Marta Szachta o wicemistrzostwie Polski w duathlonie i planach na triathlonowe starty

Sezon startowy rozpoczęła od zdobycia tytuły wicemistrzyni Polski AG w duathlonie i kwalifikacji na mistrzostwa Europy. W kolejnych startach kilkukrotnie stawała na podium. Marta Szachta o ściganiu z czołówką i triathlonowych planach.

ZOBACZ TEŻ: „Nocne operowanie, a rano bieganie”. Jak wygląda trening triathlonu po całodobowym dyżurze lekarskim? 

Nikodem Klata: Sezon startowy 2024 zaczęłaś bardzo mocno, bo od srebra mistrzostw Polski AG i przede wszystkim kwalifikacji na mistrzostwa Europy. To chyba całkiem przyjemne otwarcie sezonu, zwłaszcza w kontekście zeszłorocznych przygód z Rumi…

Marta Szachta: Tak (śmiech). W tym roku mocno pilnowałam kluczyków, żeby nie powtórzyć sytuacji z zeszłego roku z zatrzaśniętym rowerem w aucie. Szczerze mówiąc, bezpośrednio po wyścigu nie byłam zadowolona ze startu. Myślałam, że pojadę trochę szybciej. Dopiero jak z trenerem zaczęliśmy analizować wyniki, to do mnie dotarło, że wcale nie jest tak źle, a możliwość uzyskania kwalifikacji to było naprawdę spełnienie moich marzeń. 

Źródło: Archiwum prywatne Marta Szachta

NK: Kolejne zawody to kolejne podium. Tym razem w kategorii OPEN. W Czempiniu nadrobiłaś trochę „przygód”…

MS: Przygoda zaczęła się imprezą w hotelu, do którego przyjechaliśmy wraz z ekipą. Niestety to nie my byliśmy uczestnikami zabawy. Muzyka grała tak głośno, że skakały nam obrazy na ścianach. Musieliśmy je ściągnąć, bo baliśmy się, że nam spadną na głowę!  Próbowaliśmy zasnąć na wszelkie możliwe sposoby, nawet włożyliśmy papier toaletowy w uszy (śmiech).

Szczerze mówiąc, z niemocy aż się popłakałam. Spaliśmy niecałe trzy godziny i naprawdę czułam się jak po imprezie życia. Jeśli chodzi o sam start, to wiedziałam, że ta noc może mocno na mnie wpłynąć. W dodatku przed startem miałam bardzo intensywny czas, musiałam funkcjonować na maksymalnych obrotach a wiadomo, że takie rzeczy prędzej czy później się na nas odbiją.

NK: I faktycznie się odbiły? 

MS: Pierwszy etap biegowy wyszedł naprawdę fajnie, czułam się o dziwo bardzo dobrze. Na części kolarskiej pierwsza połowa przebiegła ok, bez żadnych komplikacji. Po nawrotce dostałam straszne skurcze, przez które nie mogłam pedałować. Starałam się jakoś dziwnie ustawiać stopę i napiąć łydkę, żeby ten okropny ból zniknął. Dodatkowo postanowiłam pić więcej izo co wydawało się być świetnym pomysłem na skurcze, niestety mój organizm się zbuntował i wszystko zwymiotowałam. Na szczęście nikt obok mnie nie jechał. Jakąkolwiek ilość wypiłam, za chwilę wszystko zwracałam. Na ok. 15 km skurcze odpuściły i normalnie dojechałam do T2. 

Wydawało mi się, że jest już wszystko dobrze i będę mogła powalczyć na ostatniej części o lepszy rezultat. Zmieniając buty nagle okropny ból w łydce, znowu skurcz! Pomyślałam, że nie dam rady ukończyć wyścigu z takim bólem. Nagle patrzę trzecia zawodniczka wbiega do T2. Szybka zmiana myślenia: „dojdę, a ukończę zawody”. Dla mnie był to naprawdę mocny trening mentalny. Takie starty bardzo budują i sami sobie udowadniamy, ile jesteśmy w stanie znieść.

Źródło: Archiwum prywatne Marta Szachta

NK: W Szczecinku, ponownie 2. miejsce OPEN – czujesz niedosyt wygranej po tych kilku startach?

MS: Nie. Bardziej cieszy mnie fakt, że na każdych zawodach w tym roku mogłam pościągać się z czołówką. Z sezonu na sezon te starty wyglądają coraz lepiej, co oznacza, że z trenerem przerabiamy naprawdę dobrą robotę. 

 NK: Sezon 2024 zaczęłaś od trzech świetnych rezultatów – to dobry zwiastun na jego dalszą część czy podchodzisz do tego raczej stonowanie? 

MS: Myślę, że te starty dodały mi pewności siebie i wierzę, że cele, które sobie obrałam nie są niemożliwe, a raczej są kwestią czasu ich realizacji. 

NK: Jak układa się rok 2024 pod względem sportowym, w porównaniu do poprzedniego?

MS: W roku 2023 dużo wydarzyło się w moim prywatnym życiu, czego nie potrafiłam pogodzić z treningami. Podeszłam do nich na zasadzie zabawy i małego oderwania od życia codziennego. Traktowałam je bardziej jako czas spędzony z przyjaciółmi, a starty były wybierane naprawdę spontanicznie jak np. Maraton w Atenach, na który zapisałam się miesiąc przed biegiem. Nie mówię, że to było złe, po prostu tego potrzebowałam. Wkraczając w rok 2024, wyznaczyłam sobie cele na ten sezon i staram się je realizować najlepiej jak potrafię. Póki co cieszę się, bo wszystko idzie dobrze, a nawet lepiej. 

Źródło: Archiwum prywatne Marta Szachta

NK: Zapewne jednym z najważniejszych startów sezonu będą mistrzostwa Europy, o których sama napisałaś, że były Twoim marzeniem. To teraz Twój główny cel, na którym się skupiasz? 

MS: Jest to mój główny cel, do którego się przygotowuję. Myślę, że mogę go nazwać startem sezonu. Nigdy nie uczestniczyłam w zawodach takiej rangi, co mobilizuję podwójnie, że z orzełkiem na piersi będę mogła reprezentować naszą Ojczyznę.

NK: Masz jakieś założenia na ten start? Myślisz o powrocie do Polski z tytułem mistrzyni Europy?

MS: Założenia są takie, żeby powalczyć. Postaram się zrobić wszystko, żeby wypaść jak najlepiej. Nie mogę nic kalkulować, po prostu dam z siebie wszystko a co z tego wyjdzie, zobaczymy. 

Źródło: Archiwum prywatne Marta Szachta

NK: Na startach duathlonowych znaczna część zawodników to triathloniście. Ty skupiasz się jednak tylko na duathlonie. Nie chcesz spróbować swoich sił w tri? Dlaczego akurat duathlon?

MS: Dobre pytanie! Już drugi raz opłaciłam start triathlonowy z zamiarem debiutu i już drugi raz w tym terminie pojawia się coś ważniejszego. Pierwszy raz zapisałam się dwa lata temu do Przechlewa i wypadło mi wesele przyjaciół. W tym roku również opłaciłam start w Przechlewie, niestety w tym samym czasie odbywają się mistrzostwa Europy. Może przed roztrenowaniem zapiszę się gdzieś na jesień. Do trzech razy sztuka (śmiech). 

Dlaczego duathlon? Jako dziecko trenowałam lekkoatletykę, jestem mocno związana z bieganiem. Na studiach wkręciłam się w szosę i kiedyś trener zaproponował mi start w duathlonie. Zgodziłam się i od razu połknęłam haczyk! W multisportach są niesamowite emocje, myślę, że triathlon to tylko kwestia czasu. 

 NK: Jakie są Twoje kolejne sportowe plany? W miejsce marzenia o mistrzostwach Europy zdążyło pojawić się już jakieś nowe?

MS: Jednym z celów, które sobie wyznaczyłam to łamanie 18 min na 5 km. Na razie jednak mocno skupiam się na mistrzostwach Europy, żeby tam pokazać się z jak najlepszej strony. Właśnie to mogę zaliczyć do moich marzeń – dobry rezultat w Portugalii. Później zobaczymy, co czas pokaże. 

Nikodem Klata
Nikodem Klata
Redaktor. Dziennikarz z wykształcenia. W triathlonie szuka inspirujących historii, a każda z nich może taką być. Musi tylko zostać odkryta, zrozumiana i dobrze opowiedziana.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,703ObserwującyObserwuj
453SubskrybującySubskrybuj

Polecane