Maja Wąsik: „Im bardziej jestem zajęta, tym mam więcej czasu”

Nie tylko osiąga świetne wyniki w triathlonie, ale również ma bardzo ambitne plany związane z nauką. Jak łączyć pasję z obowiązkami i przygotowaniami do jednego z najważniejszych egzaminów? 

ZOBACZ TEŻ: Daniela Ryf: „Kryzys uratował moją karierę”

O maturze, kryzysach, trudnych treningach, nauce zdalnej i kontaktach z rówieśnikami opowiedziała nam Maja Wąsik – utytułowana młoda triathlonistka, uczennica ostatniej klasy liceum ogólnokształcącego.

NK: Umawialiśmy się na ten wywiad dwa dni. Na Instagramie odpisywałaś mi co parę godzin. Nie jesteś chyba typową nastolatką, nieustannie przeglądającą TikToka czy Instagram? Masz czas na takie rzeczy? 

Maja Wąsik: Myślę, że każdy z nas ma na to czas. Teraz faktycznie mam go trochę mniej, bo szkoła. Może nie jestem typową nastolatką i nie spędzam tam całego swojego wolnego czasu, ale 5-10 minut dla relaksu i „odmóżdżenia się” jest potrzebne. 

NK: Ostatni post na Instagramie dodałaś 2 września. Musisz być bardzo zabiegana, skoro zapomniałaś nawet napisać, że wygrałaś w Białymstoku. Twoje życie jest mocno dynamiczne?

MW: Sama to zauważyłam i przyznaję, że nie jestem osobą, która czuje potrzebę wstawiania zdjęć i informacji o sobie. Mimo że wiem, że w pewnym sensie, na jakimś poziomie bycia sportowcem, te social media to jest nasz obowiązek i o ile na Facebooku tego się trzymam, o tyle o Instagramie zapominam. Wiem, że muszę nad tym popracować. Przyznaję się też, że ostatnio jestem bardzo zabiegana. Mam mało czasu na robienie zdjęć po treningach i w ich trakcie, bo są bardzo rozrzucone po różnych miejscach i różnych godzinach. 

NK:  Swój sezon zakończyłaś duathlonem w Bilbao, zdobywając srebro. W jednym z wywiadów powiedziałaś wtedy, że były to dla Ciebie „ogromne emocje, ale powrót do domu i wejście w rok szkolny skutecznie je ostudziły”. Po powrocie do szkoły motywacja do sportu spada?

MW: Nie, nie powiedziałabym. Ja nie lubię też używać tego sformułowania, że te krakowskie topowe licea to jest coś niesamowitego, bo to nie jest tak, że my tam robimy nie wiadomo co i jaki jest poziom, ale fakt, jest taki, że liceum, przynajmniej dla mnie, jest naprawdę trudne. Pamiętam trenowanie w podstawówce, a później w liceum i to jest duży przeskok. Trochę uratowała mnie pandemia…

Wychodzi się na 6 na basen, od 8 do 15 w szkole. Jest się zmęczonym przed następnym treningiem. To nie jest wychodzenie na trening wypoczętym, z super motywacją, tylko z poczuciem obowiązku, że średnio się czuję, jestem zmęczona, ale wiem, że muszę to zrobić, a później jeszcze wrócić do domu się uczyć. Ale na pewno nie czuję, żebym nie miała motywacji i chęci do trenowania przez to. Może czasami nie mam siły na trening, ale ja też lubię taką żmudną pracę – późno na treningi, wraca się późno do domu i wtedy tak naprawdę czuję, że wykonuje się jakiś proces.

Maja Wąsik
Źródło: Facebook

NK: Nauczanie zdalne było dla Ciebie dobrym rozwiązaniem?

MW: Było dobrym i trzeba przyznać, że przyjemnym rozwiązaniem, ale kiedy przed maturą  wróciliśmy normalnie do szkoły, to byłam zła na to zdalne i myślę, że każdy tak miał. Wydaje mi się, że i tak starałam się mocno motywować na zdalnych do nauki, ale to jest ogromny przeskok między nauką stacjonarną. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, jak to się odbija i mam nadzieję, że nie odbije się na mojej maturze. Zdalne pod względem trenowania były fajne, bo można było posiedzieć w domu, przespać się przed treningiem i dopiero wyjść, a teraz cały dzień jestem poza domem, ale mimo tego jestem jednak zwolenniczką nauki w szkole. 

NK: Jak wygląda Twój typowy dzień, kiedy łączysz treningi i szkołę?

MW: Praktycznie każdy mój dzień wygląda tak samo. O 6 rano mamy basen, który jest niedaleko od szkoły, więc od razu po idę do szkoły. Jestem tam zazwyczaj do 13-15 Później uczę się gdzieś pomiędzy, robię kolejny trening i wracam do domu. 

NK: Czy naukę i sport stawiasz na równi, czy jedno z nich traktujesz trochę pobocznie? 

MW: Moim priorytetem w tym roku jest, żeby nie zaniedbać ani jednej rzeczy i wiem, że to jest bardzo trudne, żeby jedno nie było robione kosztem drugiego, ale staram się to łączyć. Tak naprawdę wszystkie wyniki przyjdą w maju. I zawody będą w maju i matury będą w maju i dopiero wtedy będzie można wrócić do tego pytania i powiedzieć, czy udało się to faktycznie połączyć. Mam plan na to wszystko. Mam nadzieję, że obie rzeczy wyjdą i będę zadowolona. 

NK: Powiedziałaś, że w tym roku jest to Twoim priorytetem. Wcześniej tak nie było? 

MK: Na pewno nie miałam przed sobą matury. Tego czegoś, co będzie tylko raz w życiu, tego, że będzie to egzamin podsumowujący całe moje liceum i jednak to trochę dało mi to do myślenia, że wypadałby się jeszcze bardziej przyłożyć. To nie jest tak, że wcześniej zaniedbywałam szkołę, ale myślałam bardziej „mam jeszcze rok, mam jeszcze klasę maturalną”. 

NK: W jednym z wywiadów powiedziałaś: „Wpadłam do szkoły, aby przypomnieć się moim nauczycielom”. Jaki jest ich stosunek do Twojej pasji? Pomagają Ci w rozwoju czy raczej szkołę każą traktować jako priorytet?

MW: Z zeszłym roku w szkole mnie nie było naprawdę bardzo długo. Najpierw cały wrzesień i część października. Mam wrażenie, że w naukę wdrożyłam się dopiero od początku listopada. Nauczyciele bardzo mocno mi w tym pomagali. Myślę, że nauczyciele inaczej reagują jak widzą, że ktoś ma chęci i się stara. Warto też jest z nimi rozmawiać i tłumaczyć im swoją sytuację. Bardzo mi pomagali i szli na rękę, za co im naprawdę dziękuję. 

NK: W jednym z  instastory wstawiłaś zdjęcie biegnącej siebie z podpisem: „Ja uciekająca przed maturą w maju”. Na pewno było to trochę prześmiewcze, jednak matura jest dość ważnym wydarzeniem dla większości uczniów. Czujesz jej presję?

MW: Największą presję czuje się dlatego, że cały czas w szkole jest powtarzane, że matura i matura. Wiem, że inaczej się nie da motywować, niż podkreślając jej rangę, ale to właśnie to głównie buduje niepokój i stres. Dlatego czasami człowiek zapętla się w myślach: „zaraz ta matura i co ja zrobię?” la. A później w takich momentach, jak na tym instastory wychodzę na trening i mówię sobie: „Nie no dobra, będzie, co będzie i nie ma się co nad tym zastanawiać. Po prostu trzeba się uczyć”. 

NK: Masz kryzysy związane ze zbyt dużą ilością obowiązków? Masz czasami dość? 

MW: Myślę, że każda osoba trenująca, nawet nie w klasie maturalnej, ma takie momenty, że chciałby sobie jeden dzień nic nie robić. W sumie każdy człowiek tak ma. Mam kryzysy, ale one nie są, aż takie jak wydawało mi się, że mogłabym mieć. Wymyśliłam sobie pewien plan sportowy, połączony z przygotowaniami do matury i na razie widzę postępy i sportowe i naukowe. Wypracowałam jak łączyć obie te rzeczy.

Np. wiem, że mam mało czasu i muszę się pouczyć przed treningiem, więc zaczęłam uczyć się w bibliotece. Może to nie jest jakimś wielkim odkryciem, ale naprawdę widzę, że dużo lepiej można się skupić. Zaczęłam bardzo doceniać też szkołę. Bycie na lekcjach i wynoszenie z nich jak najwięcej dużo daje. Wychodzę z lekcji już z podstawą, którą tylko muszę potworzyć. Myślę, że to też kwestia powrotu po zdalnych i dopiero teraz wszystko u mnie wchodzi na stare tory. Do niektórych kwestii po prostu dojrzałam. 

Płynąca kobieta na zawodach triathlonowych
Źródło: Facebook

NK: Jak sobie radzisz z tymi kryzysami?  

MW: W pewnym momencie trzeba usiąść i pomyśleć nad tym, o co nam właściwie chodzi. Zatrzymać się i wytłumaczyć sobie, w czym jest problem. Wygadać się komuś. Wyczyścić głowę, odpocząć, wziąć kilka wdechów. Nie ma po co się frustrować i przejmować. Kiedy widzę, że się zapętlam, a mam do tego tendencję, to mówię sobie „stop” i wszystko muszę przemyśleć. 

NK: Czy ta presja szkoły i nauki przekłada się czasami na Twoje treningi?

MW: Ani razu w trakcie treningu nie zdarzyło mi się myśleć, że zaraz piszę maturę czy że powinnam się teraz uczyć. Zupełnie oddzielam treningi od szkoły. 

NK: W szkole spotykasz się ze swoimi rówieśnikami, którzy w dużej mierze mają więcej wolnego czasu niż Ty. Zapewne chodzą na imprezy, często się spotykają. Jak wygląda to u Ciebie? Możesz sobie pozwolić np. na imprezę? 

MW: Czasami mam wrażenie, że im bardziej jestem zajęta, tym więcej czasu mam na wszystkie inne rzeczy i bardzo się z tego cieszę, bo to dla mnie ważne. Czas normalnych czynności nastolatków, typu wyjście do miasta, spotkanie się ze znajomymi, kino – to bardzo pomaga, żeby się nie zapętlać, oczyścić głowę. Wiadomo, że wszystko z umiarem, bo jednak jestem sportowcem i muszę pamiętać o regeneracji. Dorosłam też do myślenia, że każdy ma swoje obowiązki i to nie jest tak, że to tylko ja nigdy nie mogę. Zrozumienie, że nie muszę być zawsze wszędzie, bardzo mi pomaga. Teraz mam i sport i wszystko mogę i bardzo się z tego cieszę. 

Zawodniczka na rowerze szosowym
Źródło: Facebook

NK: Po maturze zaczniesz studia? 

MW: Bardzo bym chciała. Nie lubię mówić o planach, bo potem głupio jak nie wychodzą, ale mam plan iść na psychologię i później zrobić specjalizację sportową na studiach podyplomowych doktoranckich. Myślę, że to jest docelowo coś, co chciałbym robić. Psychologia to jest to pewien filar wśród sportowców, który jest zaniedbywany. Chciałabym pomagać innym, żeby mogli w pełni wykorzystywać ten potencjał. 

Jak już człowiek jest całe życie w tym sporcie, to chciałabym, żeby to się do czegoś przydało. Wydaje mi się, że będę mogła być dobrym psychologiem sportowym, bo będę wiedziała, o czym rozmawiam z pacjentem, bo sama jestem sportowcem. Myślę, że to pomaga. 

NK: Czy triathlon będzie Ci cały czas towarzyszył? 

MW: Trudno mi powiedzieć i aż tak wybiegać w przyszłość. W najbliższej przyszłości, jeśli nic się nie stanie to na pewno chciałbym kontynuować triathlon. 

NK: A gdybyś musiała wybrać, między sportem a studiami to co byś wybrała? 

MW: Wszystko zależałoby od mojej formy, jaki to by był czas. Nie umiem teraz tego określić. 

NK: Gdybyś miała zmotywować w jakiś sposób inne osoby do poświecenia się  swojej pasji i nierezygnowaniu z niej ze względu na szkołę, to co byś im powiedziała? 

MW: Bardzo ciekawe pytanie, bo ja jestem osobą, która nie lubi narzucać czegoś innym. To jest kwestia tego, czy nam się chce. Taka osoba musiałaby zrozumieć, że jeśli nam się chce, to wszystko możemy zrobić, znaleźć czas i wszystko połączyć. 

ZOBACZ TEŻ: Bieganie na bieżni – totalna nuda czy efektywny trening?

Nikodem Klata
Nikodem Klata
Redaktor. Dziennikarz z wykształcenia. W triathlonie szuka inspirujących historii, a każda z nich może taką być. Musi tylko zostać odkryta, zrozumiana i dobrze opowiedziana.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,701ObserwującyObserwuj
453SubskrybującySubskrybuj

Polecane