Czekałem, czekałem i się doczekałem. W sobotę zapowiadali śnieg w Pomorskim a tymczasem pogoda zaskoczyła mnie słońcem i prawie bezchmurnym niebem. Kilka manewrów przy rowerze tj. zmiania koła i w pełnej gotowości ruszyłem w dziewiczy trening rowerowy na świeżym powietrzu. Jak to mówią 'apetyt rośnie w miarę jedzenia’, a u mnie 'apetyt rośnie w miarę jeżdzenia’ ……..więc pewny siebie pojechałem 60km. Niby niewiele, ale naprawdę dostałem w kość. Na początku luzik, bo z wiatrem w plecy pięknie się jechało. Prędkość średnia ok. 35km/h w drugiej strefie- naprawde super! Pomyślałem, ze trenażer zrobił swoje. Na tym radość się skończyła a zaczął się dramat w powrocie. Zabrałem ze sobą tylko wodę i jeden zel – i tu pierwszy błąd- węgli ze śniadania starczyło na ok 30km, potem był żel i już po 20km tylko ból. Ostatnie 10km jechałem na oparach i to pod wiatr. Na szczęście dojechała do mnie grupka dwóch miejscowych kolarzy z klubu i pociągneliśmy końcówkę razem. Chłopaki nawet nie wiedzą jak mnie poratowali. Po treningu dołądowałem się weglowodanami, ale do sprawności wróciłem dopiero wieczorem. Musze powiedzieć z całą stanowczością, ze kocham ten sport!! 🙂
pierwsza jazda na zew. w tym roku, yeah!
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.
Niestety, udało mi się ujechać te 35km/h tylko do 40km, później wiatr zmienił nieco kierunek i zamiast wiać mi z ukosa w tył to dawał na twarz i stąd spadek energii i siły. Specjalnie przyglądałem się wiatrakom na trasie, aby wiedzieć ile dawać z siebie. Liczyłem na więcej wiatru w drodze powrotnej…… no i się przeliczyłem. Średnie bpm 141, kadencja 88 a prędkość średnia 29.5km/h. Do poziomu red. Grassa to jeszcze muszę pojeździć parę lat!
No właśnie Piotr tempo szybkie – to pierwsze 30 km czy całość? Bo jak Ty jedziesz na oparach pod wiatr 35 km/h to ja wymiękam:)))
Piotr, 35km/h z całości dystansu? Pieruńsko szybko! Jak dla mnie za szybko. To tempo jak na zawodach :-)) jakie miałeś średnie tętno z treningu przy takiej prędkości?
Ja pierwszy trening kolarski w tym roku na zewnątrz zrobiłem wczoraj (trochę krócej i trochę wolniej, niż Ty). Ogólnie super – zmęczenie o wiele mniej odczuwalne niż na trenażerze, no i niesłychana ulga dla psychiki. Dzisiaj kolejny trening niestety z powrotem na trenażerku – obawiałem się, że wcześnie rano może być ślisko (no i trochę zimno). Ale wiosna – w końcu – idzie! 🙂
A ja nie mogę doczekać się środy – właśnie wtedy mam zaplanowany rower…..:-) Zresztą z pewnymi obawami, bo bieganie i pływanie duży progres a rower cholera wie… 🙂 Co by nie pisać – wiosna idzie!!! 🙂