Dużo czasu już minęło od pierwszych zawodów, ale dopiero teraz udało mi się usiąść przed komputerem i przelać myśli.
Zeszłoroczny początek przygody z triathlonem podobnie jak Was mocno zmotywował do pracy. Dzięki uprzejmości Filipa i Marcina z Labosport, udało mi się poukładać plan treningowy i przygotować na sezon 2014, na tyle na ile mogłem.
Niestety nie obyło się bez problemów bo w lutym, dwukrotnie naderwałem mięśnie łydki co spowodowało blisko miesięczną przerwę w treningach. Co więcej pierwotnie zakładane starty musiały zostać przełożone ze względu na dużo pracy 🙂
Udało się zapisać na Olsztyn, a potem już główny start w Luxemburgu, ale powoli….
Do Olsztyna jechałem z duszą na ramieniu bo wiedziałem, że biegowo jestem w lesie, a pozostałe dyscypilny są w środku przygotowań przez IM 70.3 w Luxemburgu.
Temperatura wody mnie zmroziła, ale kilka zabiegów zgodnie z zaleceniami znajomego Fina podziałały kojąco i było OK.
Niestety było to także moje pierwsze pływanie w piance w tym sezonie i okazało się że pianka w ramionach i plecach lekko się zbiegła 😉
Po pierwszej pętli zastanawiałem się czy nie uciec 🙂
Druga runda poszła nieźle … dużo spokojnie … ostatecznie z wody wyszedłem 60ty co uważam za porażkę… ale skoro spacerem obchodzi się boje na plaży to na co innego można liczyć.
Dobieg do strefy był koszmarem, bo nagle okazało się że wylądowaliśmy wszyscy w innej czaso przestrzeni… grad, deszcz? Poważnie to jest to samo miejsce … nie było jakiejś czarnej dziury?
Rower…
Główna zasad nie oglądaj się!!!
Nie zastosowałem się do niej i na pierwszym podjeździe spotkanie z krawężnikiem i gleba…
Potem jakoś poszło choć ciężko było mi złapać się z grupą. Do tego kurcze łydek – obu … nigdy wcześniej to mi się nie przytrafiło.
Jazdę po deszczu lubię, nie przeszkadza mi to zupełnie … i zabawa była dobra, choć nawroty lekko za ciasne ale wymagające.
Trasa rowerowa 5+ bo wymagająca i interwałowa… czad.
Koniec roweru 1:12, pora na bieganie.
Podbieg mnie zabił, szczerze nie spodziewałem się aż takiej katorgi.
Wszystko jednak żarło do drugiej pętli kiedy to na podbiegu pojawił się dobry znajomy – nóż wbity w łydkę i nieprawdopodobny ból.
Myśl – wycofać się…
Po paru krokach czuję, że ból się nie nasila tylko jest jednostajny … to ciśniemy.
Największy problem na podbiegach ale to logiczne… tempo 30s/km wolniejsze od zakładanego, ale teraz to walka o przetrwanie.
Założenie było złamać 50min niestety legło w gruzach.
Szkoda…
Ostateczni 2:39 i lekki zawód … miało być 2:30 🙁
Ale większy problem to łydka…
Masaż w namiocie Labosport … konsultacja… zalecany odpoczynek… Ale jak to? za miesiąc IM 70.3!!!
Powrót do Warszawy i milion myśli co dalej.
W poniedziałek lekki rozjazd na rowerku niecałe 50km.
Jest OK.
Wtorek basenik
Środa idę biegać… po 500m odpuszczam nie daję rady.
Czwartek luz…
Piątek – decyzja – szybkie USG.
Wynik nie wygląda najlepiej – zerwanie dolnego bieguna głowy przyśrodkowej mięśnia brzuchowatego i naderwanie nad bliznami … F%$^&#@& s*(*^
Czy pojadę do Luxemburga … nie wiem, czy chcę – tak, czy mogę – zadecyduje lekarz
Czy jestem wściekły – oj tak …
Może Gdynia, a może Rugia 🙂
Zanudziłem pewnie na śmierć, jeśli nie to MotoGP w Mugello w ten weekend … do usłyszenia 🙂
Grzegorz
Grzesiu, tak przypuszczałem, że to nie całkowite zerwanie, bo wtedy Twoja relacja byłaby bardziej dramatyczna w części opisu objawów:) Mimo wszystko bądź bardzo ostrożny, to się musi bardzo dobrze zagoić, bo jak nie to może się zerwać następnym razem. Cierpliwości i będzie dobrze, a odpoczynek dobrze Ci zrobi:)
Mała aktualizacja 🙂 1. Wielkie wdzięki za miłe słowa wsparcia i gratulacje wyniku 🙂 2. Chodźcie do uznanych operatorów USG bo co poniektórzy nie skończyli dobrych szkół i zmyślają 3. Naderwanie jest i się leczy 😉 Rehabilitacja rozpoczęta… 4. Luxemburg znowu na horyzoncie … 🙂 Do zobaczenia
Gratulacje wyniku i jednocześnie wyrazy współczucia. Teraz już nie ma co kombinować, tylko porządnie wyleczyć łydę!
O kurcze, współczuję. Jak to już niejeden i niejedna się przekonał(a) nie ma nic gorszego niż chcieć i nie móc. Gratuluję startu! Szkoda, że tak to się układa. Szczerze mówiąc też od miesiąca nie biegam, start 22.06 (dwa już musiałem odpuścić…). Skutki znasz, ale jestem ciekaw przyczyn. Za dużo, za często, buty, trasa? ( niebezpieczeństwo czyha za każdym rogiem).
To nie ciekawa sprawa z tą łydką…. Cierpliwości i szybkiego powrotu….
gratki 🙂 życzę szybkiego powrotu do zdrowia i cierpliwości !!!
Gratulacje samozaparcia i witaj w klubie permanentnie kontuzjowanych. Ja też na upartego wystartowałem z kontuzją mięśnia łydki prawdopodobnie coś tam ze zginaczem palucha. Teraz tylko pływanie i rower też nie pogłębia kontuzji. jak nie wyleczę tego do połowy czerwca to Gdynia odpada bo nie mam zamiaru truchtać w Gdyni i zaczynać leczenia od nowa. Tobie też polecam rachunek sumienia i obliczenie, czy lepiej odpuścić sezon i za rok wymiatać czy teraz się doprawić i zwalić sobie następny sezon 🙁 Pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do zdrowia. ps. Mieliśmy takie same założenia na ten start tylko ja skopałem wodę, a bieganie wyszło całkiem fajnie, ale i tak Cię nie dogoniłem byłem półtorej minuty za Tobą 🙂
Gratulacje z ukończenia oraz wyniku, moim zdaniem powinieneś być zadowolony mimo nie uzsykania zakładanego czasu. Współczuję bardzo z powodu kontuzji, teraz trzeba będzie nauczyć się cierpliwości, nie ma co szaleć, ostatecznie IM Luxemburg w innym terminie, zdrowie najważniejsze. pozdrawiam serdecznie i również życzę szybkiego powrotu do zdrowia
Grzesiu, gratuluje startu! Ale jednocześnie współczuje kontuzji – jeśli to faktycznie całkowite zerwanie a nie naciągnięcie/naderwanie??? to nie jest dobrze; teraz oczywiście już rady co robić zaraz po na nic się nie zdadzą ale przede wszystkim trzeba było stosować okłady z lodu, ZERO treningów, zero chodzenia po schodach i rozciągania mięśni a najlepiej leżenie przez dzień-dwa, ew. jakaś orteza stabilizująca mięśnie łydki podczas chodzenia. Taka kontuzja może się goić parę m-cy – mówię o zerwaniu, włókna muszą się zrosnąć, musi powstać blizna i powrót do wysiłku też wolno, stopniowo. Piszesz też o naderwaniu nad blizną…? Czego? Tego samego mięśnia? Drugiej głowy? Ale to oznacza, że kontuzja była już w przeszłości. I niestety najsłabszym ogniwem jest właśnie blizna i jej okolice i tam może dochodzić do ponownego uszkodzenia. Życzę cierpliwości i szybkiego powrotu do zdrowia!!!
Witam, Gratulacje ukończenia zawodów, Obawiam się, że przy niedotrenowaniu skurcze na 1/2 IM mogą być dużo bardziej dokuczliwe i bolesne. Powodzenia i trafnych wyborów…