, a po drugie chcę zapewnić czytelników, że dawno już nie pracowałem nad niczym tak usilnie jak na promowaniu triathlonu w każdej jego postaci 🙂 i nie zamierzam odpuszczać. Akademia Triathlonu istnieje niespełna 3 lata i jeszcze wiele lat wspaniałej działalności przed nami. Zapraszam też chętnych do współpracy, którzy będą wykorzystywać naszą platformę do takich właśnie opisów zawodów jak wyżej, ze zdjęciami młodych ludzi, rywalizujących w swoich kategoriach. Mamy wiele pomysłów jak wspierać i promować triathlon olimpijski, sport dzieci i młodzieży, ale tak jak napisał Profesor 'chęci są, ale baza nie wystarcza’. W większości 'pracujemy’ w Akademii w swoim czasie wolnym od pracy i jest to nasza pasja, hobby, w którą wkładamy serce. Mamy niezwykłe szczęście, że wokół nas jest tylu pozytywnie zakręconych triathlonistów amatorów i wydaje mi się, że robią oni znacznie więcej dla tego sportu niż niejedna instytucja specjalnie do tego powołana. Kończąc, chyba najdłuższy jak dotąd komentarz w blogosferze, zapraszam każdego, kto ma ochotę przelać swoją pasję na papier i razem z nami pomagać w promocji triathlonu – olimpiskiego i Ironman 🙂

  4. Checi sa baza ale nie wystarcza. Musi byc systemowe szkolenie mlodziezy. Tylko wtedy mozna wyksztalcic przyszlego mistrza. Inna sprawa jest propagowanie tego pieknego ale trudnego sportu wsrod mlodziezy. Tutaj media spolecznosciowe, celebryci, entuzjasci maja pole do popisu:)

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,784ObserwującyObserwuj
20,300SubskrybującySubskrybuj

Polecane