Czytam, ćwiczę i myśle, ze róbmy swoje a nie załamujmy się tym, co się dzieje wokół. No bo z jednej strony ćwiczę i nawet postępy robię, z drugiej czytam i mam ochotę schować głowę w piasek, bo myśle, ze to moje całe ćwiczenie jest bez sensu.
No ale wcale tak nie miało być! Jestem fighterem i wcale mnie nie bawi bycie najgorszym, wiec się już w myślach zaczynam odgrażać, ze w przyszłym roku to i ja na jednym basenie będę przepływać 200 długości, a długie wybieganie będę robić w tempie 5:00.
A tak na prawdę to te ambitne wpisy mnie motywują, a nie załamują. Coś jest takiego w tym tri, ze niezależnie od tego jak słabo mogę wypaść , to i tak jestem zadowolona i i tak mam ochotę walczyć do końca i do ostatnich dni szukać poprawy. A przecież to całe tri jest tak angażujące, ze w zasadzie nie powinnam mieć czasu o nim myślec, a co dopiero ćwiczyć. Niemniej jednak i myśle i ćwiczę nie zwalniając tempa w domu i pracy, a moi współpracownicy zaczynaja się przyzwyczajać, ze czasem przynoszę rozwiązania problemów 'z roweru’. Albo 'z długiego wybierania’ Bo jakoś wtedy miewam chwile olśnienia.
Takze drodzy trimaniacy keep pushing , bo popychamy siebie nawzajem 🙂 za co serdecznie Wam dziękuje
Depresja?!?!? Mus heroizmu?!?!?! chyba mocne i niemoje słowa. Ja tylko mowię o tym, ze wyniki innych oniesmielaja ale równocześnie motywują.
No ale momencik. Właściwie co takiego depresyjnego dzieje się wokół? Albo – dlaczego ćwiczenie ma być bez sensu, jeśli robi się je z przyjemnością i dla przyjemności? Albo – ochota na lepsze wyniki to takie fajterstwo i wyrzeczenie? Troszkę nie czaję tego musu heroizmu.
Potrzebowałem takiego wpisu. Dzięki, Karolina 🙂
Karolina, słuszne podejście! Czasami chwalimy się aby motywować, zarażać optymizmem i wiarą, że granice są po to aby je przesuwać! 🙂
Karolina-Motywator:))))))