To teraz ogień. 3km w tempie 7:15. No to czekamy na zakwasy :-). Mówiąc inaczej – wracam do biegania. Wiem, niektórzy potrafią szybciej. Ale wolę trzymać się napomnienia Arka starego wygi: „nie spiesz się.. w naszym wieku jest czas’. Co do czasu, to wylegiwałem się od października tamtego roku, czyli od połamania się w paru miejscach. Długo tu do Was nie zaglądałem. Bo wkurzało mnie oglądanie świata przez szybę. I czekałem na doktorowe „można powoli wracać’. Wprawdzie fizjoterapeuta już wcześniej stawiał mnie na bieżni, ale raczej po to, żeby wyczaić gdzie najbardziej strzyka. Znacie mięsień wielodzielny? Bardzo fajna konstrukcja. Trzyma w kupie cały korpus. Przez wiele tygodni dawał poczuć, że na nim się kończy albo zaczyna byle kiwnięcie palcem. Jest trochę do zrobienia, a właściwie zbudowania od zera (polecam wszystkim zwracającym uwagę na core stability). Albo takie tętno spoczynkowe: zaraz po krojeniu, leżałem plackiem dzień i noc, a pikawka 65-70/min. Tu też tąpnięcie było konkretne.
W międzyczasie polubiłem nordic walking. Ponoć angażuje więcej mięśni niż bieganie, a oszczędza kręgosłup. A po opanowaniu techniki (kto by pomyślał?) to coś pięknego. Oswojenie z kijkami może się też przyda w jakimś górskim ultra? No dobra, wydłużanie od 3km do ultra zapewne zabierze nieco czasu. Za to bazy aż sobie nie mogę wyobrazić. A po drodze czeka maraton na poprawienie wyniku (żeby nie rozśmieszać za bardzo powiedziałbym niekonkretnie o zbliżeniu się do trójki). I na koniec kupię sobie multisportowy zegarek i może odpalę go na następne wakacje.
bedzie dobrze Powodzenia!
Miło Cię widzieć wśród żywych :-). Na razie spokojniutko i się rozruszasz.
Zbyszku, życzę szybkiego powrotu do zdrowia i formy. Trzymam kciuki!
Zbyniu, brakowało twoich wpisów! Można powiedzieć, że miałeś szczęście w nieszczęściu…. Trzymam kciuki za udany powrót!
Powodzenia !!! Trzymam kciuki !!!
I wrocil 'trombalski’…:) I dobrze:)