Lance..

Lance…

 

Zachwycałem się, gdy wygrał po raz siódmy Wielką Pętle. Zachwycałem się, gdy na którymś z odcinków górskich, po wywrotce przez torbę reklamową, minął Ulricha patrząc mu głęboko w oczy. Zachwycałem się, gdy czytałem o 'braku łańcucha’ co w slangu kolarskim oznacza dowolne przełożenie, którego nie odczuwa zawodnik. Zachwycałem się, gdy wracając z plaży słuchałem zachwytów Jarońskiego i Wyrzykowskiego nad 'królem Francji’. Zachwycałem się, gdy wygrał walkę z rakiem i powrócił w wielkim stylu. Zachwycałem się, gdy czytałem o zimowym treningu, gdzie Lance wjeżdżając kilka godzin na spore wniesienie zakomunikował że 'nie poczuł wzniesienia’ i musi wjechać jeszcze raz. Zachwycałem się, gdy podczas deszczowej czasówki mijał kolejnych kolarzy nic nie robiąc sobie ze zmęczenia. Zachwycałem się, gdy po raz pierwszy usłyszałem o 'Livestrongu’, sam nosząc przez kilka miesięcy żółtą opaskę. Dziś z rozpędu pewnie napisał bym że Zachwycam się, że się przyznał…ale tego nie zrobię…

 

Dziś trochę mi głupio przed ludźmi, którym opowiadałem o jego wielkości, trochę mi wstyd przed tymi, którym pożyczałem jego książki, by też zachłysnęli się żywą legendą Tour de France….z jednej strony zawsze byłem świadomy że 'wszyscy biorą’, ale z drugiej miałem cichą nadzieję że On jednak nie…

 

Mimo to nadal się Zachwycam…

Powiązane Artykuły

2 KOMENTARZE

  1. Nie rozumiem, dlaczego jest Ci głupio. Mi nie jest. jeszcze w grudniu stałem po jego stronie. Po prostu w niego wierzyłem. Miałem prawo wierzyć, a tego w co lub kogo się wierzy nie należy się wstydzić niezależnie czy to Istota Wyższa czy cudowny zestaw śrubokrętów z telezakupów. Chciałem wierzyć, że jest dobry. Wyszło inaczej… może wyszedłem na naiwnego, ale to nie moja wina, że on brał. Ja nie mam żadnego powodu do wstydu… nie ja brałem. Nadal chciałbym w niego wierzyć, ale lepiej znaleźć kogoś bliżej siebie. Kogoś. Trzeba znaleźć kogoś… kolejną osobę, która nas jakoś zainspiruje. Bo trzeba wierzyć – co lub kogo to już inna bajka. Chciałbym – podobnie jak Ty – ponownie się zachwycać, ale póki co jestem zbyt wkurzony na niego.

  2. Lance zawsze będzie tym, który pokonał raka i wrócił do czynnego uprawiania sportu zawodowego z sukcesami, I za to jest dla mnie mistrzem. To że używał dopingu to osobna sprawa, a to że zrobił z tego taką szopkę pozywając cały świat to tylko dowodzi , że jest strasznym bucem:) Tak czy siak, ogromnie wiele zrobił dla walki z chorobą w USA i na świecie i nie bardzo rozumiem dlaczego ludzie mówią, że Livestrong teraz jest 'skreślone’. Livestrong to już nie tylko Armstrong tylko setki ludzi z podobną historią jak on ( minus doping oczywiście:) ). J.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,389ObserwującyObserwuj
434SubskrybującySubskrybuj

Najpopularniejsze