Sieraków – mogło być lepiej

Też na gorąco po powrocie z Sierakowa. Primo, wspólczuje Mateuszowi kłopotów z żołądkiem. Ja miałem podobnie, ale to za chwilę.

Długo zwlekałem z decyzją o wyjeździe do Sierakowa. Wszystko przez kontuzję ITBS, która praktycznie uniemożliwiła mi bieganie i trening w tym roku. Chciałem się jednak sprawdzić po roku treningu pływackiego i kilku miesiącach jazdy na rowerze. O biegu nie wspomnę – celem było ukończyć!

Przygotowania 'logistyczne’ do zawodów przebiegły standardowo, czyli odpuściłem trening na dwa dni, naładowałem się carbo i czekałem na sądny dzień.

Dzis rano pobudka juz o 5.30. O 6 otwierali strefę zmian i mogłem wprowadzić sprzęt. Nie zrobiłem tego wczoraj z obawy o deszcz…. i miałem rację. Potem nerowo wróciłem na śniadanie – lekka potrawa czyli jajecznica i dwie bułeczki. Ot tyle. Oczywiście organizm dostał tez odpowiednią ilość węgli z odżywki.

O 8.30 wszyscy zawodnicy udali się na start (dobieg 450m do plaży!!), tymczasem ja zorientowałem się, ze nie mam żeli. Szybka akcja i w kilka minut miałem je przyniesione z auta od najwierniejszej i najwspanialszej kibicki (narzeczonej). Był jednak jeden problem  – trzeba dojść do strefy zmian i z powrotem czyli jakieś 900m. Nie będę opisywał jak cięzko biega się w piance…….Gdy dotarłem do plazy sędziowie gwizdali na wyjście z wody tzn. koniec rozgrzewki!!! Jak to mówie 'ryzyk, fizyk’ i zanurzyłem się na rozruch. Opłaciło się, gdyż zrobiłem kilkadziesiąt metrów jakże ważnych w pierwszym kontakcie z otwartą wodą w tym roku. W końcu stanąłem na starcie….. i tu pierwszy błąd a raczej wielbłąd. Otóż linia brzegu miała spokojnie kilkadziesiąt metrów i zamiast ustawić się za najlepszymi (powiedzmy czołowa 15-30tka) to stanąłem sobie zupełnie z boku wśród osób, które pewnie słabiej oceniają swoje możliwości pływackie, tak jak ja. Gdy armata dała znak na start wszyscy rzucili się do wody. Pobiegłem spokojnie, chyba za spokojnie. W biegu już w wodzie wyprzedziło mnie sporo 'morsów’ ( sorry panowie, ale po 100m to nawet ja nie pływam żaba). I tak przez kolejne 900m walczyłem z 'górami lodowymi’. Uświadomiłem sobie, że start do wody jest chyba najważniejszy w pływaniu. Jeżeli czułem, że mogę popłynąć na 16min to powinienem był ustawić się dużo 'wyżej’ a tak 19min30sek to dla mnie największa porażka tego dnia.

Potem przyszła kolej na rower. Wpierw – morderczy dobieg 450m do strefy  – nie dość, że długi to pierwsze kilkadziesiąt metrów ze sporym nachyleniem. Łączny czas zmiany ponad 4min czyli gorzej o ok. 1min od czołówki. Jak dla mnie do zaakceptowania. W końcu 'odpaliłem’ rower – pierwszy pomiar czasu po kilometrze i srednia ponad 40km/h na starej treningowej szosie 'wzbogaconej’ o lepsze koła. Moc była ze mną. Po tak fatalnym pływaniu nie było opcji, aby ktoś mnie wyprzedził. Przesunąłem się o ok. 30 pozycji. Srednia prędkość na końcu 35.1km/h według mojego gps. Jak dla mnie rekord na tak pofałdowanej trasie. Co ciekawe miałem wrażenie, że rowery TT po prostu gorzej sprawują się w takich warunkach. Na pewno liderzy jechali na TT, ale gdy ja miałem wybierać kilka dni temu pomiędzy starą szosą a nowym rowerem TT ( na którym nie umiem jeździć SIC!) to wziąłem sprawdzony sprzęt i chwała Bogu!:)

Ok. Rower poszedł gładko, ale w biegu mogłem jedynie pomarzyć o przyzwoitym rezultacie. W tym roku przebiegłem może 100km, z czego ok. 15 w maju więc co tu dużo pisać ..miazga! Wiedziałem, że będzie tragicznie. Zaczęło się od tempa 5min/km, potem nieco zwolniłem aż w końcu musiałem się zatrzymać na 'toaletę’. Nie było tragedi, ale oddanie moczu w trakcie zawodów zawsze trwa za długo. Potem złapał mnie jakiś ból w okolicach przepony. Ustąpił po kilku minutach wolnego biegu, ale cenne sekundy uciekły. Druga pętla to zupełne zaskoczenie – 4:30-4:40 min/km to jak na mnie i trudny leśny teren super wynik. Doczłapałem tak do mety ze średnią z biegu 5min/km co mogę uznać za największy sukces!

Podsumowanie: uważam, że zawody w Sierakowie są godne uwagi biorąc pod uwagę ilość zawodników i sposób przygotwania tras. Muszę pogratulować gminie doskonałej drogi – jechało się bajecznie. Co do trasy biegowej – trudna, leśna i nieco niebezpieczna. Pływanie – duże boje i dobrze oznakowane wyjście. Było ok.

Na koniec mój wynik – 2h33min – jednak niezłe osiągnięcie po blędzie na pływaniu i praktycznie zerowym przygotwaniu biegowym. Cieszę się, ze już za tydzień są zawody w Szczecinku. Może uda mi się tam przyjechać i 'wykręcić’ lepszy wynik, gdyż wracam powoli do treningu biegowego. 

Do zobaczenia!

Powiązane Artykuły

7 KOMENTARZE

  1. Piotr – świetny start! A że mogło być lepiej – to bardzo dobrze, że mogło bo jest o co walczyć na kolejnych zawodach! Powodzenia:)

  2. Taki wynik brałbym w ciemno ale raczej nie w moim zasięgu…! A Ty w dodatku mało biegałeś…. Masz potencjał chłopie! 🙂 Gratuluje!

  3. Michal – gratulacje za połówkę! No i czas roweru bliski złamania 2.5h to już wyczyn!

  4. Gratulacje dla Ciebie również. Bardzo fajny wpis zamieściłeś. Te rowery TT to zabawa dla prawdziwych kozaków. A propos sikania – mialem dokładnie to samo TOI TOI mnie wzywał tuż przed startem – eehhhh – wytrzymałem do konca roweru – potem na biegu juz sie zalatwilem w lesie:)

  5. Gratulacje! Mnie się jakoś udało wytrzymać z toaletą do końca – przez stratę na walkę z łańcuchem żal mi było zatrzymać się podczas biegu. Też wyprzedziłem ze 2 rowery TT – ale z całą pewnością nie z czołówki 🙂

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,392ObserwującyObserwuj
435SubskrybującySubskrybuj

Najpopularniejsze