Dzień dobry. W swoim życiu miałem duuużo różnych przygód ale chyba pierwszy raz byłem rozemocjonowany kilka dni. Bezpośrednio przed pierwszym startem w triathlonie, w Garmin Iron Piaseczno, było chyba naturalne zdenerwowanie, puls powyżej 110 o 10:00 ale nie spodziewałem się, że po zakończeniu zawodów przez trzy dni będę marzył o kolejnych startach, naginał kalendarz pod zawody i cieszył się jak dziecko z przeciętnego wyniku 🙂 Pomysł na to zaburzenie emocjonalne pojawił się w zeszłym roku, po ukończeniu pierwszego maratonu. Kupiłem rower, trenażer, zapisałem się na warsztaty kraulowe. Moim zmartwieniem było tylko siodełko, bo wiele lat temu miałem drobny wypadek i połamałem sobie miednicę, kość kulszową i łonową i okazało się, że 20min na aerobarze wyciska nie pot a łzy z oczu. Bikefitting wzmocnił wytrzymałość kanalików łzowych, które pozwalały wysiedzieć na rowerze 45 min. Postępy na pływalni (zejście z 2:20 do 2:00 na 100m i wydłużenie dystansu bez postoju ze 100 do 1000m 🙂 zmotywowały do zapisania się na zawody cyklu IM70.3 i przemyślenia strategii przygotowań… Postanowiłem skorzystać z usług trenera. Po powrocie, z krótkich wakacji… (na których mało się nie utopiłem, bo pomyliłem odległość do 'najbliższej wysepki’ i zamiast 1500m wyszło prawie 5000m 😉 I tak od kwietnia trenuję pod okiem Joasi Susmanek i dawne 'postępy’ okazały się żartem a systematyczność i sensowność każdej godziny poświęconej na pływanie, rower czy bieg dają jeszcze większą radość z treningów. Założenia na Piaseczno były proste – czas ogólny poniżej 3:00:00 Ponieważ do tej pory trenowałem na basenie, gdzie 2 osoby na torze wydawały mi się tłokiem, pierwsze kopniaki i 'haki’ ramieniem delikatnie mnie zdenerwowały a w połączeniu z adrenaliną zaburzyły plan 'spokojnego’ i 'technicznego’ kraula. Był ŻYWIOŁ. Z wody wyszedłem z czasem 18:12. Batonik, izo i poprawienie telefonu (kadencja+hr) pochłonęło prawie 5min w T1 (sic!). Rower ze średnią >30km/h nie był niczym specjalnym ale tak szybko 45km jeszcze nigdy nie przejechałem. Trasa biegowa była stworzona dla mnie – wolna, więc relatywnie działała na moją korzyść. Całe zawody zakończyłem
Gratuluję! Fajny wynik w debiucie.
w pierwszym roku testuje się na 3 dystansach; 1/4, 1/8 i na koniec 1/2 – zobaczymy co mi się najbardziej spodoba i oby nie zachciało mi się full IM w przyszłym roku 🙂
'To se neda’ emocje będą na tym samym poziomie do następnego startu, a potem kolejny strzał adrenaliny i znowu emocje 😉 Herbalife niby był moim drugim startem a jak obejrzę film z tamtego roku to za każdym razem dreszcze mam na plecach, a tętno 160.
Hubert – ale ja właśnie specjalnie czekałem kilka dni, żeby wpis miał już mniej emocji 😉
Hubert – ale ja właśnie specjalnie czekałem kilka dni, żeby wpis miał już mniej emocji 😉
Odnalazłem akapity i wszystko co ważne w Twoim felietonie 🙂 tak się spełnia marzenia. Gratulacje i powodzenia w kolejnych startach.
Gratulacje! Najlepsze wpisy są jak zwykle od debiutantów 🙂 Czyste emocje.
albinp – to pewnie było tylko takie odczucie, ale psychika by pomogła zrobić całość jeszcze raz 😉 w poniedziałek i wtorek miałem trening biegowy i rowerowy i nie czułem różnicy vs treningi przed Piasecznem więc chyba faktycznie był zapas sił 🙂
Gratulacje!!! Bedzie tylko lepiej !!!
Gratulacje! :))) Miałeś siły na powtórkę tej trasy? Szacun! 🙂
I o to właśnie chodzi 🙂
hmm, zgubiło się formatowanie… mam nadzieję, że poza autorem inni też odnajdą akapity 😉
hmm, zgubiło się formatowanie… mam nadzieję, że poza autorem inni też odnajdą akapity 😉