„W trakcie bike fittingu uniosłem siodełko 18mm, przesunąłem 5mm do przodu. Lemondka 8mm do przodu.
W lewym bucie przesunąłem blok do przodu 8mm, z uwagi na asymetrię siedzenia na siodełku. Prawe biodro jest przesunięte bardziej do przodu.
Początkowe ugięcie kolan wynosiło 51 stopni w dolnym ustawieniu poprawiliśmy to na normę triatlonową 42st.
Odciąży to uda (mięśnie czworogłowe.).
Pochylenie tułowia jest większe – bardziej aerodynamiczne.’
To cytat z podsumowania sesji bike fittingu w Velolab w Gdańsku. Bike fittingu czyli profesjonalnego dopasowania ustawień roweru do użytkownika. Urodzinowy prezent dopasowania roweru do mnie, sfinalizowałem pod koniec lipca – 2 tygodnie przed startem w IM 70.3 w Gdyni.
Dopasowanie roweru do mnie. Tak właśnie. Zazwyczaj staramy dopasować się do roweru, co jazdę rowerem zamienia w lekko niewygodną (do 30 minut rekreacyjnej jazdy) albo wręcz cierpienie (jazdy ponad 2 godziny podczas intensywnego treningu czy wyścigu).
Kogo po 2-3 godzinach jazdy nie bolała dupa albo plecy, albo nadgarstki? Komu nie drętwiała szyja od jazdy w dolnym chwycie lub lemondce?
O bike fittingu słyszałem od 2 lat. Na początku zdjęcia wysportowanych kolarzy oglądałem jak pocztówki z księżyca, ale z czasem – i rosnącą wiedzą – komu?, po co? i dlaczego? – dojrzałem do decyzji – fitting jest konieczny, aleeeeee……. jest tyle wydatków zakolejkowanych przed bike fittingiem, że groziło przejściem do kategorii M50 wciąż bez poprawy pozycji na rowerze. Problem rozwiązał się sam w dniu urodzin :). Po krótkim wahaniu (ten czy następny rower) decyzja była błyskawiczna – teraz, jeszcze przed zawodami w Gdyni. pod koniec lipca spędziłem 4 godziny w Velolab i był to czas naprawdę dobrze wykorzystany.
Po oględzinach ogólnych pod kątem mojej ogólnej przydatności do kolarstwa, zmierzeniu zakresu pracy stawów i wywiadzie „co Cię boli podczas jazdy?’ wsiadłem na mojego Trek-a
Podczas takiej sesji fitter mierzy mnóstwo odległości, długości i kątów, poza tak oczywistymi jak wysokość siodełka, odległość siodełka od kierownicy i kąt jego pochylenia, również kąty zgięcia ciała itp. itd.
Dla wielu osób zapewne jednym z najistotniejszych będzie pomiar siły nacisku tyłka i kości na siodełko – proszę bardzo, to również podlega pomiarom i regulacjom!
Końcowe efekty i wszystkie wyniki pomiarów dostajemy w raporcie końcowym, którego fragmenty w tym wpisie zacytowałem. W moim przypadku efekt końcowy wygląda tak (jeszcze podłączony do kabli z czujnikami):
I co Ci to dało? Warto? można zapytać… a więc:
1. 18 mm! To prawie 2 cm (słownie: dwa centymetry!). Przez dwa lata ustawiałem sobie rower, mierzyłem, czytałem, znowu mierzyłem, zmieniałem i … wciąż jeździłem na zbyt nisko ustawionym siodełku! 2 lata! 2cm to kosmos. Stabilniejsza pozycja, szczególnie przy dużym obciążeniu, w pozycjach dolnej i na lemondce
2. Siodło do przodu, lemondka do przodu, blok w bucie do przodu = większe obciążenie łydek w czasie jazdy. Odciążenie ud i mięśni czworogłowych mocno odczuwalne, przy mocniejszej jeździe pieką uda ale i łydki, to oznacza bardziej równomierne obciążenie mięśni nóg
3. Podczas jazdy rowerem nic mnie nie bolało i ….. nadal nie boli, więc nie ma spektakularnego ohhhh!, ahhhh!. Z moim amatorskim ustawieniem nie było tak źle 😉
4. Tak, warto. Zweryfikować swoją wiedzę o pozycji na rowerze, zlikwidować bóle, unikać kontuzji wynikających z przeciążeń, podnieść wysokość siodełko, bo na pewno jest za nisko
Polecam VELOLAB i p. Łukasza z Gdańska – pełna profeska.
Dwa tygodnie na adaptację do nowej pozycji to podobno mało czasu, ale za 4 dni zawody i prawdziwa weryfikacja efektów zmian. Plan na rower ambitny – pomimo sporych kaszubskich górek 90 km poniżej 2,5 godziny i średnia prędkość >36km/h.
Jak wyjdzie rower?
Jak nogi będą się zachowywać na biegu?
Odpowiedzi w niedzielę 7 sierpnia.
* Na stronach AT jest wiele artykułów o bike fittingu – szczególnie w dziale Trenig/rower – polecam te artykuły!