Czyli wszystko, co potrójne jest najlepsze (łac.). Brzmi trochę uczenie, ale skoro idealny człowiek „jednako myśli, mówi, czyni’, to idealny sportowiec pływa, jeździ na rowerze i biega. Triathlonem zainteresowałem się w połowie zeszłego roku, a od końca wakacji podjąłem regularne (w miarę) treningi. Najłatwiej idzie z bieganiem, w które bawię się już kilka lat. Niestety zwykła „ubijanie’ kilometrów trochę przestało mi odpowiadać i za namową kolegów postanowiłem spróbować czegoś nowego. No właśnie – o bieganiu już wspomniałem, czyli pozostaje rower i pływanie. Z rowerem powinno być w miarę łatwo, kiedyś dużo (nawet bardzo dużo) jeździłem na góralu. Minus – od 10 lat nie miałem siodełka pod tyłkiem. Z drugiej strony w rodzinie są spore tradycje kolarskie (ojciec za młodu jeździł w Legii, pradziadek przed wojną był kolarzem), wiec może coś tam w genach jest;). Pływanie – teoretycznie nie powinno być problemów (pod wodą spędziłem ponad 2 tysiące godzin), ale wiadomo, jest pływanie i pływanie. Nigdy nie musiałem szybko pływać (i daleko) i tu upatruje swojej pięty Achillesa.
Do opisania mojej drogi do Tri zabierałem się od jakiegoś czasu, ale jakoś było nie po drodze. W końcu się przemogłem i stąd ten tekst. Opisując swoje bieżące treningi będę nawiązywał to tego, co wydarzyło się przez te ponad pół roku treningów. No i czekam na najbliższy start J
Gutta cavat lapidem non vi, sed saepe cadendo 🙂
Witamy, witamy! Napisz jakie plany startowe w tym roku.
To witamy i czekamy na wpisy…. Wytrwałości przede wszystkim… 🙂
good luck:)
Witamy i powodzenia.
Trzymam kciuki:)