W miniony weekend jak pewnie wszyscy wiedzą odbyły się zawody w ramach ogólnopolskiego cyklu ENEA TRI TOUR – Poznań Triathlon. Na Malcie w iście Hawajskiej temperaturze można było zobaczyć około 2300 zawodników i masę kibiców. Przyjechałam i ja, Daśka – na moje pierwsze zawody TRI, na żywo. Jeszcze nie jako zawodnik, ale jako kibic AT i tzw. media.
Od samego początku zawodów, a nawet i wcześniej byłam zachwycona organizacją. Jako, że sama jestem współorganizatorem zawodów (jeździeckich) to wiem ile to siły, pracy, czasu i nerwów kosztuje. Śmiało mogę powiedzieć, że organizator spisał się wyśmienicie! Ba! Nawet Hawajską pogodę „zamówił’! (Jak on to zrobił????!!!! Ma jakieś wtyki „na górze’??) Jeszcze nie wyjechałam na zawody, a już miałam skrzynkę mailową zasypaną informacjami o zawodach z racji tego, że zgłosiłam się wcześniej o akredytację prasową. Oczywiście po zawodach nawet nie zdążyłam jeszcze dojechać do domu, a już miałam komplet wyników, podsumowanie i wszystko co dotyczyło zawodów. Dzięki temu mogę Wam teraz przekazać kilka ciekawostek np. takich, że na zawodach poszło około 14,5 tyś. płynów i 1,4 tony lodu. Ci co byli wiedzą doskonale, że bez lodu, płynów i miejsc z wodą moglibyśmy wszyscy nie wytrzymać. Sama się załapałam na worek z lodem, kiedy stałam przy mecie czekając na kolejnych ludzi z AT. Gdyby nie to i woda, którą co chwilę dostawałam od organizatorów pewnie bym tam dawno leżała. Praca fotografa w takich warunkach też wcale nie należy do łatwych. Bardzo dużo biegania, chodzenia, stania i kucania. Umysł musi być ciągle świeży i czujny, aby łapać same dobre momenty, bo to jedyna szansa i drugiej nie będzie. Temperatura 30+ wcale nie pomaga, filtr do opalania „50′ też mało pomógł, bo się spaliłam… tak, tak bladzi i piegowaci ludzie niestety tak mają ;P Na szczęście tragedii nie ma, już zaczynam blaknąć i za tydzień nic nie będzie widać hihi.
Przyjechałam już w piątek po pracy. Ugościła mnie z AT – Bogna B. wraz z mężem, córką i rodzicami, którym jestem bardzo, bardzo wdzięczna! Mogłam nie tylko Was poznać osobiście, okazaliście się fantastycznymi ludźmi, poza tym naśmiałam się i zobaczyłam jak ma się Tri – człowiek przed zawodami. Wymiana uwag na tematy TRI bezcenna co dało mi bardzo dużo do myślenia i… jeszcze bardziej nakręciło na wystartowanie w przyszłym sezonie w 1/8. Kolano ma się w 95% dobrze, więc jestem już blisko. Dzielnie pływam, wzmacniam mięśnie i delikatnie próbuję pedałować. Jest nieźle! 😀 oby tak dalej. Co z bieganiem?? Czekam aż dostanę zielone światło od Profesora.
Wystartowaliście. Na początku przeraził mnie dystans jaki trzeba było przepłynąć, pomyślałam, że ja chyba miałabym stracha, ale może tak jest tylko na początku?? Z brzegu wyglądało to nieco przerażająco, a co dopiero z poziomu wody i braku gruntu pod nogami. Po zrobieniu kilku zdjęć szybko przemieściłam się do strefy zmian, gdzie kolejni zawodnicy uwijali się czym prędzej. Niektórzy bez wyraźnego zmęczenia, inni nieco oszołomieni do tego stopnia, że przebrali się, ogarnęli i… pobiegli bez roweru! Uśmiałam się 😀 ale przy takich nerwach można przecież o czymś zapomnieć prawda? Hihi. Ruszenie ze strefy zmian dość niefortunne, bo pod górkę, wielu z Was miało z tym problem, aby wsiąść na rower, dodatkowo włożyć nogi w buty i od razu pedałować pod górkę. Daśka czujna, pobiegła do przodu na trasę. I tu nagle widzę, ach co za pech! Jeden z zawodników ledwo wyruszył, a tu już trzeba zsiadać i naprawiać koło. Współczułam.
Na trasie rowerowej kibiców sporo, ale szczerze… spodziewałam się większych tłumów. W niedzielę wraz z Bogną B. stałyśmy w palącym słońcu i polowałyśmy na Was z aparatami. Niektórzy uśmiechali się, pokazywali kciuki w górę, a nawet robili śmieszne miny i wystawiali język. Dziękuję! Dzięki Wam zdjęcia są zabawniejsze. I tu trzeba się ocknąć! Trzeba szybko lecieć do strefy zmian! Aaaa! Sprzęt już zaczyna ciążyć, bo waży nie mało, plecy nieco wysiadają, ale kolano za to ma się super. Przybywam do miejsca gdzie zsiadaliście z rowerów, niektórzy niestety mieli mniej szczęścia i wylądowali na ziemi, ale z tego co widziałam raczej wszyscy wyszli z tego cało.
W planach było obejście trasy biegowej pod prąd, ale z racji tego, że niektórzy z Was już kierowali się szybko do mety, zostałam w okolicach mety. I tu walka! Nie tylko wy walczyliście, aby pobić swoje życiówki, aby w ogóle dobiec. Ja też walczyłam, ale o przetrwanie i miejsce do dobrych zdjęć. Niesamowite jak niektórzy potrafią być perfidni i niemili, przepychać się, deptać, wciskać się… Jednak dałam radę, nie pierwszy raz musiałam tak się „bić’ o dobre zdjęcia. Nie ukrywam, że jak widziałam ludzi, którzy np. wbiegają ze swoją rodziną na metę albo wbiegają płacząc ze szczęścia, ehh… mi też się łezka zakręciła w oku nie raz. Pomyślałam, że cudownie by było to kiedyś przeżyć. Już nie mówię o ludziach, którzy mają sporo lat przeżytych, że mimo wieku udało im się pokonać taka trasę. Ogromny szasunek!!!
A na zdjęciu powyżej – Bogna B.
Niestety przyszła ta niemiła część wyprawy, a mianowicie… wyjazd do domu. Zawsze tak mam, że gdy jakieś zawody są świetne, jak zdjęcia są udane, ludzie przemili – gdy mam wyjeżdżać do domu to łzy mi lecą. Tak, tak… jestem strasznym wrażliwcem ;P Bogna B. – gdy pożegnałam się z Wami, ruszyłam samochodem do domu, tak, pobeczałam się. Ha! Ja to jestem jednak dziwny stwór…
Kochani Tri – maniacy. Gratuluję Wam wszystkim serdecznie, bardzo mi było miło poznać niektórych z was, pokibicować, zrobić naprawdę udane zdjęcia, poznać TRI od innej strony. Teraz utwierdziłam się w przekonaniu, że też muszę spróbować!
A teraz to, na co pewnie kilkoro z Was czekało… zdjęcia!! To bardzo mała część, jest ich więcej. Szczerze powiem, że dużo łatwiej Was rozpoznać jeżeli macie na sobie stroje AT, więc Ci którzy w strojach nie byli… cóż… mogli się niestety nie załapać 🙁 Jeżeli chcielibyście większe i inne zdjęcia, piszcie na maila: [email protected] to jakoś się dogadamy 🙂 Skopiujcie link do przeglądarki i życzę miłego oglądania.
https://picasaweb.google.com/109165956102677763453/29Lipca2014?authuser=0&authkey=Gv1sRgCILXyrSLoar3ew&feat=directlink
Pozdrawiam Was serdecznie i mam nadzieję do zobaczenia jeszcze nie raz. Obecnie mam piękny widok na Śnieżkę, odpoczywam. Przede mną od jutra 4 dni zawodów jeździeckich. Praca od rana do wieczora, w warunkach temperaturowych 30+, będzie ciężko, ale śmiało mogę stwierdzić, że zawody TRI są cięższe do fotografowania niż jeździeckie.
TRImajcie się! Daśka.
PS. Mam nadzieję, że spisałam się ze zdjęciami i relacją od strony kibica. Jak podobają Wam się zdjęcia??