Malbork – pierwszy start, pierwszy dramat i … chyba koniec sezonu :(

   Na samym poczatku przepraszam za brak polskich znaczkow ale niestety mam sprawna tylko prawa reke – a jak dotego doszlo zaraz dojdziemy.

   Na poczatku chcialbym sie przedstawic. Mam 36 lat mieszkam w Gdansku i mozna powiedziec ze jestem juz poczatkujacym triathlonista amatorem :). Serwis Akademia Triathlonu odwiedzam od września zeszłego roku, kiedy to postanowiłem ze w 2013 roku wystartuje w Borownie na dystansie polowki IM. Stwierdzilem ze caly rok to duzo czasu aby w miare sie przygotowac do startu na takim dystansie. Rowerem jezdziłem około 4500 km rocznie, gralem w kosza, od czasu do czasu chodziłem na siłownie na ogolnorozwojowke – pomyslalem czemu nie. Nie wiedzialem wtedy w co sie pakuje ;). Po drodze planowalem zaliczyc Malbork jako przetarcie do glownego dania i oswojenie sie z klimatem 🙂

   Zaczalem od biegania – pomyslalem nie bedzie tak zle, jakas baze mam – rower, parametry ciała tez nie powinny byc przeszkoda (wtedy to było 81 kg i 187cm). Na poczatku zle nie bylo, ale tylko przez 1-1.5 km pózniej lekka sciana 🙂 i przejscie do marszu, pozniej znowu bieg i znowu marsz. Pierwszy trening biegowy to była masakra. Ale jakoś szło. Biegałem 3-4 razy w tygodniu i tak przez całą zimę. W niedziele rozbiegania tak do max 20 km i jakos szlo coraz lepiej. W tygodniu zaczely pojawiac sie interwaly, przebiezki. Test nastapil 18 maja w biegu papiernikaa w Kwidzynie na 10 km – rezultat 44:33 w batdzo ciezkich warunkach 27 stopni – sprawil ze zaczalem patrzec z optymizmem na zblizajacy sie sezon. Czulem ze jeszcze jeszcze sporo moge uszczknac na bieganiu. 

   Moje pływanie we Wrzesniu wygladalo…. a moze jednak napisac ze wogole nie wygladalo. Kraul nie istnial, zabka praktycznie tylko prezesowska :), czasem kryta ale za to z duzymi problemami oddechowymi. Zawzialem sie i powiedzialem, ze naucze sie tego kraula. Studiowalem internet, youtube , smoothswim . Sukcesem było juz jako takie przepłyniecie jednej dlugosci basenu – kraulem 🙂 – normalnie smiech na sali a raczej basenie :). Stwierdzilem, ze tak dalej byc nie moze, sam nie dam rady – znalazlem nauczyciela. Slawomir Wolniak mial mnie – meduze – nauczyc plywac. To byl ,strzal w dziesiatke. Na poczatku bylo ciezko, musialem podczas plywania pamietac, nauczyc sie tysiaca nowych rzeczy. Treningi 3-4 razy w tygodniu w koncu daly jako takie wyniki. Gora lodowa nauczyla sie jako tako posuwac do przodu w sensowniejszym tempie :). Pod koniec treningow potrafilem na basenie ciagem przeplynac 1.7 km w 40 minut – moj maly sukcesik 🙂 – ale jest jeszcze sporo do pracy.

   O rower sie nie bałem, tutaj sporo jezdzilem i tylko szlifowałem forme. Co prawda nie mam kolarki, tylko 'szybszego’ crossa – na w miare cienkich oponac 700×30 + kierownica czasowa, ale pozwalało mi to patrzec z optymizmem na starty i uzyskiwanie sredniej na poziomie 32-33 km na 45 km.

   Troche zabraklo treningow na zakladke, bylo kilka ale bylo ich za malo i za krotkie. No ale niestety doba ma tyle godzin ile ma, a rodziny (kochajaca i wyrozumiala zona 🙂 oraz dwójka 5-letnich blizniakow) nie mozna zaniedbywac :). No i niestety byl tylko jeden trening plywacki w jeziorze, ktory mnie troche zaniepokoil – to bylo calkiem inne plywanie niz w basenie – ta przerazajaca fala i metna woda :). No ale teraz sie wycofac ? – Nigdy !!! Dzien przed zawodami w Malborku chciałem poplywac w Nogacie – ale Lukasz Grass mi odradzil – posluchalem ojca dyrektora i postanowilem sie relaksowac i zapomniec o tym – do byla swietna rada!

   W dzien startu wszystko bylo ok. Do Malborka przyjechalem przed 9. Odebrałem pakiet, poszedlem na kladke przyjrzec sie trasie plywackiej.Fali prawie nie bylo – nurt slaby – pomyslalem bedzie dobrze. Przygotowalem rower, zaprowadzilem do strefy zmian, sprawdzilem czy wszystko umiescilem przy rowerze i wrocilem do auta relaksowac sie i spotkac z rodzina. Pozniej odprawa i szybkie wbicie sie w pianke. Zalezalo mi aby troche sie rozplywac i oswoic z woda. Woda ciepla prawie zupa jak mawia moj kumpel :). Przeplynalem okolo 5o metrow i stwierdzilem bedzie ok. Nie taki diabel straszny. Wrocilem na brzeg, obowiazkowe przybicie piatek dzieciom i calus od zony i udanie sie na linie startu.

  Postanowilem, ze z moim plywaniem nie bede sie pchac na poczatek stawki :). Ustawilem sie raczej na koncu stawki – nagle sygnal syreny i start. Na poczatku masakra, lekki kurcze w lydkach, kilka kuksancow + jeden strzal od zabkaza :).

Po chwili uspokoilem rytm i spokojnie plynalem swoje bez spinki. Nie chcialem forsowac tempa, plynalem asekuracyjnie, nie chcialem sie wystrzelac. Czas plywania okolo minut 22. Absolutne minimum jakie sobie zakladalem, zaloznia byly na 20-21. Jednak nie bylo zle. 

   Troche dluga zmiana (okolo 4 minut) – zakladalem buty biegowe od razu – nie jezdze w SPD i jazda na rower. Tutaj od razu poczulem moc – na poczatku cialem 36-37. Co na moj rower jest juz duzo – tylko 42 zeby na blacie – byla chyba duza kadencja. Jadac z wiatrem wciagnalem zela i popilem izotonikiem. Troche zwolnilem do 34-35 i tak jechalem do 17km, gdzie byl poczatek konca…

   Na 17 km po jednym z zakrętów chciałem mocniej nacisnąć na pedały, stanąłem na nich cały czas trzymając się lemondki. Zrobilem to pierwszy i ostatni raz w życiu- nie wiem co mi strzelilo do lba 🙁 Nagle straciłem równowagę, przednie kolo mi nagle skręciło w lewo, nie potrafiłem się wybronić i przeleciałem przez kierownice. Zaliczyłem szlifa na prawej stronie, łokieć,plecy i biodro poobdzierane. Niestety upadając podparłem się lewą dłonią, która w tym momencie mocno ucierpiała. Poczułem ogromny ból w nadgarstku, ktory zaczal puchnac. Lewa reka nie nadawała się do sterowania i do dalszej jazdy uzywałem tylko prawej. Wyprostowalem kierownice i odgialem lemondke i ruszylem dalej.

Morale i srednia troche siadly, tysiace mysli mi sie klebilo w glowie, zastanawialem sie co robic dalej. Czy rezygnowac, czy jechac dalej – postanowilem, ze walcze. Reka do biegu nie bedzie mi potrzebna. Tak dojechałem do końca. Czas jazdy 1:21:14. Czas zmiany – 1:10.  Udało mi sie jakoś zamocować rower i ruszyłem do biegu.

   Pierwsze 5 km bardzo dobre jak na mnie, niecałe  25 minut. Walka była na drugiej petli, tutaj znaczni gorzej. Prawie 5 minut dluzej i laczny czas 54:39. Laczny czas 2:43:22. Na koncu juz nie moglem wogole ruszac nadgarstkiem i palcami.

   Po biegu szybkie usztywnienie ręki i do szpitala:) gdzie okazało się, że jest złamanie w kości promieniowej u nasady nadgarstka. Bardzo powazne zlamanie na razie bez przemieszczenia. Ortopeda stwierdzil wczoraj, ze za tydzien wymagany jest kolejny rentgen, ktory pokaze jak sie zrasta i czy potrzebny bedzie zabieg operacyjny. Podobno przy takich urazach usztywnienienie – u mnie to jest langeta nosi sie okolo 6 tygodni. O plywaniu na razie w wakacje moge zapomniec, rower to tez zagadka. Pozostaje bieganie za kilka tygodni.

   Teraz siedze w domu na zwolnieniu i mi strasznie zal tego wszystkiego (wlozonej pracy, calego okresu zimowego kiedy ostro trenowalem i zaczely pojawiac sie jako takie wyniki, no i calego sezonu – do Borowna nie dam rady sie przygotowac, tak zeby to mialo rece i nogi).

  Sorry za taki dlugi wpis ale musialem sie troche wyzalic mam nadzieje, ze zrozumiecie.

  P.S. Mam postanowienie, ze jak juz bede mogl biegac, bardzo mocno przyloze sie do biegania aby mocno zblizyc sie  do granicy 40 minut na 10 km. Wiem ze jest to w moim zasiegu 🙂

Pozdrawiam – polamaniec 🙂

Akademia Triathlonu
Akademia Triathlonuhttps://akademiatriathlonu.pl
Największy portal o triathlonie w Polsce. Jesteśmy na bieżąco z triathlonowymi wydarzeniami w kraju i na świecie, znajdziesz również u nas porady treningowe, recenzje sprzętu czy inspirujące rozmowy.

Powiązane Artykuły

12 KOMENTARZE

  1. To faktycznie nieszczęście w szczęściu ! Z jednej strony piękny czas jak na debiut i okoliczności a z drugiej sam wiesz… Coż można pojechać starą prawdą 'co Cię nie zabije to Cię wzmocni ’ Szybkiego powrotu na trasy …

  2. Bartek, to wielka rzecz ukonczyć zawody w takich okolicznościach.! A kontuzje się leczy 🙂 W ramach rehabilitacji polecam bigrafię Chrissi Wellington 'Bez ograniczeń’ Nawet sobie nie wyobrażasz jakie przypadki i kontuzje ja spotykały. A jednak wyszła na ludzi 😉 Trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia!

  3. Jechałęm kilkanaście metró za Tobą jak sie wyłożyłeś – widziałem ,ze dosyć szybko sie pozbierałeś – resztę zrobiła adrenalina – przykro mi – wiem co czujesz – rok temu na wyścigu złamałem obojczyk – zdrówka -będzie dobrze 🙂

  4. Bardzo współczuję… I gratuluję ukończenia pomimo takiej katastrofy. Szybkiej rekonwalescencji i powrotu na trasy! 🙂

  5. Dzieki wszystkim za slowa otuchy, to bardzo pomaga!!! Bede w miare informowac Was o postepach leczenia i rekonwalescencji a pozniej (mam nadzieje, ze nastapi to szybko) o treningach. Na razie przestalem myslec o Borownie, zeby sie nie rozczarowac. Co ma byc to bedzie – jakby co mam te zawody oplacone :).

  6. Bartek – rozumiem Cię najlepiej, ponieważ sam niedawno wyszedłem z kontuzji i przerwa trwała kilka miesięcy. Ty jednak dałeś jeszcze radę ukończyć zawody. Gratuluję, bo to spory wyczyn.

  7. Gratulacje za taki czas! Ze złamaną ręką to wyczyn 🙂 Dokładnie tak jak Łukasz mówi, biegać i kręcić możesz. Borówno czeka! Pozdrawiam 🙂

  8. :-(( szkoda ogromna, ale też niestety błąd ogromny z tą lemondką…jeszcze na zakręcie. Na prostej może byś się wybronił, ale na zakręcie nie było szans. Wracaj do zdrowia! Może sezon nie jest przekreślony?! Tak jak Chrissie Wellington możesz kręcić z ręką w gipsie na trenażerze :-)) z Pływania wiele nie stracisz, a i tak jest namjniej istotne w tri na takich dystansach. Nie poddawaj się i pisz od czasu do czasu jak postępy w leczeniu. I wielkie gratulacje, że ukończyłeś zawody mimo kraksy!!!

  9. Bartku! Podziwiam za hart ducha! Ukończyłeś pierwsze zawody z dobrym wynikiem pomimo takich przeciwności! Przykre to co Cię spotkało; niech będzie lekcją dla innych. Czytając wszystkie relacje na AT można się dużo nauczyć. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia; odpoczywaj, niczego nie staraj się 'przyspieszyć’, unikaj pokarmów mocno zakwaszających, oprócz zbilansowanej diety uzupełniaj wapń (np. Calperos 1-2 g/d) oraz bardzo ważne wit. D3 (np. Vigantoletten 1000-2000j/d), korzystaj ze słońca jak natura pozwoli:) Pozdrawiam!

  10. Gratuluję ukończenia mimo przeciwności. Człowiek uczy się na swoich błędach, niestety 🙂 Życzę szybkiego powrotu do pełnego zdrowia i do treningów. Pozdrawiam.

  11. Gratulacje samozaparcia. To jest cech prawdziwych twardzieli, Twój debiut jest bardziej wartościowy niż mój bezproblemowy 🙂 ps. nic nie poszło na marne bo wystartowałeś a połówka IM poczeka na jeszcze mocniejszego Ciebie i debiut na tym dystansie będzie na pewno imponujący. Pozdrawiam i życzę szybkiej rekonwalescencji.

  12. Gratulacje samozaparcia. To jest cech prawdziwych twardzieli, Twój debiut jest bardziej wartościowy niż mój bezproblemowy 🙂 ps. nic nie poszło na marne bo wystartowałeś a połówka IM poczeka na jeszcze mocniejszego Ciebie i debiut na tym dystansie będzie na pewno imponujący. Pozdrawiam i życzę szybkiej rekonwalescencji.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,391ObserwującyObserwuj
435SubskrybującySubskrybuj

Najpopularniejsze