Pierwsze pudło….

W ubieglą sobotę brałem udział w dośc ciekawych zawodach w miejscowości Olimp w Rumunii. Taki prawie sprint – 500m pływania, 21 prawie górskiej trasy po klifach i 6km biegu po plaży – przy czym bufet zlokalizowano na plaży nudystów.
Ogólne wrażenia pozytywne – pływanie w otwarym morzu z falami ponad metr. Rower – przepiękne widoki na Morze Czarne z prawie 50 metrowych klifów. Do tego osty, muchy, osy i czterokrotne przenoszenie roweru przez czynna linie kolejową (!). Niby stali tam wolantariusze ale..
Bieganie – trasa nie była wyznaczona. Trzeba bylo pędzić piaskiem wzdłuż morza – poprzez zieleninę, przystań dla kutrów, zamknięty teren jakiejś knajpy (wyjęto tylko po jednym elemencie płotu ) i poprzez wspominaną już plażę golasów.
Do tego słonko prażące niemilosiernie i temperatura 31 stopni.

Po rowerku bieg w miekkim piasku to prawdziwa mordęga – gadasz do tych nóg – leccie, a one jakoś tak swoim tempem.

Ale…ale..!!! – dobiegam do mety i uświadamiam sobie, ze wyprzedziły mnie moze z 4 osoby.  Wow!!  – ale wyniki dopiero wieczorem.

Tych osób było 5. w klasyfikacji Open byłem 6. I pierwszy w 30-40 amator / zaawansowany. Gdybym był klasyfikowany w kat. expert – bylo by 3. Zagmatwane, wiem, ale to Rumunia własnie.

Tak więc – niestety – pierwszy raz w życiu stałem na podium. I znowu dygresja – w zasadzie pod podium, bo było wysokie a miałem 2 miesięcznego Stefana w nosidełku. Normalnie flesze, hostessy, puchar zamiast medalu za uczestnictwo!!

A dlaczego niestety? – bo okazało sie, że te wszystkie godziny na rowerze w wodzie i na gorącym asfalcie daja jakiś efekt. I pewnie poświęcę tych godzin więcej aby przygotować się lepiej do kolejnego sezonu. Żona nie bedzie zadowolona….

Powiązane Artykuły

3 KOMENTARZE

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,391ObserwującyObserwuj
434SubskrybującySubskrybuj

Najpopularniejsze