Z innej beczki – Dzień Świra

W środę wziąłem urlop. Jeden z trzech ostatnich dni, które mi zostały. Chciałem trochę ogarnąć sprawy buchalteryjne w naszym domowym gospodarstwie. Ania w poniedziałek pojechała do Warszawy czy też innego Serocka.

Pobudka 6.30 (coraz wcześniej wstaję i coraz lepiej mi to idzie :-)). Najmniej problemów mam ze średnią córką. Ala sama wstaje, sama się ubiera i sama robi sobie śniadanie. Nawet sama jeździ do szkoły na rowerze. No tak, ma w końcu 10 lat. Najstarsza, 14-letnia Asia, wyraźnie poszła w ślady ojca, tj. moje :-). Po trzech budzikowych drzemkach, trzeba ją ściągać z łóżka, a dochodzi do przytomności dopiero na rowerze. W końcu jeszcze nie pije z rana kawy jak jej protoplasta :-). Najmłodsza, 5-letnia Hania, bierze dobry przykład z Ali, choć jeszcze sama nie jeździ do przedszkola.

Tego dnia padał deszcz. Rozczuliła mnie ta jesienna pogoda i postanowiłem pomóc dzieciom w dotarciu do szkoły.

Najpierw zawiozłem Alę. Wróciłem do domu. Asia już czekała w progu, aby podrzucić ją do gimnazjum. Szybkie kółko i znowu byłem pod domem. Hania jeszcze spała. Nawet głośne brzmienie jej ulubionych szant nie zdołały wyrwać mojej najmłodszej córki z objęć Morfeusza. Chcąc nie chcąc, musiałem poczekać z rozpoczęciem nieprzerwanej pracy. Wykorzystałem luźną chwilę na lekturę świeżo zakupionej książki niejakiego Joe Friela.

W drodze powrotnej z przedszkola, wyskoczyłem na szybkie zakupy do pobliskiej garmażerii. Kolejna kawa przy domowym biurku i już mogłem o pełnej godzinie (10.00) przystąpić do intensywnego przewracania papierów. Czułem się prawie tak jak bohater filmu „Dzień świra’.

Godzina 12.45. Dzwoni Ala. Skończyła lekcje. Pada deszcz.

Samochód – szkoła podstawowa – dom. Odgrzanie zupy w mikrofalówce.

OK. Godzina 13.30. Mam półtorej godziny do odbioru Asi z gimnazjum, bo o godz. 15.15 rozpoczyna lekcje skrzypiec. Niestety, okazało się, że Ala ma niewpisane do planu zajęć, dumnie wiszącym na lodówce, kółko dziennikarskie. Mój mały kucyk, chciał jechać na rowerze, ale znowu się rozpadało, więc cóż było począć.

Samochód – szkoła podstawowa (Ala) – gimnazjum (Asia) – dom – zupa (Asia).

Powróciłem do triathlonowej lektury. Telefon. Ala skończyła kółko.

Samochód – szkoła podstawowa (Ala) – przedszkole (Hania) – dom – zupa (Hania).

Zbliża się 16–sta. Coś jeszcze dzisiaj miałem zrobić… No tak, obiecałem Ani, że zawiozę jej samochód do myjni. Oczekując na efekt końcowy samochodowego spa, godzinkę przedreptałem w pobliskiej Castoramie.

Na drugie danie wprosiłem się dzień wcześniej do mamy, tak więc kolejna trasa to:

myjnia – dom (dzieci) – dom rodziców (obiad). Na szczęście w tej samej dzielnicy. Na dłuższą gościnę nie było czasu, bo o 18.15 Ala miała rytmikę w pobliskim instytucie muzycznym.

Dom rodziców – Instytut Muzyki (Ala) – dom.

Rozpaliłem w kominku. Na jesienną zadumę jednak nie było czasu, bo byłem posiadaczem biletu na mecz siatkówki. Przez głowę przeszła myśl, że może sobie odpuścić. I tak w końcu Polacy nie grają…

Ale jakże to tak, dzień bez treningu? :-). O godzinie 19.15 wsiadłem na rower i w 25 minut pokonałem trasę z Osowy do Ergo Areny. W drugą stronę było trochę wolniej ;-).

Wczoraj Ania wróciła do domu a wraz z nią wszystko do normy. A ja do pracy… :-).

A teraz przede mną miły weekend, czego pozostałym trenującym oraz odpoczywającym serdecznie życzę :-).

P.S. Ala sama wróciła do domu z Instytutu Muzyki ( w końcu to jedynie 800 metrów) :-).

Powiązane Artykuły

7 KOMENTARZE

  1. A że okres słotnej pogody się zbliża, to najlepiej zamówić audiobooki i … hajda na trenażer 🙂

  2. Panowie spokojnie, najpierw muszę przeczytać te zamówione …. 🙂 Grzesiu , zalapales się na ten Berlin?

  3. Dorzucę jeszcze jedną pozycję ksiązkową: Dean Karnazans ’ Ultramaratoniczyk’. Warto, chodzby dla dialogu pomiędzy Dean’em a dostawcą pizzy 🙂

  4. Ja na razie jestem na etapie klasyki: 'Trzy mądre małpy’, 'Biblia Triathlonu’, 'Nowe przygody Pana Samochodzika’ :-). Chociaż w tej ostatniej jest najmniej o treningu 😉

  5. To masz niezły babiniec do obrobienia 🙂 ,, Biblia…” to kultowe pozycja ! Często do niej wracam. Teraz czekam na zamówione ,,Ukrytą siłę’, ,, Biec albo umrzeć ’, ,,Jazda na rowerze. Profesjonalnie o sporcie’….. 🙂

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,701ObserwującyObserwuj
453SubskrybującySubskrybuj

Polecane