Trzy miesiące – czy warto zainwestować w trenera?!

Witajcie,

 

Dawno mnie tu nie było, bo w ramach zesłania wylądowałem w Sopocie by pomóc przy realizacji Halowych Mistrzostw Świata w Lekkiejatletyce… wydarzenie wspaniałe i delikatnie powiązane z naszą zabawą jaką jest triatlon. Ale nie tym chciałem Was zanudzać 🙂

Po pierwszym mini sezonie triatlonowym i treningach, które rodziły się w mojej chorej głowie, trzeba było określić cele na ten sezon. 

Długie oczekiwaniu na kalendarze MotoGP i F1 spowodowało, że dość późno można było zacząć wymyślać.

Plan to start w 1/2 IM i ukończenie, ale by do celu dobrnąć, trzeba zaplanować sezon, a co ważniejsze ogarnąć treningi.

 

Plan na sezon 2014:

 

– Półmaraton Warszawski

– 10km Orlen 

– Sztafeta 42,195 z kolegami z redakcji

– 1/4 IM Piaseczno

– Ironman 70.3 Luksemburg

– 1/2 IM Poznań

– 1/2 IM Malbork

– Biegnij Warszawo

– 5km przy Maratonie Warszawski

 

W zeszłym roku, miałem okazję kilka razy podyskutować przez telefon z Ojcem Dyrektorem na temat trenerów i wszystko wskazywało, że jednak podjęcie współpracy z profesjonalistą powinno pomóc w przygotowaniu, mojego grubego tyłka do startów 🙂

Wybór padł na Labosport i od tego momentu, a raczej od bardzo długiej rozmowy z Filipem rozpoczeliśmy zmagania. Dość wcześnie bo już w listopadzie, ale stan mojej bazy jak się okazało był zbliżony do zera 🙂

Marcin, który objął mnie swą opieką trenerską, przez pierwszy miesiąc rozpoznawał teren, ale po miesiącu nie było już zmiłuj. Uwierzcie, że nie ma nic fajniejszego niż sobota i czekanie na kolejny plan treninowy i zastanawianie się, jak w kolejnym tygodniu to będzie bolało 🙂

 

Podjęcie współpracy z LABO z perspektywy 3 miesięcy wydaje się być naprawdę inwestycją w 10. Lepszym niż kolejny gadżet do roweru, czy kolejne mega aerodynamiczne bidony i inne pierdoły, gdy zdaje nam się, że to one właśnie za nas popłyną / pojadą / pobiegną* (*niepotrzebne skreślić).

 

Nie chciałbym, byście odebrali to jako kryptoreklamę. Absolutnie nie!!! 

Chcę tylko zwrócić uwagę, że dla nas amatorów, usystematyzowanie treningu, jego periodyzacja itd, mimo przeczytania miliona książek i stron internetowych zawsze będzie czarną magią i wymyślaniem.

Widzę jak spada mi tętno średnie, widzę jak stabilizuje mi się tętno i wzrastają prędkości przy danym tętnie. Po trzech miesiącach widzę jak lżej biegam. Ta praca mimo, że może nie zawsze wykonywana do końca, gdy zza kołnierza krzyczy leń, przynosi efekty.

By nie być gołosłownym kilka statystyk za okres 1/11 – 31/01:

 

Łącznie:

Dystans:      1,082.55 km
Czas:           77:20:15 g:m:s

 

Rower:

Dystans:      752.55 km
Czas:           27:17:57 g:m:s

 

Bieganie:

Dystans:      274.50 km
Czas:           29:23:19 g:m:s

 

Pływanie:

Dystans:      55.50 km
Czas:          20:39:00 g:m:s

 

Osiągnięcia i dystanse może nie powalają na kolana, ale i tak jak dla mnie są ogromym osiągnięciem i powodują banana na twarzy. Stety, albo niestety wiem, że to co trenerzy lubią najbardziej, a podopieczni zdecydowanie mniej, jeszcze przede mną. Ale skoro powiedziało się A to trzeba wykaszleć/wykrzyczeć/wyszeptać B, wszystko zależy od momentu okrzyku. 

Bardzo jestem ciekaw, jak to wszystko przełoży się na wyniki i spełnienie oczekiwań, które gdzieś tam z tyłu głowy mam.

Na tę chwilę, nie widzę Siebie na 1/2, co więcej nie widzę Siebie na 1/2 maratonu – który za 2 miesiące. Ale wiem, że jeszcze nie tak dawno przebiegnięcie 10km poniżej godziny to byl mega sukces, a teraz… no niespecjalnie.

 

Jeśli mogę wam polecić jakieś pomysł na przygotowania, to właśnie skorzystanie z fachowej rady jest tym, który da największe przełożenie. 

Dzięki rodzicom nie mam problemu z pływaniem, na co skarży się wielu z was. Często gdy jestem na basenie i widzę pływaków to aż mnie zęby bolą, patrząc jak męczą się i wiją w wodzie, walcząc z nią, a nie korzystając z jej uroków i właściwości. Jeśli macie problem z pływaniem, warto spytać / poprosić fachowca o pomoc bo uwierzcie – nie nauczycie się sami za pomocą youtube. 

 

Z bieganiem i rowerem jest dokładnie to samo. 

Pieniądze zainwestowane w trenerów / trenera będą kilkukrotnie mniejsze niż kasa na leczenie kontuzji czy fizycznych czy po prostu zniechęcenie do sportu.

 

I jeszcze jedno na koniec:

Pamiętajcie, że to wszystko to zabawa i fun, bo 99% z Nas Mistrzami Świata nie będzie, a robimy to dla pokonywania własnych słabości. Więc róbmy to z uśmiechem na twarzy i pomagajmy Sobie. A trener mimo, że jest katem (Marcin nie bij i nie odgryzaj się w kolejnym planie treningowym :-)), chce doprowadzić nas do celu w miarę bezpiecznie.

 

pozdrawiam i mam nadzieję, że kolejne miesiące przetrwam 🙂

 

Grzegorz

 

PS>

 

Ciekawe co tam u Maćka Dowbora, bo jakoś zamilkł i pewnie ciśnie strasznie by przygotować się do pełnego dystansu i KONA … am I right? 😉

 

 

Powiązane Artykuły

9 KOMENTARZE

  1. Witam, Nie chciałem nikogo obrażać, sugerując że nie ogarniamy. Myślę tylko, że oddanie się w ręce trenera może uchronić nas przed błędami, choć zdaję Sobie sprawę, że zatrudnienie trenera, rozpisywanie treniengów przez trenera to dwie różne sprawy. Do czołowych amatorow się nie zaliczam i zaliczać nie będę, ale wydaje mi się że to byl dobry ruch, którym chciałem się podzielić bo wiem, że są inni na początku tej przygody jak ja i może to w jakiś sposób pomóc. Fajnie byłoby mieć trenera na każdym treningu, który stałby nad głową i pilnował jak za dawnych czasów gdy trenowałem pływanie, ale… to przerost formy nad treścią przy moich wynikach 🙂 pozdrawiam, Grzegorz

  2. Prawda, bardzo dużo czołowych amatorów zaczyna pracę z trenerem dopiero na etapie 'bycia czołowym amatorem’. Patrz Kyle Buckingham, który nie dość że bardzo długo nie miał trenera, to miał też, wydaje mi się, dwa rożne miejsca pracy:)

  3. @Grzegorz, cenię entuzjazm jakim tryska Twój wpis, nie neguję korzyści współpracy z trenerem, ale trochę się zagalopowałeś. Nie zgadzam się ze zdaniem '……dla nas amatorów, usystematyzowanie treningu, jego periodyzacja itd, mimo przeczytania miliona książek i stron internetowych zawsze będzie czarną magią’. Niektórzy (czy większość z nas) mogą nie mieć czasu czy ochoty na zrozumienie i rozpisanie sobie treningów, ale przeszkodą nie jest poziom skomplikowania zagadnienia. Triathloniści – w swej masie – to inteligentni ludzie.

  4. Bardzo motywujący i mądry tekst – ja jestem teraz na etapie kontuzji i przemyśleń wszystkiego. Na pewno muszę mocno zająć się pływaniem i utwierdziłeś mnie w mojej decyzji, że koniecznie trzeba uczyć się z kimś kto się na tym zna. Nie ma co się męczyć samemu, a potem nie mieć zadowalających efektów i robić błędy, których uniknęłoby się gdy się trenuje z kimś. Pozdrowienia i życzę sukcesów w najbliższym sezonie 🙂

  5. Mamy tego samego trenera i podobne, pozytywne, związane z tym doświadczenia 😉

  6. Grzesiu, powodzenia. Pościgamy się na półmaratonie, a potem w Piasecznie i Malborku. Do zobaczenia! Vic.

  7. Podobają mi się przemyślenia odnośnie podejścia do TRI…. Z Twoich planów widzę, że będziemy mieli okazję pobawić się razem w Poznaniu… 🙂

  8. Za swoj najwiekszy blad w mojej triatlonowej 'karierze ’ uwazam kilkuletnia probe plywania samemu. Zajelo mi potem jakies 3-4 lata na skorygowanie zlych nawykow , oczywiscie z pomoca trenera .

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,299ObserwującyObserwuj
434SubskrybującySubskrybuj

Najpopularniejsze