Sprint – Okuninka 8.06

W miniony weekend ukończyłem drugie zawody triathlonowe. Tym razem był to nieco krótszy dystans – sprinterski (0,75 – 20 – 5) „Żelazny Bieg’ w Okunince koło Włodawy. Impreza kameralna (wystartowało 68 osób), sprawnie zorganizowana i bardzo przyjemna. No i w rodzinnych stronach mojej żony, więc była okazja do odwiedziny, no i zapewniona „meta’.

 

Oczywiście nie obyło się bez przygód! Rower tym razem sprawował się dobrze. Dwa dni wcześniej oddałem go do serwisu, gdzie okazało się, że przednie koło jest nie tylko zdecentrowane (na takim jechałem w Sierakowie), ale także skrzywiona jest obręcz, hak tylnej przerzutki jest pogięty, po zaliczonych glebach (stąd zapewne problem z łańcuchem w Sierakowie), a z tylnego koła znowu schodzi powietrze (uszkodzony wentyl). Usterki zostały naprawione (przednie koło na ile się dało), rower sprawny.

Do Włodawy dotarliśmy w piątek późnym wieczorem, po 7-godzinnej w sumie jeździe (i staniu w korkach). Padłem jak mucha. W sobotę rano solidne śniadanie, spokojne (w miarę) przygotowanie sprzętu i wyjazd do pobliskiej Okuninki nad Jezioro Białe. Piękna pogoda, bardzo ciepło, przyjemna woda, żadnego szoku termicznego, jak w Sierakowie. Tłoku nie lubię 😉 więc pływanie rozpocząłem jako jeden z ostatnich, ale ponieważ trzeba było opłynąć aż cztery bojki, to trochę tego tłoku jednak doświadczyłem. Obyło się bez obrażeń i strat.

 

Ja to ten drugi od lewej.

Okuninka 08 06 2013

 

Tym razem większość dystansu pokonałem kraulem – żabka przydawała się przy bojkach, czasem dla złapania oddechu i nawigowania. No właśnie – z nawigowaniem szło kiepsko. Ewidentnie pływałem zygzakiem. Dopływaliśmy już do brzegu. Widzę, że z wody wystaje jakiś drewniany podest. Większość stawki mija go z lewej strony, ale ze dwóch zawodników z prawej. Ponieważ akurat zniosło mnie na prawo, to zdecydowałem się opłynąć ten podest z prawej. No i tutaj tzw. zonk! Podest okazał się częściowo zatopionym pomostem! Normalnie zasieki! A wyjście z wody – jak na złość po lewej stronie pomostu! Widzę, jak pozostali zawodnicy jeden po drugim wychodzą z wody, a ja nie mam jak tam dotrzeć! A może pomost zaraz się kończy? Nie, nie kończył się – ciągnął się aż do brzegu. A może przepłynąć pod pomostem? W piance??? Jeden z zawodników zdecydował się cofnąć i opłynąć pomost z właściwej strony. A ja i drugi zawodnik chwilę drapaliśmy się po pomarańczowych czepkach i w końcu przeleźliśmy pomost górą, hop do wody i dopiero do brzegu. Sądząc po czasach, cofnięcie się było lepszą strategią. Nic to! Truchcikiem do strefy zmian, zmiana nawet w miarę sprawnie i na rower.

 

okuninka 8 06 2013

 

 

3 razy odcinek 6,66 (!) km. Drafting był dozwolony, więc plan był taki, żeby spróbować jazdy na kole. Gorzej z realizacją. Żadnego większego peletonu nie było. Jeździły kilkuosobowe „pociągi’, złożone głównie z „młodziaków’ w klubowych strojach startowych. Deptałem ile sił, aż poczułem lekkie skurcze łydek (pierwszy raz nie w wodzie), ale nie mogłem za nimi nadążyć. Chwilę jechałem na kole innego zawodnika, ale jechał trochę za wolno i większa część tego etapu to była jazda indywidualna na czas. Nie jestem (na razie) mistrzem nawrotów na rowerze, więc zwalniałem przed nimi prawie do zera, wypinałem lewą stopę z pedału i jakoś dawałem radę. Prawie. Na ostatnim nawrocie troszeczkę się nie zmieściłem na jezdni. Właściwie to już się widziałem w rowie albo w zbożu za rowem, złapałem kołami trawę, ale jakimś cudem udało mi się wrócić na asfalt. Ufff… Po intensywnej jeździe na rowerze, bieg okazał się dosyć wymagający, na szczęście krótki. Zrobiło się na tyle gorąco, że na każdej pętli (a było ich znowu 3) polewałem się wodą, podawaną przez wolontariuszy. Pomagało. Ale tempo i tak mi spadało – z ok. 5:00 min/km (co dla mnie jest bardzo szybko) do ok. 5:30 min/km mimo dopingu kibiców (tym razem miałem cały fanclub!). Dopiero pod koniec wykrzesałem z siebie jeszcze trochę mocy, zacząłem przyspieszać, by wbiec na metę szaleńczym ;))) 3:28 min/km! W sumie czas wyszedł 1:28:13 Zmęczony (mięśnie nóg), ale szczęśliwy 🙂

 

Zdjęcia za zgodą autora: Dariusz Sikorski, leniwce.pl

Powiązane Artykuły

2 KOMENTARZE

  1. Gratulacje! Fajne są takie kameralne imprezy. Dobrze, że coraz więcej z blogerów zamieszcza swoje zdjęcia ze startów….można Was poznać, zapamiętać i miło będzie spotkać na zawodach. Powodzenia!

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,784ObserwującyObserwuj
20,200SubskrybującySubskrybuj

Polecane