Wtórny Alfabetyzm – odcinek II

Zgodnie z zapowiedzią przedstawiam kolejny odcinek. Dziś od F do J.

 

F: Fitting

 

Skomplikowana i czasochłonna czynność dopasowania roweru do zawodnika lub zawodnika do pianki, choć wydawałoby się, że powinno być na odwrót.

Jeśli jesteście właścicielem roweru (bo była atrakcyjna cena na wyprzedaży lub sprzedawał zaufany znajomy sąsiada), który jest za mały lub za duży, nie sięgacie do pedałów lub kierownica jest około 50 cm poza zasięgiem waszych rąk – nie rozpaczajcie! Szukajcie najbliższego bike-fittera! Ten cudotwórca poprzez kombinację dłuższych rurek, nowych śrubek oraz nagniatając wasz sztywny kręgosłup i źle ustawioną miednicę dopasuje was do posiadanej torpedy. Jeszcze będzie dobrze.

 

Zmieniając dyscyplinę. Jeśli wyrafinowana strategia świątecznego wytopu nie wypaliła i mimo dużej rozciągliwości neoprenu nie możecie wbić się w piankę z poprzedniego sezonu – nie róbcie sobie wyrzutów. Przecież jest fitting. Producenci organizują przed rozpoczęciem sezonu zbiorowe przymierzanie i twoja cierpliwość oraz ich oferta powinny się gdzieś spotkać.

A znajomym możesz mówić, że tegoroczny model ma lepszą opływowość i pozwoli ci zgolić kolejne 10 sec/100m.

 

G: Gadżet

 

Główny powód dla którego wielu straciło głowę dla triathlonu. Może być tak mały, jak Finis Tempo mieszczący się pod czepkiem, lub tak duży jak górski rower z dzwonkiem i koszykiem na prowiant. Mogą to być elementy garderoby – obcisłe stroje i uciskowe skarpety. Amortyzujące obuwie ale też tętno mierzące monitory. Okulary do wody i od słońca. Oddychające kurtki i sznurówki samozaciskowe, pianki o strukturze łuski rekina i wyporności kutra rybackiego. Koła lekkie jak kaczy puch, zrobione z niezniszczalnych włókien. Rowery w tęczowych kolorach i kaski-odblaski. Szybkościomierze, watomierze i krokomierze. Płetwy, łapki i noski. Elektronika, aerodynamika, hydropneumatyka.

Jak w tym wszystkim nie zapomnieć o treningu?

 

H: Halucynacje

 

Wrażenia zmysłowe nie mające oparcia w rzeczywistości. Także omamy, miraże i fotomorgany. Stany spowodowane dużymi dawkami treningowymi lub zbyt intensywną lekturą podręczników typu „Jak zostać najlepszym….’.

Ściśle wiążące się z „Entuzjazmem’ (patrz: część I Alfabetyzmu).

Często są konsekwencją kontaktów bezpośrednich lub internetowych z bardziej doświadczonymi, charyzmatycznymi zawodnikami o licznych i niewątpliwych sukcesach. Osoba dotknięta taką dolegliwością wyobraża sobie, że potrafi przepłynąć na jednym oddechu Kanał La Manche, szybko zjeżdżać z góry na rowerze bez użycia hamulców w deszczu lub przebiec maraton poniżej 2:30h.

Halucynacje nasilają się tuż przed pierwszymi zawodami sezonu, kiedy to delikwent widzi siebie oczyma wyobraźni na podium lub na mecie w czasie dla niego niedostępnym. Często rejestruje swoje omamy w postaci wpisów internetowych.

 

I: Indoor

 

Duży indyk. Gatunek ptaka grzebiącego z rodziny kurowatych, bierny uczestnik obchodów Święta Dziękczynienia. Także zajęcia sportowe pod dachem, kiedy aura lub późne godziny uniemożliwiają takowe na zewnątrz (wtedy: outdoor).

Zajęcia indoor dzielą sią na bieganie na taśmie, kręcenie na trenażerze, siłka, core i stretching. Do tego crossfit i rowing. Sauna, solarium i bowling to dyscypliny dodatkowe.

Pływanie indoor jest uznawane za outdoor, a pływanie outdoor za open.

 

J: Jednostka treningowa

 

Jednostka odmierzająca czas w życiu triathlonisty. Minimalna jednostka treningowa trwa około 30 min, maksymalnie do 5-6 godzin. W środowisku krążą legendy, że można i dłużej. Te krótsze przeznaczone są na pływanie i różne rodzaje gimnastyki szwedzkiej, te najdłuższe to rower lub zakładki.

W tygodniu zawodnik może mieć od 3-4 jednostek do kilkunastu. Oprócz „Jednostek treningowych’ w tygodniowym rozkładzie triathlonisty można znaleźć „odpoczynek’. Jest to konieczny element uzupełniający jednostki treningowej.

Jest też „praca zawodowa’. Wykorzystywana najczęściej jako okres regeneracji po mocniejszych jednostkach. W ilościach umiarkowanych znaleźć też można „życie rodzinne’ oraz ilości śladowe „życia towarzyskiego’.

Jedzenie, zwane „odżywianiem’ realizowane jest przeważnie w trakcie „pracy zawodowej’ lub „życia rodzinnego’ aby nie redukować czasu przeznaczanego na „jednostki treningowe’, których i tak jest zawsze za mało.

Marek Strześniewski
Marek Strześniewski
Absolwent Uniwersytetów Warszawskiego i Jagiellońskiego oraz University of Illinois w USA. Od końca lat 90-tych prowadzi w Polsce założoną przez siebie firmę doradczą IMPACT Management. Ponad 300 zrealizowanych projektów koncentrowało się na zagadnieniach efektywności indywidualnej i organizacyjnej, optymalizacji kosztowej, dynamizacji sprzedaży oraz wdrażaniu strategii. Od 10 lat trenuje biegi długodystansowe i triathlon, gdzie wykorzystuje techniki zarządzania czasem i wyznaczania celów. Ukończył między innymi maratony w Nowym Jorku, Berlinie i Amsterdamie, oraz zawody triathlonowe na dystansie IRONMAN w Kopenhadze. Felietonista, bloger i ekspert Akademii Triathlonu w dziedzinie zarządzania czasem i efektywności indywidualnej.

Powiązane Artykuły

6 KOMENTARZE

  1. Marcinie, zła wiadomość. Zalew opanowali wędkarze. Wykorzystują 5-cio cm grubości lód, żeby wyłowić co grubsze sztuki. Podobno są łososie i pstrągi tęczowe. Oznaczałoby to, że woda jest dużo czystsza w tym roku. Z drugiej strony jednak trzeba będzie uważać na topielców.

  2. Marku, a jak pogłębianie zbiornika retencyjnego przebiega? Dochodzą mnie słuchy, że trochę przesadzili z głębokością i trzeba będzie płynąć na bojkach zamiast spokojnie przespacerować w gumiakach po mule;)))

  3. @Marcinie, nasz Ty detektywie dociekliwy! Odkryłeś 'Układ julianowski’ i jego głównych uczestników – Łukasza i Michała! Jako osoba w zaawansowanym wieku stronię od tak dynamicznych miejscowości i mieszkam w spokojniejszej okolicy. Piaseczno, bardzo znana miejscowość wypoczynkowa, dużo zieleni i życzliwych emerytów. Otoczona wianuszkiem miejscowości satelitarnych, takich jak wspomniany Julianów, Warszawa, Stara Iwiczna i Konstancin. Piaseczno jest również znane ze wspaniałych zawodów triathlonowych, a pływanie rozgrywane jest w zapadającym w pamięć akwenie. Zapraszamy!

  4. …zwany seniorem lub dziadkiem Polskiej Sceny Triatlonowo-Kabaretowej.. Dziadku – Seniorze prosimy o wiecej! Juz nie moge sie doczekac literki P lub W :))

  5. Indoor rulez!!! Genialne. H brzmi bardzo znajomo. No i sam człowiek z gór rozszyfrował konspiracyjną siatkę spod znaku J. Długo się nie utrzymało w tajemnicy.

  6. A prospos H to w ostatnim okresie zaczynają się pierwsze jaskółki choć do sezonu jeszcze daleko:) I w postaci biernego uczestnika Święta Dziękczynienia pozwoliło mi się nawet uśmiechnąć pierwszy raz od wczoraj kiedy zmowa Smarków odebrała nam marzenia o finale MŚ. Ale J… to samo życie;) Natomiast ja pozwolę sobie dla J zaproponować alternatywną wersję: J – Julianów – wieś w Polsce położona w województwie mazowieckim, w powiecie piaseczyńskim, w gminie Piaseczno. Miejscowość powstała na bazie kolonizacji olęderskiej na początku XIX w. Olędrzy (Hollendrzy, Holędrzy, Holendrzy, Olendrzy) to pierwotnie osadnicy z Fryzji i Niderlandów, którzy w XVI-XVII wieku zakładali wsie w Prusach Królewskich, wzdłuż Wisły i jej dopływów, na Kujawach, Mazowszu i w Wielkopolsce. Niderlandy to jak wiadomo kolebka kolarstwa szosowego a związku z tym nie dziwi, że obecnie Julianów zamieszkiwany jest przez takich przedstawicieli triatlonu amatorskiego jak Łukasz Grass zwany w fanatycznych kręgach Ojcem Redaktorem, Michał Drelich czyli główny winowajca organizacji w Polsce zawodów pod szyldem IM oraz być może nawet sam Marek Strześniewski zwany seniorem lub dziadkiem Polskiej Sceny Triatlonowo-Kabaretowej:)))

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,701ObserwującyObserwuj
453SubskrybującySubskrybuj

Polecane