maraton cierpienia

Marton cierpienia

Sezon tri zakończyłam w sierpniu ostatnim startem w Poznaniu. 1/2 IM była zaplanowana na ukończenie w dobrym samopoczuciu tak żeby po krotkiej regeneracji wskoczyc w plan treningowy biegania pod maraton. I wszystko pięknie szło. Zawsze biegałam od 'czapy’ .Tym razem rozpisałam  sobie plan treningowy z próbą ataku na życiówke w maratonie na 3:30. Wszystko wedle poprawnosci czyli : akcenty ,siła biegowa , wytrzymalość tempowa i bieg z narastajaca predkoscia. W miedzy czasie starty kontrolne na 10 i 21 km. Systematyczność  i realizacja planu nie dlugo kazala czekac na efekty.Superkompensacja wskakiwala pieknie w nogi. Zrobilam zyciowki na 10km i w polmaratonie (stałam 2 razy na podium w kat wiekowych  i raz w generalce)oczywiscie ze sporym zapasem sił – bo cel był maraton. Nogi niosły cały czas. Tylko ze do pewnego dnia…

Stając na starcie maratonu warszawskiego bylam pelna optymizmu bo treningi wszystkie wyszly idealnie. Pierwsze 5 km biegniemy ja , moj brat i kolega. Wszyscy mamy ten sam cel. Biegnie się dobrze nawet tetno jest ok. ale nogi jakies takie nie rozgrzane, kołkowate. Mowie,że pewnie do 10 km sie rozgrzeje i potem polece. Od 6 km tetno zaczyna wzrastac znaczaco wiec zegnam sie z towarzyszami biegu i mowie ze zwalaniam bo tak to daleko nie pobiegne. Na 10 km bylam juz umeczona . Tak zmeczona jakbym biegla wyscig tempem na 5 km.Dalsze km to juz walka na drodze głowa- nogi. TZn nogi juz bola pasmo biodrowo- piszczelowe, pachwiny ,stopa, barki . Puls w porzadku pluca chca ale miesnie odmowily posluszenstwa. Na 20 km zastanawiam się czy nie zejsc z trasy bo bol sie nasila i jest jakis nie swoj. To nie byl 'normalny’ bol zwiazany z aktywnoscia fizyczna. Teraz juz zaczyna bolec wszystko . Bol przypomina stan podgrypowy.

STaram sie doczołgac do 30 km a potem zobaczyc co dalej.  Udallo sie i stwierdzam ze skoro juz tyle powalczylam to  juz te 12 km doczłapie do mety.

Wywalczylam 03:52  w cieprieniu. Na mecie ledwo udaje mi sie opanowac emocje ze szczescia ze to juz koniec!

Dzis boli wszystko . Dokladnie czuje przyczepy miesnia piersiowego wiekszego , chodze jak robot .:).

Analizuje co moglo pojsc nie tak?

I dochodze do wniosku , ze chyba pora na znalezienie sobie trenera:) . Samej to juz mi się nie chce walczyc:)

Powiązane Artykuły

9 KOMENTARZE

  1. Lidia, rozumiem Twoją frustrację, jeśli atakowałaś 3:30, jednak mimo wszystko chylę czoła dla Twojego wyniku. Dla mnie (i 80% pozostałych startujących kobiet) to wynik nieosiągalny, więc SZACUN. A pokażesz jak rządzisz następnym razem. A tak z innej beczki, to w kwestii cackania się ze sobą przed startem, to chyba święte słowa, bo skoro już człowiek przepracował te miesiące, to aż się serce kraja, gdy go jakieś badziewie dopada i nie może pokazać na co go stać…

  2. Prawdopodobnie znalazłam winowajce spadku formy:). Opryszczka i dreszcze i ciagłe uczucie pragnienia na kilka dni przed startem nie wróżyła niczego najlepszego.Wczoraj juz calkowcie poległam… Dobilam się tym maratonem . Ostry bol gardła raczej nie wrozy niczego milego. Teraz tylko trzeba sobie zadac pytanie czy aby starty kontrolne ktore byly do maratonu , nie byly zrobione za ostro:). I kolejna sprawa to jednak jak się jest w formie to trzeba na siebie chuchac bo odpornosc spada. Jedno co mnie zadowala to fakt ze jednak plan , ktory sobie rozpisalam byl dobry:).

  3. Gratuluję całego sezonu. Trochę szkoda ze ostatni cel startowy niezrealizowany, ale…nie jestes jedyną osobą która tak kończy 😉

  4. Poznałam poznałam:). Najwyzazniej sie kamuflowalam tym wygladem:) bo było naprawde zle. A co do sezony. Zaliczam go do udanego. Zrobilam w tri to co chcialam , a przygotowania do maratonu moge traktowac jako bardzo dobre doswiadczenie :).

  5. @Lidia! Na 30km wygladałas super!:) Widzialem:) Ten gosc, kibicujacy w stroju rowerowym obok Łukasza Grassa to ja byłem:) A z trenerem to chyba dobry pomysł..:) Słuchanie własnego organizmu jest istotne ale chcąc 'łamać’ wyniki’ warto słuchać sie też trenera:) Gratuluję!:))

  6. Ojojojojoj… Boleśnie. Ale jestem pewien, że zachce Ci się walczyć dalej 🙂 'Papiery’ na 3:30 masz! 🙂 Trener na pewno może pomóc, ale ważne jest też słuchanie swojego organizmu – coś musiało być nie tak. Zemścimy się! 🙂

  7. Hmm… nie wiem co napisać. Prawdopodobnie jakiś błąd w sztuce albo jakaś infekcja… Za małe doświadczenie aby się mądrować… Współczuje! Z drugiej strony musisz przyznać, że sezon całkiem, całkiem udany! Zaliczony maraton ( z dobrym rezultatem!), 1/2IM, jakieś ,,pudła’ w międzyczasie… Chyle czoła… 🙂

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,710ObserwującyObserwuj
457SubskrybującySubskrybuj

Polecane