TRIATHLON – po sezonie, czyli trochę o zdrowiu – ITBS

Tak……., w zasadzie dla wiekszości z nas sezon startów  triathlonowych mamy za sobą. Od dłuższego czasu mało się odzywałem, ale poprostu tak wyszło. Nie bardzo było o czym pisać. Tekst podsumowujący rok 2014 jeszcze przedemną. Teraz postaram się dość krótko napisać o zdrowiu. To bardzo ważny element, zwłaszcza dla takiego osła jak ja. Moje przemyślenia na temat zdrowia, albo jak kto woli elementu zdrowia chciałem napisać już od dwóch tygodni, ale brakowało trochę czasu. W zasadzie celem napisania tych kilku… nastu? zdań jest chęć podzielenia się własnymi przemśleniami, może ktoś ze 'starych: wyjadaczy wykorzysta, a może ktoś całkiem świeży. Tekst będzie dotyczył jednego tematu: pasmo biodrowo-piszczelowe. Więc do rzeczy:

 

Niektórzy może pamietają, że moja przygoda z triathlonem zaczęła się od marzeń (jak prawie u wszystkich) i tego, że w zeszłym roku dopadła mnie kontuzja, którą leczyłem albo z którą zmagałem się przeszło pół roku. Poprostu nie mogłem biegać. Więc był rower i pływanie. Pomału wszystko prawie przeszło i wyszło TRI. Teraz duży skrót……. Była połówka w Gdyni, ciężka połówka z racji pecha bez limitu. Ten pech doprowadził do tego, że zajechałem się na rowerze. Pod koniec biegu czułem już ból w okolicy przyczepu pasma… do kości strzałkowej. Zawody skończyłem. Potem tydzień luzu dla rodziny i dla siebie. Dalszy plan startowy na jesień  był jak zwykle ambitny. Miał być marathon we Wrocławiu jakaś dyszka i możliwe, że bieg 24h w Katowicach. Prawie wszystko szlag trafił. Tydzień po Gdyni zacząłem biegać. Hm, zaczałem ale z bólem. Oczywiście u żadnego lekarza nie byłem i tu bije się w pierś i proszę, jeśli dacie radę nie idźcie tą drogą. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na ITBS. Kilka kilomtrów biegu i okropny ból. I ten osioł – czyli ja. Jak zwykle postanowił na własną rękę działać. Można było odpuścić bieganie i leczyć/ćwiczyć. Moja krzywa filozofia doszła do wniosku, że póki mogę to biegam – przecież są zaplanowane starty. Więc biegałem z bólem. Mało tego, że biegałem to jeszcze tyle chyba nigdy nie biegałem. Dodam, że dwa treningi dziennie: rano 8-10 km, po pracy ok 15-20 km. Nie byłem zadowolony z biegania ponieważ jak dla mnie było to szuranie totalne. Poprostu jak tylko przyspieszałem w przedział 4.20-4.30/1km to ból sie nasilał. w zasadzie na 14 treningów tygodniowo 2-3 kończyły sie tym, że do domu przychodziłem (z reguły 2-3 km). Biegałem w ortezie czy czymś takim z szynami po obu stronach kolana. Jak zobaczycie kiedyś gościa, który biegnie na jednej sztywnej nodze to możecie stawiać na mnie. Pomimo tego, że trening kończyłem marszem, na następny wychodziłem. Bolało. Oczywiście bez tabletek przeciw bólowych się nie obyło. Żeby nie było – oczywiście rolowałem się codziennie. Co to rolowanie to wiecie. Niestety ból nie przechodził.

I tak myśl o starcie w marathonie wrocławskim poszła do szuflady. Plan o biegu 24h też. Gdzieś tam rozsądek jednak jest. A osiołek tak się uparł, że postanowił biegać dalej. Cel – bieg na 10 km w moim rodzinnym mieście, tzn tym najbliżej gdzie mieszkam. Biegałem i rolowałem się. Ale rolowałem, nie 1-2 razy dziennie, tylko przynajmniej 4 razy. Skoro biegam więcej to i ćwiczeń musi być więcej. Ot filozofia. Niestety ćwiczeń normalnych wykonywać nie mogłem z powodu bólu. Tylko dywan i butelka :). Do tego doszło, że łokcie do krwi starłem i na dywanie ręcznik był. I już prawie pogodziłem się

z myślą, że z dyszki nici, kiedy na 3 dni przed, jakby coś zaskoczyło. Ból mniejszy, orteza poszła na bok. Rewelacji nie było, ale dawałem radę biec 10 km z lekkim bólem. I wystartowałem. Bieg w sumie nie miał 10 km tylko 9.6 km i czas był taki sobie 35.42, oststnie 3 km nóżka z gazu, aby dobiec. Jednak nie to w tym najważniesze. Najważniejsze, że kilka dni później ból ustąpił. Oczywiście wg mojej wiedzy, mało wyszukanej – zasługą było rolowanie, rolowanie i jeszcze raz rolowanie!!!!!!. Nie chcę przeceniać tego elementu ale tak wyszło. Morał taki; teraz nie odpuszczę nigdy rolowania.

I wszystkim, którzy zmagają się z ITBS i wątpią w skuteczność i celowość tych ćwiczeń, mówię nie traćcie nadziei.

To pomaga. Innych moich rozwiązań nie polecam z cała stanowczością.

        pozdrwiam Krzysztof Górecki

Powiązane Artykuły

12 KOMENTARZE

  1. Piotr, moje kolana są tak zjechane że brak słów. Lewe ma rozwaloną z 12 lat łękotkę, nie było naprawy. W zeszłym roku miałem przeciążeniowe naderwanie powięzi pasma ….. do kości strzałkowej. Tak lekarz stwierdził. Prawe kolano miało 4 lata temu naderwanie 2 stopnia więzadła przyśrodkowego i jakiegoś drugiego. Naprawy nie było. W zasadzie nie siadam na kolanach – po prostu nie zginają się do końca.

  2. Dopytałbym jeszcze o kilka szczegółów: czy miałeś KIEDYKOLWIEK nawet w odległej przeszłości uraz stawu skokowego po stronie 'bolesnej’ nogi (skręcenie, złamanie, itp)?

  3. no ironia, ironia:) 'Wszystko da się rozbiegać’ było moją mantrą kiedy ćwiczyłem boks. Do momentu w którym sobie zerwałem więzadła w nodze…:)

  4. Trochę widzę tu swój przypadek. Ale w momencie jak się sezon skończył wróciło mi jak stwierdziłem myślenie z podstw

  5. Dzieki wielkie za ten wpis, latwiej pisze sie o zyciowkach i sukcesach niz kontuzjach a warto pamietac ze wielu amatorow jak ja szuka na AT porad. Mam na mysli oczywiscie glownie siebie ale mysle ze wiele osob mialo podobnie- zaczynajac biegac szybko robi sie postepy i szybko tez rosnie apetyt, latwo ukladajac trening jest myslec o swoim ciele jako o czyms stalym a jedyny problem widziec w braku czasu na treningi. Mowi sie ze w kazdym punkcie czasu biegacz jest w trakcie kontuzji, tuz po kontuzji lub tuz przed kontuzja… Cos w tym jest i warto o tym pamietac. Troche jednak poza tematem – 35min / 10km… Niesamowite, dla mnie to marzenie i to bez kontuzji :), gratuluje i oczywiscie zycze szybkiego powrotu do zdrowia.

  6. Grzegorz dzieki za ten wpis bo mnie uprzedziłeś :). Idealnie to ująłeś. Wszystko jest ok kiedy nic nam nie dolega . Ale kontuzje same z siebie się nie biorą…. Krzysztof miałeś intensywny sezon i duże jednostki treningowe.Z wlasnego doświadczenia wiem ,że jak się nie zaczniesz Krzysztof 'szanować’ to trochę się pomęczysz z ITBS albo kontuzja zacznie gonić drugą kontuzję i tak w koło kołodzieju. Rzadko się wypowiadam na forum ale to co widzę jak się prowadzisz treningowo to mi się włos na głowie jeży:). Pzdro:)

  7. @ krzysiek….naprawdę trzymam kciuki zebyś mogł zacżąc pracować nad siłą…bo to bedzie oznaczać ,że wyleczyles kontuzje…..Wiem ze jestes kozak….ale sory 35 min 10km…to nie jest 'zwykłe przebiegniecie sie’ i na pewno mocno zaszkodziło twojej kontuzji i przedłuży leczenie….ale może kracze i niepotrzebnie demonizuje….powodzenia!!!!!!:):):)

  8. Witam Grzegorz. Masz rację, wszystko to było o pietruszkę. I z wszystkim się zgadzam. Tekst raczej jest ku przestrodze i zachęceniu np do wspomagania rolowaniem. Sam zawsze dużo ćwiczeń ogólnych robiłem, rozciąganie po prawie każdym biegu i wiedziałem, że powinienem się rolować. Czego niestety nie robiłem. Bieg na dychę jak bieg. Wiedziałem że życiówki nie będzie ale chciałem się przebiec w 'domu’ – więc jakaś satysfakcja. Celem był maraton, który odpuściłem. Biegałem sporo, ale wolno czas na 1 km w przedziale 4.30 – 4.45, za taki traktuję. Szczęście, że przeszło. Powiedzmy że pomimo tych objętości biegowych traktowałem to jako roztrenowanie i utrzymanie wagi z którą mam problem. A po co to wszystko. Żeby w fazę ciężkiej orki w listopadzie, grudniu i kawałeczek stycznia wejść z dobrą wagą (niezbyt dużą) a tym samym dobrej kondycji. Po orce dorzucić prace na poprawienie szybkości. Ułożyć plan pracy i go realizować po kawałeczku. Plany startowe na 2015 już jakiś zarys mają.

  9. hej….jak pamiętam z wcześniejszych wpisów idziesz własną droga i rady nie są ci potrzebne. Pytanie moje jest takie? Co ci dały tak intensywne treningi w czasie wakacji i co ci dal Ci ten bieg na 10km? Satysfakcje? Nowa życiówkę? Bo moim zdaniem nic poza pogłębieniem kontuzji. Pamiętaj ze ITBS załamał niejednego twardziela. O ile w Gdyni miałeś ostry uraz który można dosyć szybko i skutecznie wyleczyć o tyle teraz mówimy o urazie przewlekłym a on lubi sie wlec miesiącami. Najgorsze jest to ze ITBS lubi nawracać i to w najmniej oczekiwanym momencie. To taka mała bomba z opóźnionym zapłonem. Tak wiec pogłębiłeś kontuzje nie osiągając kompletnie żadnego efektu sportowego. Szkoda zdrowia….i pamiętaj rolowanie nie leczy ITBS tylko wspomaga leczenie.Stan zapalny który sie wytworzył musi sie wyciszyć a do tego trzeba spokoju i długiej przerwy w treningach. Rolowanie i rozciąganie ma rozluźnić pasmo w celu przerwania błędnego kola i pogłębiania urazu. To naprawdę upierdliwa kontuzja i wymaga ’ chłodnej głowy’ i pełnego zrozumienia problemu i duuuuużo cierpliwości.:):):). Pamietaj sezon 2015 zbliża sie dużymi krokami wiec nie trać czasu na nic nie dające ci bieganie…….tylko wylecz kontuzje. Powodzenia

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,710ObserwującyObserwuj
457SubskrybującySubskrybuj

Polecane