Zwierzenia pierwszoklasisty – czyli jak pierwszy rok biegania może uszczęśliwić 40-sto latka.

Trenując ostatnio dopadła mnie głęboka refleksja na temat uprawiania biegania i tego co dzięki niemu osiągnąłem. Uznałem, że musze się z Wami tym podzielić, co czynię poniżej.

 

Już kiedyś pisałem, że nie lubiłem biegania, bo uważałem go po prostu za nudny sport (w przeciwieństwie do MTB jaki uprawiałem). Jednak kiedy podjąłem wyzwanie z TRI, to bieganie trzeba było zacząć trenować i już. Tak więc kilometr za kilometrem, w śniegu, mrozie, czasem błocie rozpocząłem trenowanie. Szło mi nieźle, a poranne treningi weszły mi krew i sprawiały fajną odmianę.

 

Minęly 2,3,4 miesiące biegania i coś dziwnego się stało – odmłodniałem! Zniknęły moje ciężkie nogi i powolność w ruchach. Wróciła przyjemność z grania w piłkę nożną – można znów kontrolować nogi, dryblować i strzelać bramki. Nawet taniec na parkiecie jest jakby z młodzieńczych lat – wszystkie figury się udają 😉 

 

A to wszystko tylko przez bieganie.  Poranne 30-60 min i nic więcej. Czy to nie jest eliksir młodości? Nie wiem, ale na pewno tego nie rzucę i będę się dalej doskonalił i oczywiście namawiał innych, zwłaszcza 40-stolatków do zrobienia tego co ja.

 

 

 

 

 

 

 

 

Powiązane Artykuły

2 KOMENTARZE

  1. Dokładnie czuję to samo! W pierwszych miesiącach ciężkie, mozolne bieganie… w zasadzie siłą woli…. Teraz zaczyna mi to sprawiać autentyczną radość mimo, że 50-tka dawno stuknęła… 🙂 Kg ubyło, czuję się po prostu młodszy….

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,752ObserwującyObserwuj
17,300SubskrybującySubskrybuj

Polecane