Pierwszy bieg

Cokolwiek robimy reakcje innych osób przeważnie nas zaskakują. To rodzi emocje. Wbrew pozorom pozytywne emocje to także stres. Kiedy stajesz na początku dorgi nigdy nie masz pewności, że dojdziesz do celu. Możesz mieć wiarę ale pewności nigdy. Każdy kto przeszedł w życiu niejedną drogę wie, że to nie cel do którego dążymy jest najważniejszy ale właśnie ta droga. Satysfakcja na mecie jest ogromna ale jest to ulotna chwila – pamięc przebytej drogi jest długa i daję siłę nawet wtedy, kiedy ostatecznie celu nie udało się osiągnąć. Kiedy coś zaczynamy nigdy nie wiemy dokąd ostatecznie nas to doprowadzi. Zaczynasz trenować, Twoim celem jest ukończenie triatlonu – po drodze przełamujesz swoje słabości i spotykasz ludzi… ludzi, dla których jesteś od początku ważny, tylko dlatego że podjąłeś wyzwanie… wyzwanie, z którym oni też się mierzą. Każdy jest na innym etapie drogi ale ich cel jest wspólny. Triatlon to sport, w którym wygrana jednego nie przekreśla wygranej innych. Może właśnie dlatego wzajemne wsparcie cechuje ludzi, którzy go uprawiają. Być może na końcu tej drogi cel jest zupełnie inny niż ten, o którym teraz myślimy.

Bieg to moja najsłabsza strona. W przeszłości słowo 'triatlon’ wiele razy obiło mi się o uszy ale było z gruntu odrzucane właśnie z powodu biegu. Po tym jak z niewiadomych powodów tym razem umysł nie odrzucił tej idei, po paru tygodniach studiowania portali biegowych, po tym jak z ogromnym zdziwieniem dowiedziałem się, że z punktu widzenia butów biegowych są trzy stopy a nie jedna i w końcu po tym jak udało mi się kupić buty, które swoją budową odpowiadają mi w 100% rozpocząłem przygodę z bieganiem.

W okresie przygotowywań teoretycznych z radością odkryłem, że pewien mądry człowiek wymyślił marszo-bieg. Idea jest dosyć prosta i do opanowania przez każdego. Przestudiowałem kilka planów 10-tygodniowych i już pierwszego dnia, w którym kupiłem buty, a było to dwa tygodnie temu, wieczorem byłem na trasie. pięc razy 5:1 minut… przy pierwszej 'jedynce’ myślałem, że wypluje płuca… 'biegnij tak, żebyś mógł swobodnie rozmawiać’… to w końcu mam biec czy maszerować?:-) Na drugi dzień doświadczylem bólu nóg i pośladków w miejscach, o których nie miałem w ogóle pojęcia, że istnieją. Kolejne cztery treningi to 5x 5:1; następny 3×5:1+2x 5:2 oraz następne dwa 4×3:1+2×5:3.

Wczoraj od rana padało. Po porannym pływaniu (3 km), pomimo narastającego zmęczenia, 'nosiło’ mnie. Wszystko dlatego, że plany na ten dzień nie obejmowały deszczu!

W końcu po kolejnym oberwaniu chmury ok. godz. 17 wypogodziło się. Nie czekając na kolejne opady wyszedlem z domu. Zimno. Ok. 200 metrów marszu z minirozgrzewką i postanowiłem się rozgrzać biegiem… bardzo wolnym. Kiedy piszę 'bieg’ z założenia trzeba przyjąc, że jest bardzo wolny bieg. Po pierwszych 200 metrach zadyszka i myśl, że chyba nigdy się nie nauczę oddychać biegnąc… i wtedy nagle oddech się uspokoił. Biegłem dalej. Moje treningi odbywają się na pętli 1,2 km z czego ok. 25% płaskie, 30% lekko z górki i 45% lekko-umiarkowanie pod górkę. Biegłem dalej, spokojnie, szczególnie uważając na odcinkach z górki, bo tam najłatwiej o kontuzję. Staram się nie lądować na pięcie. Pierwsza pętla minęła… biegnę dalej. W połowie drugiej lekki ból lewgo uda… ukłucie… to na pewno nie zakwaszenie, jeśli nie minie w ciągu najbliższych 100 m staje. Minęło. Mijam starszą Panią, która pyta czy dobrze się biega po deszczu – zaskoczony uśmiecham się i kiwam głową na tak… dzwoni telefon… to żona, która wyjachała z synem do babci… w pierwszych słowach informuje, że biegnę, bo moja zadyszka mogłaby wywołać niepotrzebną serię pytań:-)

2,5 km… stop. 5 minut marszu i kolejne 1,2 km. Minęło 30 minut. Koniec. Biegłem. Naprawdę biegłem. 2,5 km w czasie 13 minut. Po 2 tygodniach treningu.

Powiązane Artykuły

7 KOMENTARZE

  1. Jakbym slyszal siebie , zaczynalem w styczniu i wazylem wtedy 105kg , nie daj sie podpuscic , powoli i bez kozaczenia …. Ja 'wcisnalem w lutym na biezni 20km i potem musialem 3 tyg siedziec na silowni …zamiast biegac. Byl taki trener ktory mowil ze : 'Sila woli wszystko rozp…..’ – dzsiaj wiem ze mial na mysli kazdego Kozaka . Powodzenia …mam wrazenie ze sie spotkamy….

  2. Tak, Kalmar aktualny. Forma powoli przychodzi, ale ostatnie 2 tygodnie były kiepskie. Dziś na treningu już wreszcie złapałem wiatr 🙂 w weekend najważniejsze zawody w sezonie. Będzie kilku Polaków i przed wyjazdem na AT będzie jeszcze artykuł na ten temat. Na miejscu sporo kibiców z Polski, więc będą zdjęcia i filmy. Dzięki za trzymanie kciuków, przydadzą się. Zawody na żywo będzie można oglądać na ironman.com. Trasa płaska, oby tylko nie wiało. Będziemy jechać przez most na wyspę na Bałtyku, więc….

  3. Dziękuję Wam bardzo za przyjazne przyjęcie! Darku – bieganie to dla mnie nowość więc zanim zacząłem praktycznie mierzyć się z problemem musiałem sporo poczytać – nie trzeba bardzo fachowej literatury książkowej – z uwagą przejrzałem parę portali biegowych i ich fora – generalnie zalecają lądowanie na śródstopiu ale zaznaczają, że temat jest dość trudny szczególnie dla już biegających latami 'na pięcie’. Ja nie mam żadnych przyzwyczajeń. To tak jak nauka jazdy na desce przez wieloletniego narciarza – ja nigdy na nartach nie jeździłem i nauka deski nie sprawiła mi trudności. Lądując na śródstopiu bardziej obciążasz ścięgno Achillesa i łydkę, lądując na pięcie kolano, biodro i kręgosłup – wykorzystując śródstopie czy szerzej całą stopę wykorzystujesz naturalną amortyzację jaką daje stopa przy biegu. Większość zaleca unikania lądowania na samej pięcie. Jeśli biegasz już długo i Twoje mięśnie są przyzwyczajone do tego typu ruchu zmianę musisz robić bardzo wolno i stopniowo. Joe Friel zaleca jako 'złoty środek’ na początek lądowanie na środku stopy. To że się staram nie lądować na pięcie to nie znaczy, że ląduje na śródstopiu – to jest trudne i ruch wydaje się nie naturalny. Szczególnie w butach z dobrą amortyzacją nie zastanawiasz się nad lądowaniem, bo to nie boli. Zdejmij buty i przebiegnij się na boso po twardej nawierzchni – zobacz jak naturalnie układa się stopa, żeby uniknąć bólu i dobrze zamortyzować uderzenie. Michale – 'biegałem’ dopiero 6 razy – pętla 1,2 km to wystarczająco długi dystans – na inne przyjdzie czas – mam cierpliwość. Łukaszu – bardzo Ci dziękuję za wsparcie; pętli wielokilometrowych nie brakuje w mojej okolicy i na nie przyjdzie czas – mam nadzieję:-) Czy Kalmar 18 sierpnia aktualny? Trzymam mocno kciuki!!!

  4. Podziwiam za upór, ale jeszcze bardziej za te pętle 1,2km. Ja mam w lesie ze 3 pętle: 10-cio kilometrową, 5 kilometrową i 7 kilometrową, ale czasami i tak szukam innych możliwości. Kolejny świetny wpis! Dzięki i powodzenia.

  5. Bieganie na pętli 1.2km????? Bleeeee. Mieszkając na wsi, mam wiele dróg, ścieżek po których mogę biegać. Trenując codziennie, nawet te okolice przyprawiają mnie o mdłości myśląc, że kolejny raz mam minąć ten sklep, kolejny raz powiedzieć dzień dobry znajomemu pijaczkowi, który siedzi na ławce itp. itp. I czasami jest problem żeby wyjść znowu na bieg w tej samej okolicy. Także odradzam bieganie w kółko 🙂

  6. Te marszobiegu to jest właśnie to, od czego należy zaczynać. A nawet nie od marszobiegów, ale od marszu. I nachodzi mnie jedna uwaga – 'staram się nie lądować na pięcie’ – jak dla mnie to spory błąd. Powinno się lądować na pięcie właśnie, bo lądując na śródstopiu znacznie obciąża się łydkę i staw skokowy, a jeszcze dodatkowo kolano. Na przedniej części stopy lądują sprinterzy i średniodystansowcy. U 'długasów’ nie widziałem, mówiąc szczerze, lądowania innego niż na pięcie poza nielicznymi wyjątkami u zawodników kenijskich.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,703ObserwującyObserwuj
453SubskrybującySubskrybuj

Polecane