Klątwa IM” oraz inne przemyślenia….”

Dawno nie pisałem, ale jestem w miarę na bieżąco, dlatego jak spora część zacznę od cytatu

 

„Gdy emocje już opadną,

Jak po wielkiej bitwie kurz.

Gdy nie można mocą żadną

( tu mała zmiana, żeby było pod tri )

swych wyników cofnąć już…’

 

      Sezon skończony, jesień za oknem, zaczyna się okres nudnej pracy tlenowej. Wszystko prowadzi do zastanowienia się nad tym jak minął ten rok startowy i co chcemy osiągnąć w kolejnym. U mnie sprawa bardzo prosta, startów miałem jak na lekarstwo, podsumowując tylko tri -1 (słownie JEDEN).

Czyli zaduma powinna być krótka, choć jak się nad tym mocniej pochylić można przeanalizować również sam okres przygotowania. Czy mogłem zrobić coś lepiej? Czy czegoś nie przeoczyłem? Czy mogłem w Malborku wypaść lepiej? Płynąć , jechać, biec szybciej? Czy może jednak na biegu trochę odpuściłem? Czy dałem się oszukać głowie? A może inaczej, poddałem się myślą destrukcyjnym i zwolniłem, a mogłem cisnąć? Czy….. ?

Jest czas na analizy i zadumę, na podjęcie ważnych decyzji. Co dalej? Jak wszystko pospinać aby wszyscy byli zadowoleni i nikt nie „ucierpiał’? Jak poskładać te klocki w jedną sensowną całość? Co zmienić w treningu? Może spróbować inaczej? Na pewno muszę to zrobić inaczej, ale to już zupełnie inna historia…

     Tak czy owak tri mnie wciągnęło na maksa, chyba aż za mocno, ale tak już mam zawsze chcę dawać całego siebie, bezgranicznie jak się czegoś podejmę co sprawia mi przyjemność nie ma zmiłuj, wszystko albo nic. Nie wiem czy to dobre podejście, ale „…ten typ tak ma, tak musi mieć…’ jak śpiewał Rysiu,  nie ten z Klanu 😉

Po Malborku, na fantazji, myknąłem sztafetę biegową i później zacząłem delikatnie przygotowywać się do półmaratonu, ale niestety „klątwa IM’ znów dała o sobie znać. Dzień przed, jak to zwykle w tym roku bywało, w domu zapanował szpital. Ja nie wiem jak te moje dziewczyny to robią, ale praktycznie przed każdymi zawodami, jak nie dwie to któraś z nich jest chora i cały misterny plan w …

Tym sposobem z zaplanowanych startów udało mi się zrealizować  w sumie cztery, co przy liczbie startów Profesorre wygląda lekko śmiesznie, Artur w jeden miesiąc tyle zrobił 🙂  Cóż, jak się nie ma co się lubi….

     Jakby tego było mało, klątwa przybrała nową formę, a mianowicie zwroty typu: „Ty nie dasz rady, nie zaniesiesz/przyniesiesz/załatwisz itp. tego, co to dla Ciebie, przecież jesteś człowiekiem z żelaza’, „półmaraton będziesz biegł, co tak słabo, dla Ciebie to teraz betka…’ itp. itd. Generalnie człowiek nie może powiedzieć, że jest zmęczony, nie za bardzo mu się chce, że czasem trening to tylko 12-15km biegu i to w tempie spacerowym. Wiem, że większość to zwykła przekora, ale czasami naprawdę wkurza, prócz resetu fizycznego przydałby się również psychiczny. Czego wszystkim życzę!

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,702ObserwującyObserwuj
453SubskrybującySubskrybuj

Polecane