Ależ się nażarłem tym triathlonem w 2013 roku. Był to już 6 start w tym sezonie i naprawdę racje miał ten, który napisał, że na pływaniu i rowerze jakoś oszukasz, ale na biegu wszystko wyjdzie ze zdwojoną siłą i tak też było w moim przypadku. Dopowiem, ze autorem tej złotej myśli byl red. Dowbor.
Przechlewo – wydawało się, ze start będzie lekki, bez stresu. Byłem w końcu tydzień po Borównie i 2 tygodnie po Chodzieży i wiedziałem, że regeneracja w 6 dni nie może się udać. W dodatku doszedł ciężki tydzień w pracy i ranne wstawanie, które w moim przypadku do najłatwiejszych nie należy. Niby godzina snu mniej, ale jakże kolosalne ma to znaczenie dla samopoczucia. Co tu dużo gadać byłem zajechany jak koń po westernie i tylko wrodzona chęć rywalizacji przywiodła mnie na start tej imprezy.
Pare słów 'poza sportem’:
Przechlewo organizacyjnie spisało się na medal. Praktycznie nie mam uwag negatywnych. Wszystko było zrobione na 5+. No i ten asfal – bajeczny, równy, bez dziur. Trasa lekko pofałdowana, ale bez mega gór – w końcu jesteśmy w Pomorskim. Pomocni wolontariusze, straż, karetki, policja. Naprawdę super klimat! Nie widziałem takiego zaangażowania nigdzie podczas moich dotychczasowych 8 startów. Brawo!
A teraz o zmaganiach:
Pływanie – zaczęło się pechowo, bo zapomniałem okularów. Nerwowe poszukiwanie narzeczonej w tłumie wcale mi nie pomogło w starcie. Udało się je 'przechwycić’ na 5 minut przed 'syreną’, ale z rozgrzewki nici. Potem szybko wejscie do wody i oczekiwanie na start. Było tłoczno zwłaszcza przy prawej bojce. Ustawili się tam pływacy i chciałem jakoś się za nimi pociągnąć. Niestety, po starcie szybko odpłynęli a ja zacząłem odczuwać bół w ramionach. Oho, zimne barki pracują słabo. Do pierwszej bojki dawałem radę, niestety nie było za kim płynąć. Lepsi daleko z przodu a słabsi z tyłu. W końcu meta, wybiegam z wodu. Słabo, dziwne uczucie dziury w brzuchu. Dawno tego nie miałem. Zastanawiam się czy w ogóle jechać. Może odpuszcze. Ambicja podpowiada jedziesz! No to ruszyłem. Kask na łeb, za rower i do belki. Jadę. Kilka łyków izo i ból mija. Wszystko pod kontrolą i w tempie. Trasa lekko gorzysta, ale bez przesady. Na podjazdach zmieniam biegi na lżejsze. Z górki rozpędzam się do ok 50km/h. Średnia prędkość w okolicach 37km/h. W sumie ok! Potem druga pętla, już nieco wolniej, ale utrzymuje ponad 36.5km/h. Ostatecznie do mety dojeżdżam tuż za liderką wśród kobiet. Scenariusz ten powtarza się od Chodzieży, czyli wiem, że jestem na swoim. Niestety dziewczyna ( Gosia Szczerbinska) odbiega mi już w strefie. Co tu duzo mowic, ale ponizej 4min/km to nie jestem w stanie biec nawet na sucho. Ona natomiast tak, ale nieważne, w końcu 14 miejsce po rowerze i tak jest super. Wtedy dopada mnie kryzys. Utrzymać 4:15 co byłoby moim marzeniem odchodzi w niepamięć. Pozostaje walka o 5min./km. Czuje jak pękają mi łydki, decyduje się na zdjęcie kompresów. Biegne do pierwszego wodopoju – dwa łyki i reszta na siebie. Jest ciepło. Za ciepło. Człapie i modlę się o kolejne punkty żywieniowe. Potem z górki i podbieg. Nie daje rady i staję na chwile. Kryzys coraz silniejszy. Kolejny punkt z wodą i nawrotka…ufff jeszcze ok. 5km. Biegne, mija mnie mistrz Korol na 6 km. Wcześniej inni, spadam o 7 pozycji. W końcu meta – 22 miejsce, czas ok. 2:25. Gorszy od rekordu o tylko ok. 4minuty pomimo katastrofalnego biegu.
Podsumowanie:
– 3 weekendy na zawodach TRi to co najmniej sredni pomysl i szczerze odradzam
– Przechlewo polecam i dziekuje za wspaniałą imprezę
– warto odnotować wynik Mateusza Petelskiego – II miejsce i czas 2:10 to już mistrzostwo!
– miło było poznać kilku zawodników z Trojmiasta na mecie
– pływanie chyba ciut za długie patrząc na czasy liderów, z kolei bieg wd. mojego GPS o 500m za krótki, rower ok.
– Przechlewo zorganizowało super imprezę dzięki fundom z UE – brawo dla wójta – widać, że 'chcieć znaczy móc’
I tak optymistycznie na koniec:
Po zawodach musialem (czyt. chciałem) pojechać do teściów co mieliśmy w planach już wcześniej. Na autostradzie A1 zatrzymałem się w McDonald na kawę i ciasto. Nie będę ukrywał, że pomysl Mccafe do mnie trafił. Nie wiem czy ze zmęczenia czy roztargnienia zostawiłem klucze od auta przy kasie. Znalazł je jakoś GOŚĆ i oddał do managera. Brawo za uczciwość i załuję, że nie było już tej osoby, gdy zorientowałem się, ze klucze gdzieś zaginęły. Naprawdę Polska idzie w dobrym kierunku!
Zeby było ciekawiej to w niedzielę zostawiliśmy telefon komórkowy (kupiony tydz. wcześniej) w Macu po drugiej stronie A1. Zrientowaliśmy się po kilku minutach przy zjeździe na Grudziądz. Szybka akcja i przy pomocy przyjaciół dodzwoniliśmy się do restauracji. Okazało się, ze tym razem pracownik MC-D znalazł zgubę. Wróciliśmy po niego i chcąc się odwdzięczyć moja narzeczona zaproponowała 'znaleźne’. Pracownik oświadczył, że nie może tego przyjąć…….. JESTEM W SZOKU! Super zasady i wychowanie pracowników. Oby więcej takich miejsc i ludzi było w naszym kraju!
Pozdrawiam.
gratulacje 🙂 musiało być super, same pozytywne opinie o tych zawodach 🙂
@ Marcin i inni – 1/4 IM. @ Arek – są dobre tu i tam, w tym roku podobnie bylo w Sierakowie. Kombinuje jeszcze Barcelonę, ale to triathlon pod przykrywką wakacji. Tam juz bez spinki, jadę popływać w slonej wodzie i zobaczyć jak Hiszpanie robią zawody. @ Lidia – po raz pierwszy od 6 tygodni będę w domu na weekend.:)
Ładne zakończenie sezonu! Gratki! Czy może jeszcze coś kombinujesz? 🙂 Budujące, że gdzieś tam u nas są dobre drogi… w moim powiecie pod tym względem kiepściutko…. I cieszy fakt, że są zawody organizowane na 5+ A co do wyniku Mateusza … to już kosmos! Pozdrawiam!
Widzę,że roztargnienie w tym dniu wzięło górę:). Uważaj żebyś narzeczonej nie zgubił na nastęþnych zawodach:).
Nie na każdych zawodach musi być życiówka (choć byłoby miło), a wynik i tak super! 🙂 Czytam same entuzjastyczne recenzje tej imprezy. Aż trochę żałuję, że nie pojechałem… Dystans 1/4 IM.
Gratki Piotr! Jakbyś jeszcze napisał jaki to był dystans to bylibyśmy w domu:))) Oczywiscie domyślam sie ale być moze czytają tez tacy, dla których czas końcowy nie jest wystarczająca informacja:) Nie ma sprawieddliwosci w świecie tri w Polsce – kolejna impreza na północy a reszta w głębokiej… studni:))) Gratulacje dla Mateusza! Wynik robi ogromne wrażenie!