…To może i ja spróbuję powrócić do grona blogowych pisarzy AT. Niezbyt często tutaj ostatnio zaglądałem, przeglądając głównie wpisy innych autorów .
To robi olbrzymie wrażenie : jak wiele osób zaczyna pisać o własnych planach startowych, o podjęciu treningów , o wejściu w temat tri – piękne i bardzo inspirujące. Przynajmniej do tego bym i ja ruszył się i sam przygotowywał się do sezonu.
Tym bardziej, życzę wszystkim blogującym i czytającym, a może po prostu trenującym, by w tym roku starczyło sił, możliwości, zdrowia, zapału i wsparcia do osiągnięcia sportowych celów, lub choćby przybliżenia się do nich. Oby 2014 był rokiem wielu pozytywnych wspomnień i doświadczeń!
Ja sądziłem ( a może obawiałem się), że nie będę w stanie na ten rok przygotować się i wystartować w żadnej imprezie spełniającej moje domowe założenie 1IM/rok. A jednak…
Koniec 2013 i pewnie cały ten rok to dla mnie 'triathlon z krzyżykiem’.
W ostatnich miesiącach ubiegłego roku, po ostatnim, niezbyt owocnym, starcie w Poznaniu –korzystając z rozluźnienia treningowego – postanowiłem się dość dokładnie zbadać. To pierwszy akcent krzyżykowy.
Przede wszystkim – sprawdzić możliwie dokładnie swoje serce. Czuję, że pracuje prawidłowo, a jednak nigdy dotąd nie poddałem się dokładnym badaniom. Przy tych obciążeniach sportowych i zabieganej codzienności – wolałem wiedzieć co pokaże 'ścieżka diagnostyczna’.
Oczywiście, nawet nie przypuszczałem, że istnieje tyle badań cardio :-). Całość zajęła kilka wizyt, badań i konsultacji, całą dobę chodzenia z rejestratorem i doprowadziła do radosnego wniosku, że mogę dalej ruszać się na podobnym poziomie. Ale jestem spokojniejszy, więc polecam takie sprawdzenie 'silnika’.
Następny pozytywny skutek – kardiolog sugeruje, byśmy się spotykali co roku i część badań powtarzali. Ot, dla sprawnego monitorowania czy jakieś parametry nie ulegną zmianie.
Kolejny 'krzyżyk’ – ten biały, umieszczony na czerwonej fladze.
Z dużą nadzieją zapisywałem się w listopadzie na Swissmana, licząc że może będę znowu miał farta w losowaniu. Perspektywa jazdy rowerem przez przełęcze takie jak Furka czy Św.Gotharda wydawała mi się cudnym planem startowym na rok 2014.
No i przyszedł w połowie listopada mail od suixtri team, ale zaczynał się od 'we are very sorry to inform…’ . Szkoda. Może za rok – na pewno, o ile nie wystąpi nic nieprzewidzianego, będę próbował. Choć zdaję sobie sprawę, że z roku na rok będzie coraz trudniej: i przygotować się i dostać slot przy rosnącej popularności tego typu imprez. Skoro na tegorocznego Norsemana ilość chętnych/miejsc to 9:1…
Jest jeszcze jeden problem z triathlonami ekstremalnymi – terminy zapisów na nie to przeważnie kilka tygodni lub miesięcy po zapisach na imprezy IM, więc ciężko o plan zapasowy.
I, na przykład, zapisy na Swissmana i Celtmana trwają w tym samym czasie. Prawdopodobieństwo trafienia obydwu jest tak małe, że chyba w tym roku zgłoszę się podwójnie. Do tego czeka w kolejce jeszcze kilka innych ciekawych zawodów, ech…
Tak czy inaczej, jakiś ciekawy start chciałem zaplanować na 2014, a po ubiegłorocznych ciekawych relacjach na AT, najchętniej start połączony z 'Ironkids’, żeby reszta rodziny też miała lepszą zabawę.
Na tacy pozostał więc IM Zurych’14 – jednak pod flagą z krzyżykiem, choć nie w tak ładnej scenerii jak suixtri. Zapisałem się więc, mając nadzieję, że pogoda będzie łaskawsza niż w ubiegłym roku i że znajdę na miejscu jakieś zakwaterowanie mieszczące się w granicach moich mozliwości.
Kolejne treningi mijają, start jeszcze jest odległy, ale mam nadzieję, że uda się mi przygotować tak dobrze jak w ubiegłym roku. Jeśli z zapałem będzie słabo – pewnie znajdę dodatkowe chęci czytając przygotowania innych AT- blogerów.
Jest jeszcze coś – może uda mi się wystartować w jeszcze jednej imprezie, w czerwcu, ale tak bardzo bym chciał, że przy moim ostatnim szczęściu do losowań wolę nie pisać, przecież wiadomo, że chodzi o finisz na Śnieżce :-).
Pozdrawiam,
Powodzenia Adamie! Życzę powodzenia w losowaniu! To daje nam szansę na świetną relację na Twoim blogu:))) Oczywiście tą z Zurichu też chętnie przeczytam:)
Jak czytam o planach na ekstremalnych manach, to już czuję się zmęczony :-). Ale Śnieżkę jestem w stanie sobie wyobrazić, bo to w końcu 'tylko’ 1/2IM 🙂