Witajcie drodzy TRI maniacy 🙂
Dawnooo mnie tu nie było, na blogu, ale ogólnie z czytaniem strony AT jestem na bieżąco. Nie wiem w sumie nawet od czego zacząć…
Proszę Was o pomoc.
1,5 miesiąca temu urodziłam zdrową córeczkę, Jagodę Marię Z. Cudna dziewczyneczka, która już przesypia po 6h w nocy i daje rodzicom pozpać, w dzień jest nieco gorzej hehe. Niestety moja kondycja i sprawność jest bliska zeru z racji również tego, że 5 miesięcy w ciąży musiałam leżeć plackiem. Było sporo strachu, ale jak widać wszystko udało się zakończyć z powodzeniem. Człowiek potrafi się w pewnym momencie swojego życia załamać, ale sami wiecie, pewnie nie raz jakiś kryzys przechodziliście. Po rozmowie z kilkoma osobami i pogadaniu sama ze sobą niestety doszłam do wniosku, że TRI jeszcze przez jakiś czas nie będzie w moim zasięgu z różnych względów, rodzinnych i finansowych. Jednak nikt nie zabroni mi np. biegać! To chyba jedyne co teraz mogę zacząć robić, a rower i pływanie bardziej traktować na razie jak dojście do siebie. I tu moja prośba o pomoc…
Drogie TRI Mamy – czy macie jakieś rady dla świeżo upieczonej Mamy, która wpadła w depresję, brakuje jej kondycji, ale ma wielki zapał, aby coś z tym zrobić… jak to było z Wami?
Drodzy lekarze wszelakiej maści – jak nie zaorać swojego organizmu, w szczególności kolan oraz jak podejść do powrotu, do lepszej kondycji z głową, aby potem nie musieć wydawać fortuny na leczenie kolan 😉 (kolana po przejściach w sumie kręgosłup też, 12 lat sportu)
Drodzy biegacze – jak zacząć, aby:
a) nie zniechęcić się,
b) nie 'zabić’ organizmu,
c) aby była to frajda,
d) aby były wyniki.
Wszyscy nie wymienieni powyżej – podejdę do tego krytycznie jak na Daśkę przystało w takich sytuacjach… jestem bez kondycji, słaba i mam dużo pracy, wiem… ale najważniejsze, że chcę 🙂 jak zacząć?
CEL? Na początek wystartować biegiem na 10km, najchętniej na szczytny cel, ma to być frajda. Jak to uda się osiągnąć to kolejne cele na pewno się znajdą, a małymi kroczkami dojdę może kiedyś do TRI. To marzenie siedzi w głowie odkąd pierwszy raz miałam doczynienia z TRI na AT, ale realnie podchodząc do tematu, powiedzmy sobie szczerze… droga do TRI to daleka droga, dla mnie niestety jeszcze zbyt daleka.
Będę wdzieczna wszystkim za wszelką podpowiedź 🙂
Pozdrowienia
Daśka
PS.
A jak na fotografa przystało, córka ma już mnóstwo zdjęć, a ma dopiero 1,5 miesiąca, aż strach pomyśleć co będzie dalej…
Gratulacje! Kiedyś rehabilitant (który sam dużo biegał) zalecił mi taki powrót do biegania: – na początek treningu zawsze 5 min. marszu – następnie 3 min. marszu + 1 min. truchtu – i tak 5 razy Razem to daje 25 min treningu. Następnym razem powtarzamy to samo. Można trenować co drugi dzień. Za trzecim razem zamiast 1 min. truchtu, biegniemy 2 minuty, ale nie przekraczamy 25 min. Jeżeli po kolejnym treningu nic nie boli, za czwartym razem powtarzamy wariant 3+2. Za piątym razem 3+3 Za szóstym razem j.w. Za siódmym razem 2+3, czyli więcej truchtu i mniej marszu. Za ósmym j.w. Za dziewiątym 1+3, chyba że czujemy się na siłach i nic nie boli, to sam trucht. W ten sposób dochodzimy do 25 minut truchtu. Przez trucht rozumiemy tu tempo wolne, nawet 7-8 minut na 1 km, co pozwala na to, żeby nie obciążać nadmiernie stawów. Jeżeli już doszliśmy do 25 minut truchtu i wszystko jest ok, to można wydłużać czas treningu, ale stopniowo. Zazwyczaj mówi się tu o 10-15%, więc to będzie powiedzmy 3 minuty. Czyli Po dwóch treningach 25 min, następnie wykonujemy kolejne dwa treningi 28 minut, później 31 itd. Jeżeli trenujemy co drugi dzień, to mniej więcej po miesiącu truchtamy ok. 30 min. na treningu. W internecie jest wiele planów, które właśnie zakładają 30 minut truchtu po miesiącu treningu. Żeby ograniczyć ryzyko urazów, to warto wziąć pod uwagę rady przedstawione poniżej, ale również: – nie biegać szybko, tylko truchtać, choć nogi będą niosły, – przestrzegać zasady, żeby robić jeden dzień wolny lub dwa, ale unikać 3 dni wolnych, bo to wybija z rytmu, – najlepiej nie biegać po betonie, ale przy wolnym tempie nie ma to aż takiego znaczenia, – gimnastyka rozciągająca i siłowa – może być w dni, w które nie maszerujemy/biegamy. Pozdrowienia i powodzenia! 🙂
Gratuluje Córki. Ja osobiście polecam nordic walking. Jak przestałem biegać to zacząłem 'chodzić’. Popatrz sobie na youtube na jakieś wideoszkolenia bierz kijaszki i w drogę. Ja byłem zdziwiony, że pracuje cały organizm (jak robisz to w miarę dobrze) a szybkościowo nie ustępuje to truchtaniu. Wzmocnisz mięśnie i stawy, dopiero pomyśl o bieganiu. A może dojdą jakieś zajęcia w wodzie? Trochę z córeczką, trochę sama?
Jest to dosyć proste jak się chce a jak widać chęć jest. Trzeba tak zacząć: a) aby była to frajda ( to opócz zajęć domowych i pracy determinuje ilość, intensywność i częstotliwość treningów przy założeniu że mamy świadomość że to triathlon a nie niedzielne przejażdżki na rowerze połączone z basenem 'lato w mieście’) b) aby nie 'zabić’ organizmu – organizm na ogół nie daje frajdy jaki jest zabijany więc patrz pkt. a) ( * nie dotyczy Krzysztofa Góreckiego :-);-) ) c) aby nie zniechęcić się- frajda i nie zabijany organizm dają motywację a nie zniechęcenie d) aby wyniki były rozważną wykładnią tego co się robi ( ścigamy się z soba a nie z innymi i cieszymy się jak poprawiamy swoje wyniki ( nie cudze) bo to daje frajdę i oznacza że organizm nie jest zabijany ale wzmacniany ( * nie dotyczy pro, pseudo pro, fanatyków oraz krótkodystansowców ( triathlon ma być na lata a nie kilka startów w których udowadniamy znajomym że za każdym razem na granicy omdlenia jesteśmy w stanie poprawić 'życiówkę’) Pozdrawiam i trzymam kciuki.
Zacząć powoli, nie z grubej rury;) Ja po ciąży aktywność fizyczną zaczęłam od spacerów z wózkiem 😉 a potem wsiadłam na rower, jednak wtedy bieganie nie było mi w głowie. Dokładnie jak panowie sugerują, marszobiegi na początek albo nordic walking, który rozrusza nie tylko nogi ale i górną część ciała. Aktywność fizyczna leczy, co już wiele osób potwierdziło więc mam nadzieję, że i Tobie ona pomoże uporać się z depresją, a na pewno pomoże w lepszej kondycji;) Małymi kroczkami do celu. Powodzenia!
Slodziak beby! 🙂 Co do treningów, zgodnie z Kubą – marszobiegi, z czasem eliminujesz marsz + ćwiczenia stabilizacyjne, chociaż 2x w tyg po 20 min.
Najważniejsze to nie przesadzić czyli Gallowayem trochę marszu, trochę truchtu i tak z dnia na dzień zdobywać siły do coraz dłuższych odcinków biegowych. Zdjęcia cudo!